Bez wątpienia to Duch Święty natchnął siostry zakonne w Polsce, aby podjęły dziewięciotygodniową nowennę w intencji polskich kapłanów. Siostry wszystkich zgromadzeń zakonnych żeńskich, czynnych i klauzurowych, od 1 czerwca do 1 sierpnia codziennie o 20.30 będą rozważać różańcowe tajemnice światła i prosić Jezusa Miłosiernego o duchowe umocnienie księży w obliczu wyzwań współczesności. Będą się modlić o świętość kapłanów, przepraszać za nasze grzechy i wynagradzać za niewierność, która rozgościła się w życiu wielu współczesnych polskich księży.
Kiedy usłyszałem o tej inicjatywie, nie tylko wzruszyłem się szlachetnością i mądrością sióstr, ale poczułem realny dopływ dobra w naszej wspólnocie. Wreszcie - pomyślałem - jakiś duchowy impuls do nawrócenia; prośba o to, aby rzeczywiście Bóg zesłał łaskę tam, gdzie rozlał się grzech.. Nie lekceważąc prawnych, społecznych i kanonicznych środków, które trzeba zastosować wobec grzechu pedofilii, a zwłaszcza w pomocy ofiarom, to przecież tej tajemnicy bezbożności (por.2 Tes 2,7; Ef 2,2) nie pokonamy bez wejścia w tajemnicę pobożności.
W jej zasięgu znajduje się pokuta i modlitwa przebłagalna. Jakże nie wspomnieć starotestamentalnych pokut, do jakich prorocy wzywali grzeszników; postów, płaczów, popiołów i umartwień, które wzmacniają solidarność w pokutowaniu. Z solidarności pokutowania nie trzeba wyłączać nikogo, ani biskupów, ani kapłanów, ani stowarzyszeń, ani odpowiedzialnych za zle struktury, które umożliwiły tragiczne zaniedbania. Solidarność w pokucie przepływa poprzez skruszone serca, a nie poprzez wzajemne oskarżenia. To, że taka pokuta jest potrzebna w Kościele, potwierdzają coraz liczniejsze objawienia prywatne.
Za uwzględnieniem tego wymiaru świadczą także sposoby radzenia sobie ze skutkami grzechu pedofilii na poziomie społecznym, prawnym, w tym prawno kościelnym. Jak na dłoni widać, że skutki zła spowodowane przez ten grzech obnażają szatańską moc zła, indywidualnego i społecznego, wołającego o pomstę do nieba. Każdy wierzący musi przecież na serio potraktować słowa Jezusa: Kto by się stal powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza (Mk 9, 42).
Dlatego w naszym samooczyszczeniu, poza zadośćuczynieniem, zmianą mentalności, uściśleniem prawa i konsekwencją w jego stosowaniu, konieczne jest zwrócenie uwagi na skutki działania szatańskiego w przestrzeni naszej pychy, pożądliwości ciała i oczu. Solidarność w pokucie nie zwalnia nikogo z odpowiedzialności za naprawienie szkód, choć oczywiście nie zmniejsza winy tych, którzy dopuścili się takich grzechów. Czyż nie wydaje się dziwne, że dyskusja o pentekostalizacji w Kościele, która niedawno przetoczyła się przez nasze wspólnoty, w ogóle nie wybrzmiewa w obecnym kryzysie. Nawet wierzący komentatorzy obecnego kryzysu, także ci w koloratkach, nie dostrzegają wymiaru szatańskiego.
Przeciwnicy uwzględnienia mocy szatańskiego działania, także księża, wolą chodzić do mediów, gdzie z rewolucyjnym zapałem tępią zło w Kościele. Zyskują oczywiście aplauz najbardziej ateistycznych reformatorów Kościoła. Ci ostatni nie wierzą oczywiście w szatana, co jednak wcale nie znaczy, że nie ulegają jego wpływom. Zamęt jest tu potworny, nic z niczym się nie łączy; pedofilia w Kościele z pedofilią w instytucjach świeckich, homoseksualizm z pedofilią, pornografia z wychowaniem, kryzys ojcostwa z rozbitą rodziną, absolutna wolność z bezradną i rachityczna wolą.
Skutkiem takiej kultury jest kakofonia moralna, kłótnie w poszukiwaniu środków zaradczych, ideologizacja problemu. W konsekwencji dobro ofiar miesza się z ilością pieniędzy inkasowanych poprzez kancelarie prawne, kastowa solidarność wciąż trzyma się mocno, oskarżenia znoszą się z kontroskarżeniami, cynizm wygrywa z cierpieniem ofiar. Czy nie słychać tu rechotu szatana?