Jadąc niedawno ulicą Kwiatka w Płocku, tuż przed dawną bóżnicą, dzisiaj Muzeum Żydów Mazowieckich, w słynnym pasażu łączącym ulice Kwiatka z Sienkiewicza, ujrzałem wysoką, szczupłą siostrę zakonną, która powoli, jakby czegoś szukając. szła łącznikiem między ulicami, które przed wojną zamieszkiwali nasi starsi bracia w wierze. Łącznik nie jest niestety eleganckim pasażem, ale pełną dziur szeroką ścieżką, przy której z jednej strony mieszczą się pozamykane na kłódki schowki, z drugiej, ubogie niskie zabudowania mieszkalne.
Widok zakonnicy zaciekawił mnie tym bardziej, że nie rozpoznawałem w niej żadnej znanej mi w Płocku pasjonistki. Szybko się okazało, że jest to Siostra Lidia ponad dziewięćdziesięcioletnia była katechetka, która od czasu przejścia na emeryturę, najpierw w Kielcach, a od dwóch lat w Płocku odwiedza chorych i pomaga biednym. Pobyt w naszym mieście rozpoczęła od poszukiwania potrzebujących w płockich szpitalach i hospicjach. Oczywiście, adresów pod którymi można świadczyć miłosierdzie w stołecznym - jak lubimy się chwalić – Płocku, w stolicy polskiej petrochemii, nie brakuje. Zresztą dzielą się nimi chętnie wszyscy, którym się wydaje,. że nie mają czasu na taką pomoc, a biednym powinny pomagać miejskie i kościelne służby charytatywne.
Siostrze Lidii, pamiętającej testament Założycielki Pasjonistek, tak się nie wydaje. Mimo swoich lat, mimo zmagań z własną chorobą na liście potrzebujących ma przeszło 30 adresów. Chodzi po naszych ulicach, wchodzi tam, gdzie jest naprawdę potrzebna, zna zdaje się lepiej oblicze tego miasta niż niejeden dziennikarz. Siostra Lidia nie zamyka się na nowe zgłoszenia, ciągle marzy o założeniu fundacji, pisze podobno wiersze, a ostatnio także dostrzegła, że figurka Matki Boskiej stojąca naprzeciw Urzędu Skarbowego w Płocku, potrzebuje remontu. Jej interwencja okazała się na tyle skuteczna, że ks. Stefan w najbliższy poniedziałek poświęci odrestaurowana figurę.
Siostry Pasjonistki opowiadają, ze nie tylko się nie uskarża na trudy starości, ale nigdy nie pozwala zaprzątać sobą uwagi innych. Pewnie się nie ucieszy, że piszę o niej na tym blogu, ale ujęła mnie gestem, który widziałem w ostatnią sobotę w refektarzu Sióstr Pasjonistek. Pod koniec obiadu niewiadomo skąd przy jednej z siedzących naprzeciwko mnie starszych sióstr, zjawiła się siostra Lidia, wręczając dwie kule z trudem poruszającej się współsiostrze. Nie padło ani jedno słowo; na twarzy jednej pojawił się serdeczny uśmiech, natomiast w postawie Siostry Lidii dostrzegłem tę samą skromną dostojność, która przykuła moją uwagę na wspomnianym wcześniej pasażu.
Siostra Lidia to wcale nie wyjątek wśród płockich pasjonistek Jakże nie wspomnieć o Siostrze Aleksie, także emerytowanej katechetce, która od kilku lat pomaga tym potrzebującym, którzy zjawiają się kilka razy w tygodniu na furcie klasztornej przy ul. Sienkiewicza. Siostra Aleksa, z pomocą osób świeckich, zbiera od zaprzyjaźnionych piekarzy, sklepikarzy i cukierników chleb i coś do chleba. W czasie wspomnianego obiadu nie omieszkałem zadać jej pytania, z którym startują do niej wszyscy mądrale tego świata; czy Siostra nie dokarmia przypadkiem tych niebieskich ptaków, które mogą jeszcze dobrze fruwać i powinny dać sobie radę?
Siostra Aleksa spojrzała na mnie z chrześcijańską wyrozumiałością i zaczęła cierpliwie opisywać tragedie ludzi, prawdziwą biedę, niedostrzeganą zza szyb samochodu, niewychwyconą przez pomocowy system społeczny, zwłaszcza tam, gdzie nie system jest potrzebny, lecz człowiek. Właśnie po to założyła Zgromadzenie Sióstr Pasjonistek przed stu laty Siostra Józefa Hałacińska, polecając tworzenie przy domach zakonnych ochronek i zakładów wychowawczych dla sierot wojennych, dzieci biednych i opuszczonych.
Wszystko to było połączone z wrażliwością na Miłosierdzie Boże, którego Płock przed stu laty stał się stolicą, dzięki także takim kobietom jak Siostra Faustyna Kowalska i matka Franciszka Kozłowska, założycielka mariawityzmu. Przed stu laty nie wszyscy zauważyli, że miłosierdzie Boże nie powinno dzielić. Jakże nie dziękować Bogu za czyniących dzisiaj dobro, w tym siostry Lidię i Aleksę. One pokazują, jak Boże Miłosierdzie łączy biednych i bogatych, wierzących i niewierzących, tych z prawej strony sceny politycznej i tych z lewej, a także - co dobrze sobie uświadomić - ordo caritatis z ordo amoris, porządek sprawiedliwości z porządkiem miłości.