Litania na kijowskim Majdanie

W ten sam czwartek, 20 lutego 2014 r., kiedy w siedzibie Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie, prezentowano stanowisko katolickich ekspertów na temat klauzuli sumienia, na kijowskim Majdanie snajperzy sił specjalnych zabili co najmniej 64 osoby. Musieli także strzelać obrońcy Majdanu, bowiem wśród zabitych tego dnia było jedenastu milicjantów.

      W   ten sam czwartek, 20 lutego  2014 r., kiedy w siedzibie  Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie,  prezentowano  stanowisko  katolickich  ekspertów na temat klauzuli  sumienia,  na  kijowskim Majdanie  snajperzy   sił  specjalnych  zabili  co najmniej  64 osoby.  Musieli  także  strzelać obrońcy  Majdanu, bowiem   wśród  zabitych  tego  dnia było jedenastu milicjantów.

       Porażony wpatruję się w imiona i  nazwiska  zabitych. Poza jedną  sześćdziesięcioletnią  kobietą, sami  młodzi mężczyźni. W  zdecydowanej  większości  nie przekroczyli trzydziestu lat.   Ich imiona układają  się  w litanię: Georgij, Serhij,  Wałerij  Bohdan, Witalij, Wiaczesław,  Eduard,  Andrij,  Iwan, Petro, Ołeksandr, Ihor, Dmytro, Ołeh  (….).

         Jak w litanijnym  refrenie  Panie  zmiłuj się nad  nami,   brzmią   imiona  ich  ojców: syn Romana,  syn Anatolia, syn Mykoły, syn Waleria,  syn  Leonida, syn Wołodymyra, syn Adama… Syn,  jedna  sylaba,  niemal  westchnienie, mocne i  krótkie  jak  skurcz serca, ale w tym   wypadku  bolesne  jak  zawał.  Wobec podobnego bólu Węgrów, ginących w 1956 r. od kul żołnierzy Układu  Warszawskiego,    Herbert pisał:   Stoimy  na granicy / Wyciągamy  ręce / I  wielki sznur powietrza /   wiążemy bracia  dla  was  (Wegrom).  

           Otuchą  napawają  mnie  zdjęcia  greckokatolickich i prawosławnych księży, którzy z  krzyżami  w  dłoniach,  organizują modlitwy na Majdanie.  Był tam też  emerytowany  arcybiskup obrządku  wschodniego,  Lubomir  Huzar.  Kilka  lat temu  stracił  wzrok, ale  przemawiając na Majdanie,  poruszył  serca  wszystkich. Nawoływał do wytrwałości, miłości i  nieodpowiadania  przemocą  na przemoc. W  odpowiedzi na ten  apel powstała podobno  tzw.  sotnia  chrześcijańska, broniąca  jednej z  barykad   bez  użycia  broni.

           Oto  co mogą  czynić  ludzie  sumienia, którzy    słuchają  bardziej Boga  niż   władców  tego świata.   Wolności  sumienia  nie  da  się  wprost  oderwać  od  wolności  religii. Nic  wiec  dziwnego, że najbardziej konsekwentnymi  obrońcami klauzuli  sumienia, jego  sprzeciwu  i zasady  non-violence  byli i  są  ludzie wiary. Czyż  w ślady Antygony nie poszli  męczennicy  chrześcijańscy, nie  mówiąc  o  teoretykach  sumienia jak Włodkowic, Las  Casas, J. H. Newmann.

         Dzisiaj  polscy biskupi  zdecydowanie bronią klauzuli  sumienia  dla  lekarzy,  pielęgniarek i  farmaceutów, którym  sumienie nie pozwala  na  pośredni  czy bezpośredni  udział  w  procederze niszczenia  życia  ludzkiego.  Są za to krytykowani  przez    zwolenników  aborcji,  eutanazji, praktyki  in vitro itp. Dziennikarze  lewicowi  piszą  nawet  o  terrorze  sumienia.  Prawdziwe i prawe  sumienie nikogo nie  terroryzuje. Broni za to przed   eutanazją  dzieci (Belgia), czy też  taką tragedią, jaka miała miejsce w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we  Wrocławiu. W  czasie  aborcji urodziło się żywe  dziecko, które  zaczęto  reanimować. Jeden lekarz  usiłuje  zabić,  drugi  reanimuje.

21.02.2014