Kiedy wielu młodych księży przeżywa kryzys, czego dowodem są odejścia ze stanu kapłańskiego, radością napawa postawa wiernych świeckich i ich rola w ewangelizacji. Przyglądając się życiu wielu parafii – choćby na stronach internetowych – można spotkać dużo informacji o aktywności wiernych świeckich. Księża doceniają na ogół ich wkład w organizowanie asyst, pomoc przy budowaniu Grobu Pańskiego, nie zapominają o strażakach, chórzystach, ministrantach, a także o panu kościelnym i organiście. Rzadziej spotykam podziękowania skierowane do członków parafialnych zespołów charytatywnych, pracowników poradni rodzinnych czy też rad parafialnych.
Awangardę stanowią te parafie – a jest ich kilkanaście – gdzie odbywają się systematyczne spotkania teologiczne, jakieś konferencje, szkolenia, coś na kształt parafialnych akademii teologicznych, o których marzyłem kiedyś na poziomie diecezji. Co bardziej wrażliwi teologicznie proboszczowie zdają sobie sprawę, że w ich wspólnotach istnieje zapotrzebowanie na pogłębioną wiedzę z biblistyki, teologii duchowości, dogmatyki czy teologii moralnej. Nawet jeśli są to niewielkie grupy wiernych, to przecież spośród nich można wyłowić parafialnych liderów, którzy są gotowi służyć Kościołowi swoimi zdolnościami zawodowymi.
Niektóre z tych zdolności stają się prawdziwymi charyzmatami, daleko wykraczającymi poza teren parafii. W Płocku takim przykładem jest działalność pani Katarzyny Kobuszewskiej, która kilka lat temu założyła skromną pracownię pisania ikon. Dzisiaj jest to poważne centrum – ośmielę się powiedzieć – duchowości, którego owoce widać nie tylko w życiu kilkudziesięciu kobiet i ich rodzin, ale także bodaj już na drugiej wystawie ikon w Muzeum Diecezjalnym. Wystawa była czynna cały Wielki Post i każdy, kto tam był wie, jak ważne jest to uzupełnienie naszej oferty religijnej poprzez działanie sztuki.
Niebagatelną rolę spełniają też wrażliwi i zdolni organiści, którzy świadomie podejmują odpowiedzialność za poziom śpiewu i gry w naszych kościołach. Fenomenem samym w sobie są państwo Anna i Wiktor Bramscy, którzy stworzyli chór doceniany nie tylko w Polsce. Bogu dzięki znajdują naśladowców, czego przykładem był festiwal chórów parafialnych wykonujących śpiewy pasyjne w Płocku podczas minionego Wielkiego Postu. Zdumiałem się, kiedy usłyszałem, że inicjatorem festiwalu i właściwie jego organizatorem – oczywiście przy pomocy ludzi z Kurii i Seminarium - był pan organista z parafii św. Krzyża, p. Jakub Jabłoński.
Wiele osób świeckich czeka na impuls od proboszcza czy dziekana. Jakże pilną sprawą jest wzbogacenie oferty rekolekcyjnej w naszych parafiach poprzez świadectwa ludzi świeckich. Sam mam dobre doświadczenia z lekarzami, którzy nie tylko ukonkretniają tematy naszych rekolekcji, ale sami są często świadkami naprawdę głębokiego życia duchowego. Wydaje się, że minęły czasy, kiedy zapowiadamy rekolekcje bez tematu, wymienionych adresatów poszczególnych konferencji, braku zaangażowania świeckich.
Powodzenie Orszaku Trzech Króli, fenomen Ekstremalnych Dróg Krzyżowych, powoli powstające stowarzyszenia mężczyzn i kobiet, powiększające się szeregi nadzwyczajnych szafarzy Komunii Świętej, w niektórych diecezjach stali diakoni, wskazują, że wierni świeccy nie chcą być śpiącym olbrzymem w naszych parafiach. Wzruszającym dowodem dla mnie jest postać śp. Janiny Felińskiej senator ziemi ciechanowskiej, która zginęła pod Smoleńskiem, ale zdążyła pozostawić wiele wyrazistych śladów w naszej diecezji.
Niektóre z nich mam okazję śledzić od kilku miesięcy w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Ciechanowie, szczególnie w stworzonym przez nią Instytucie Ochrony Zdrowia, obecnie Wydziale Ochrony Zdrowia i Nauk Humanistycznych. Na początku nie zdawałem sobie sprawy, dlaczego atmosfera jest tam inna, jakby bardziej serdeczna, ludzie przyjaźni i odpowiedzialni. Okazuje się, że większość pracujących tu wykładowców, nie mówiąc o kierujących Wydziałem, pielęgnuje ducha śp. Janiny Felińską Ich świadectwa, zebrane w wydanej niedawno książce „Janina Fetlińska – pielęgniarka, społecznik, senator 1952 – 2010” dały mi wiele do myślenia.
Ile takich świadków czeka na odkrycie w naszych parafiach i instytucjach świeckich. W Wielki Piątek na FB zobaczyłem zdjęcia z Drogi Krzyżowej w mojej parafii rodzinnej w Rzewniu. Serce zabiło mi mocniej, a duma rozpierała piersi, kiedy przeczytałem następujący komentarz na stronie internetowej Gminy: „Każde cierpienie ma sens...prowadzi do pełni życia. Wyruszyliśmy, podejmując trud Drogi Krzyżowej przebiegającej uliczkami naszej małej ojczyzny Rzewnia. Wydarzenie niezwykle poruszające, zawierające elementy Misterium Męki Pańskiej. Zabraliśmy swoje krzyże, cierpienia i troski...Zdjęcia nie oddadzą w pełni naszych rozważań i przeżyć, nie oddadzą refleksji jaka towarzyszyła każdemu z nas. To co najważniejsze zostało w sercach.
Była to pierwsza "Droga" zorganizowana wspólnie pod patronatem Wójta Pana Wiesława Chrzanowskiego, w przygotowaniach uczestniczyło wiele jednostek: Parafia Rzymskokatolicka pw. św Jacka, Publiczna Szkoła Podstawowa, Publiczne Przedszkole, Urząd Gminy, Ochotnicza Straż Pożarna, Biblioteka Publiczna, Gminne Centrum Kultury. W poszczególne role wcielili się mieszkańcy naszej Gminy. To niezwykle wydarzenie przygotowywane kilka tygodni łączyło nas i chodź zdarzały się nam upadki, choć czasem krzyż przygniatał i stres wprowadzał spustoszenie... nauczyliśmy się słuchać siebie nawzajem, budować pozytywne relacje, szanować to co wypracowaliśmy. Przez pryzmat Krzyża wiele zrozumieliśmy. Tu jest nasza mała ojczyzna i tylko współpracując razem możemy tworzyć mnóstwo dobrych dzieł. Wszystkim należą się podziękowania - wszystkim i każdemu z osobna za włożone serce i czas. Zostańmy jeszcze przez chwilę w tej zadumie Triduum Paschalnego. Spójrzmy na fotografie - na krzyż...na tak wyjątkowo przedstawioną Pietę” (Oprac.a.s.)