Czy nie jest
zastanawiające, że tegoroczna rocznica – już 34 – śmierci bł. ks. J.
Popiełuszki została przemilczana poprzez tych, którzy zajęci byli propagowaniem
filmu Kler. Nie wiem, czy tak się
stało z banalnego braku czasu i uwagi, czy dlatego, ze obraz Kapelana
Solidarności mógłby – przynajmniej w części - rozjaśnić czarny obraz polskich
księży. Nie dla wszystkich przecież wspominanie Księdza Jerzego dobrze się
kojarzy.
Nie myślę przy tym tylko o Grzegorzu
Piotrowskim, Waldemarze Chmielewskim, Leszku Pękali, Adamie Pietruszce,
zabójcach Księdza, ale także o Jerzym Urbanie i jemu podobnych ludziach
związanych z peerelowskim aparatem bezpieczeństwa. Przecież oni chodzą po tym
świecie, stanowią punkt odniesienia dla swoich rodzin, przyjaciół, środowisk.
Jerzy Urban paradował na premierze filmu z taką miną, jakby miał za złe panu
Smarzowskiemu, iż nie umieścił Księdza Jerzego wśród czarnych charakterów kleru.
Rozmiar struktur zła, którym miał odwagę
przeciwstawić się Ksiądz Popiełuszko zaledwie uchyliła Milena Kindziuk w nowej
książce: Jerzy Popiełuszko. Biografia,
[Znak: Kraków 2018]. Nawet gdy w
aneksach zamieszczone zostały niektóre dokumenty świadczące o metodach Służby
Bezpieczeństwa, to są one nieliczne i nie odsłaniają istoty zakłamania. Zresztą
i dokumenty kościelne pozwalają się zaledwie domyślać napięcia, jakie istniało
między np. Prymasem Glempem a księdzem Jerzym, nie mówiąc już o różnicach zdań
wśród samych księży na temat stosunku do władzy, Solidarności i Mszy św. za Ojczyznę..
Skąd więc ksiądz Jerzy, zwyczajny chłopak z
Podlasia, przeszczepiony do Warszawy, chory i niepozorny, czerpał siły,
inspiracje i natchnienie do takiego dorastania, które w decydujących momentach życia
uczyniło go bohaterem narodowym i świętym męczennikiem? Czytając książkę pani
Kindziuk, uświadomiłem sobie, że na początku lat osiemdziesiątych, gdy musiał
zdawać decydujący egzamin, czerpał siły z tego, co wpoili mu rodzice, cieszył
się zaufaniem proboszcza, ks. T. Boguckiego, oraz wsparciem wiernych świeckich.
Pięknym symbolem połączonych miłości
proboszcza i domu rodzinnego był ów słynny chleb wiejski, który wypiekała Mama ks.
Jerzego. Marianna Popiełuszko wiedziała, że Proboszcz lubi jej chleb, więc za
każdym razem kiedy Jerzy był w Okopach, obdarowywała go chlebem, którym syn
częstował także innych gości. Chleb leżał na stole, każdy, kto odwiedzał
Księdza, mógł się częstować. Pięknie się to komponuje z postawą samego ks.
Boguckiego, który słynął z tego, że dzielił się z ludźmi tym, co miał. Ponadto
jako uczestnik Powstania Warszawskiego, był nie tylko przekonany o związku
miłości do Boga z miłością do Ojczyzny, ale w swojej wewnętrznej wolności nie
bał się esbeckich pogróżek.
Z najwyższą powagą przyjmuję więc to, co ks.
Bogucki napisał o ks. Jerzym: „Nie
chorował na wielkość, nie udawał bohatera, nie lubił oklasków, był zwyczajny
jak my. Bardzo koleżeński, ze wszystkimi za pan brat. Źle się czuł w
towarzystwie salonowym. Nie zabierał głosu, siedział zamyślony. Był dzielny i
odważny. Nieugięty w zwalczaniu zła, a wytrwały w czynieniu dobra”. Po
uprowadzeniu ks. Jerzego, ks. Bogucki napisał do jego rodziców takie słowa: „Ks. Jerzy był jednym z najpiękniejszych
Kapłanów, jakiego wydała polska ziemia za naszych czasów. Jest to zasługa Wasza
– Kochani Rodzice, żeście tak pięknie wychowali syna i wpoili w jego serce
wielką miłość do Boga, któremu poświęcił się w służbie kapłańskiej, i miłość do
Ojczyzny, dla której poświęcił się bez reszty”.
Cieszę się, że z Księdzem Jerzym utożsamia się
coraz więcej księży, zwłaszcza średniego pokolenia. Miałem okazję się o tym
przekonać podczas uroczystości odpustowych w niewielkiej parafii Nuna, koło
Nasielska, w diecezji płockiej. Ks. Tadeusz Jabłoński, proboszcz parafii pod wezwaniem
ks. Jerzego Popiełuszki, jest nie tylko sam zaprzyjaźniony z Księdzem Jerzym,
ale zaraża tą przyjaźnią swoich parafian.
Skutek jest piękny. Miłość do Boga łączy się z
miłością do Ojczyzny, chleb leży na proboszczowskim stole, z okien plebanii,
złączonej zresztą z kościołem, rozciąga się widok na mazowiecką równinę, która
– nie wiem dlaczego – skojarzyła mi się z tą wokół Okopów, gdzie mieszkali
państwo Popiełuszkowie. Nie uwierzycie, ale na plebani kręci się też pies, podobny
do tego, który kiedyś studenci ofiarowali księdzu Jerzemu na imieniny. Ks.
Jerzy nazwał go Tajniak Po śmierci
Księdza, pies zaglądał do kościoła, czasami kładł się obok miejsca, gdzie
Ksiądz Jerzy celebrował Msze św. za Ojczyznę.