13 października 1917 r. w Fatimie niemal do godz. 12. 00 padał deszcz, a niebo było zaciągnięte chmurami. Nagle zaczęło się przejaśniać, deszcz ustał i „mogliśmy zobaczyć – jak zanotował Antonio. de Almeida, dziennikarz „O Século” - że miejsce cały ranek pogrążone w zimnie, miało oświecić słońce (…). I wówczas rozpoczął się spektakl niepowtarzalny, a dla tych, którzy nie byli jego świadkami - niemożliwy. Wielki tłum zwrócił się w stronę zawieszonego wysoko na niebie słońca. Ciało niebieskie przypominało matowy srebrny talerz, na który można było patrzeć bez wysiłku.
Nagle podniósł się wielki krzyk, a najbliżej stojący usłyszeli wołanie: <cud, cud! Wspaniale, wspaniale! Przed zachwyconym tłumem tych ludzi, których postawa przypominać mogła zachowanie z czasów biblijnych, i którzy biali z przerażenia, z odsłoniętymi głowami, spoglądali w niebo, słońce zadrżało. Dokonało nigdy przedtem nie widzianych poruszeń wykraczających poza wszelkie prawa natury. Słońce <tańczyło> jak trafnie określali to wieśniacy. (…) Stary mężczyzna stojący na przodzie wozu, zwrócony twarzą do słońca donośnym głosem wyrecytował Credo, od pierwszego do ostatniego zdania”.
Inny starszy mężczyzna, dotychczas niewierzący - jak dodaje dziennikarz - wznosząc ręce do góry wołał: <Najświętsza Panno! Najświętsza Panno! Królowo Różańca ratuj Portugalię! Wszędzie dookoła rozgrywały się podobne sceny: Wyznawano wiarę w Boga, przyzywano Matkę Bożą, błagano o miłosierdzie. Ciekawa była reakcja dwóch grup ludzkich: masonów i księży. Założyciel masońskiej organizacji „Carbonaria”, Antonio da Silva, widząc cud słońca nawrócił się i zaczął mówić o konieczności pojednania z Kościołem. Szybko go jednak uciszono i chociaż wielu wolnomyślicieli podobno się nawróciło, to jednak przesadne jest twierdzenie, że w Fatimie masoneria została śmiertelnie zraniona.
„A kapłani? Kilku przyszło na to miejsce – pisze wspomniany wyżej dziennikarz – wszyscy uśmiechnięci i trzymający się z dala od ludzi o bardziej ciekawskich niż zabiegających o łaski z nieba. Nie każdy z nich zdołał ukryć satysfakcję, którą często można dostrzec na twarzach zwycięzców (…)”. Z perspektywy czasu trudno mówić o zwycięstwie, zważywszy na to, ilu kapłanów, sióstr zakonnych i wiernych świeckich zostało wymordowanych przez systemy totalitarne w ciągu minionego wieku. Jeszcze w 1954 r. władze Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej zlikwidowały na Śląsku, Dolnym Śląsku oraz Opolszczyźnie 400 domów zakonnych, wywożąc z nich ponad półtora tysiąca zakonnic. Internowane zostały w siedmiu obozach pracy w ramach tzw. produktywizacji. T. Krzyżak pisze, że „w ośrodkach internowania panowały na ogół trudne warunki socjalne, ścisk i ogólna ciasnota, nierzadko brakowało energii elektrycznej, ogrzewania i ciepłej wody. Niektóre siostry spały na strychach, gdzie brakowało światła. Zimą niska temperatura powodowała zamarzanie wody w miskach.” (Siostry do getta, „Rzeczpospolita” 29 września 2017r, s. 8) .
Jeśli spojrzymy pod takim kątem na sens wszystkich tajemnic fatimskich, to uderza ciągła ich aktualność. Czy dzisiaj nie głosi się - poprzez apoteozę ateizmu - że „Bóg umarł”, że walka i nienawiść są motorem historii, że czystość. Niepokalanego Serca Maryi jest zużytym a poniekąd wstydliwym atrybutem chrześcijaństwa? Zmarły w tych dniach Hugh Hefner, twórca „Playboya”, chwalił się, że przespał się w życiu z ponad tysiącem kobiet. Zdumiewające jest to, że takie fakty jakby nigdy nic przytaczają kobiety, traktowane przecież w Playboyu jak „zawieszone na haku mięso”, żeby zacytować znaną założycielkę feministycznego magazynu „MS.”
Nie łudźmy się. Dominująca 100 lat po Fatimie w cywilizacji zachodniej elita charakteryzuje się tym, że jej członkowie odnieśli w życiu sukces, nie wierzą w Boga, ale w postęp ludzkości. W czasie debaty telewizyjnej między A. Merkel i M. Schulzem, toczonej w niedzielny wieczór, padło nagle pytanie: czy Państwo byli dzisiaj w Kościele? Oboje odpowiedzieli – nein, Taka elita nie zmieni ducha naszej cywilizacji, nie pomoże D. Trump czy inni prawicowi politycy, którzy bardziej dbają o poprawność polityczną niż własne sumienie. Lekarstwem jest przesłanie Fatimy, na czele z mocnym przekonaniem, że Bóg jest obecny we współczesnej historii, że nie można z niego szydzić, że Niepokalane Serce Maryi jest doskonałym lustrem, w którym widać brud naszego świata.
No i różaniec, nawet jeśli nie jest - jak to ostatnio wytłumaczył nam C. Pazura – bronią, to na pewno może być tarczą obronną. Wtedy może oszczędzony zostanie nam kolejny taniec słońca.