Najpierw był mail
od dawnej uczennicy, dziś już matki trójki dzieci, a może nawet szczęśliwej babci.
Dawno nie rozmawialiśmy, pewnie znalazła mój adres w internecie i tak wykrzyczała
swój gniew:
„Jak
bardzo trzeba nienawidzieć kobiety, żeby robić im coś takiego
jak daleko można się posunąć, żeby krzywdzić
i kto to robi ..... Kościół polski
Kościół, który w niedzielę Miłosierdzia Bożego serwuje nam takie informacje
Kościół, który zapomniał , że jest rocznica śmierci JP II
Kościół, którego księża pomimo celibatu mają dzieci
Kościół, dla którego najważniejsza jest prywata i kasa
Kościół, który nie liczy się z tym, co mówi Papież
Kościół dla którego uchodźcy to nie ludzie
Nie zgadzam się z tym !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Aborcja jest złem, strasznym złem - ale pozwólcie kobietom podejmować decyzję”.
Później
przeczytałem trzy odpowiedzi Marka Jurka z wywiadu w „Tygodniku Powszechnym”; Czy [w dyskusji o aborcji] da się rozmawiać bez emocji? – „O prawie do życia nie można i nie należy mówić
beznamiętnie, ale nawet o najtrudniejszych sprawach należy rozmawiać bez wrogości.
A wobec chwilowych burz - zachować dystans”; Co zrobić z dotychczasową ustawą” - ”Naprawić”; Zmienić całkowicie?
– „Traktować dziecko, zarówno przed urodzeniem,
jako człowieka, a nie intruza, z którym, jeśli nie wiadomo, co zrobić – to można
zabić. Tu nie chodzi o <problem aborcji>, ale o prawo do życia. Tymczasem
sposób, w jaki o tym dyskutujemy, ma charakter dyskryminujący”.
Trochę
później zamyśliłem się nad odpowiedzią byłego premiera, J. Kaczyńskiego, któremu dziennikarz „w Sieci” przypomniał, że obecna
większość parlamentarna jest stabilna i mogłaby spełnić postulat zwiększenia ochrony
życia nienarodzonego. Oto słowa Prezesa: „na
pewno trzeba zatrzymać proceder uśmiercania dzieci, które mają różne wady rozwojowe.
To jest coś nieludzkiego i z tą eugeniką trzeba w Polsce skończyć. Dalej posunąć
się, w moim przekonaniu, nie da. Niektóre wypowiedzi wzywające do wyłączenia także
tych przypadków, gdy chodzi o ratowanie życia kobiety lub ciążę z gwałtu, sprawiają
w mojej opinii wrażenie nakręcające drugą stronę. Także wielu księży, z którymi
rozmawiam, podziela opinię, że efektem penalizacji tych wyjątków może być za kilka
lat aborcja na życzenie. Są zresztą pewne granice działania państwa. Państwo nie
może nakazać umrzeć kobiecie, która chce ratować swoje życie. Po prostu nie ma takiego
prawa. Nie ma też prawa nakazać urodzić zgwałconej nastolatce”.
Wreszcie
tekst Sz. Hołowni, który pracuje w mediach od 20 lat i - jak zauważa - obecnie przeżywa
trzecią okołoaborcyjną wojnę. Chodzi w niej o władzę nad innymi. Nasza katolicka
strona powinna pokazać, że jedyną dopuszczalną formą sprawowania władzy nad innymi
jest służba. Co więc zrobić? Hołownia proponuje:
„Oto nasz liczący około 30 milionów ludzi
Kościół wystawia zastęp psychologów, sieć domów, fundusze wsparcia, spina mnóstwo
już istniejących dobrych inicjatyw w spójny system. Biskupi dają temu patronat,
a każdy, kto chce zeń skorzystać, wie, że nam nie chodzi o łowienie duszyczek, lecz
o zwykle ludzkie podanie ręki, stworzenie takich warunków, w których możliwe będzie
podjęcie innej decyzji niż ta najtragiczniejsza”.
W
końcu apel matki, która wychowuje dziecko z zespołem Downa: „czy jeśli rodzice ciężko chorego albo głęboko
upośledzonego dziecka, którego życia tak bronicie, nie będą w stanie się nim zaopiekować
albo jego matka umrze przy porodzie, to czy jesteście gotowi przyjąć to dziecko
do swojego domu i zająć się nim tak jak swoim własnym?
Nie
dyskutujmy o aborcji bez tych kilku punktów widzenia. Niech nas zabolą.