Wielkopostny od-poczynek…

Każda górska wycieczka wymaga wcześniej odpowiedniego przygotowania. Trzeba przemyśleć trasę, zadbać o obuwie, odpowiednie ubranie i prowiant na drogę. Niezbędnym elementem górskiej wyprawy jest mapa. Dopiero przygotowani możemy wyruszyć na górski szlak. Podobnie jest z wędrówką w Wielkim Poście, którą rozpoczyna Środa Popielcowa. Posypanie głów popiołem przypomina, że już jesteśmy na wielkopostnym szlaku. Dobrze jednak do tego czasu odpowiednio wcześniej przygotować się, żeby w Popielec wyruszyć już z marszu.

Wielki Post można zredukować do czasu przygotowania do świąt Wielkiej Nocy. Ale to tak jakbyśmy podczas górskiej wędrówki mieli za cel jak najszybciej dotrzeć do schroniska, a nie podziwiać po drodze widoki i zachwycać się na postojach górskimi krajobrazami. A przecież wyruszamy w góry, żeby kontemplować przyrodę, pooddychać świeżym powietrzem, odpocząć i odzyskać na nowo poczucie stabilizacji. W Wielkim Poście idzie o taki właśnie odpoczynek, w którym zaczynam od-początku, poczynam siebie na nowo. Wracam do duchowych korzeni, swojej prawdziwej tożsamości. Wielki Post to szansa na nabranie właściwego dystansu do siebie, innych ludzi i codziennych zajęć. Przewodnikiem na tym szlaku jest słowo Boże, szczególnie to z liturgii dnia, które wyznacza konkretny szlak. Wyruszając w tę drogę trzeba zostawić to co zbędne, to co będzie niepotrzebnym ciężarem. Dlatego w Wielkim Poście w różnej formie wielokrotnie wybrzmiewa w liturgii wezwanie, które można określić: porzuć swoje fałszywe „ja”, którym próbujesz udawać kogoś kim nie jesteś i zasługiwać na czyjąś uwagę, nawiąż kontakt z prawdziwym „ja”.

Liturgiczne posypanie głów popiołem to nie manifestacja siły Boga i upokorzenia człowieka, który z prochu powstał i w proch się obróci. To zaproszenie, żeby nie przywiązywać się zbyt mocno do tego, co kochamy i robimy na co dzień, bo to wszystko przeminie, a my… A my jesteśmy kimś więcej i jesteśmy stworzeni do zupełnie czegoś więcej…

Od czego zacząć powrót do duchowych korzeni? Przede wszystkim od siebie. Najpierw na nowo muszę sam uwierzyć, że jestem godny bycia kochanym, skoro Bóg oddał za mnie życie i skoro wszystko co stworzył jest dobre. Kiedy pozbędę się poczucia wstydu i lęku przed odrzuceniem ze strony Boga i ludzi, wejdę na drogę z szerokim horyzontem, z perspektywą poczucia obdarowania. A to bardzo pogłębia odczytywanie rzeczywistości…

I jeszcze jedna ważna sprawa: w wielkopostnej pielgrzymce nie chodzi o pozbycie się wszystkich swoich wad, NIE CHODZI O UZDROWIENIE, ALE O ZJEDNOCZENIE Z BOGIEM, które dokonuje się w trakcie podejmowanego wysiłku. Warto mieć to na uwadze podejmując postanowienia na wielkopostną wędrówkę. Zatem mamy jeszcze kilka dni, żeby przemyśleć co ze sobą zabrać w tę drogę, który szlak wybrać, żeby na drodze wysiłku spotkać Oblubieńca swojej duszy i wyruszyć w Popielec świadomym celu drogi…

piątek, 28 lutego 2025

Udostępnij:
Aby wyświetlić tę zawartość, zaakceptuj marketingowe pliki cookie.