Historia Tomasza wskazuje, że wiara nie jest sprawą „prywatną”, „osobistą”. Jest poznawaniem Pana i doświadczaniem Jego obecności w zgromadzeniu uczniów zebranych w Jego imię. W ów ósmy dzień niedowierzający apostoł złożył wyznanie wiary w Chrystusa zmartwychwstałego: „Pan mój i Bóg mój”.
W niedzielnym zgromadzeniu także wyznajemy wiarę w obecność wśród nas Pana, który zwyciężył smierć. Poznajemy Go po łamaniu Chleba i dotykamy w Komunii świętej. Niedzielne spotkanie z Jezusem jest utwierdzeniem uczniów w wierze: Pan żyje, jest z nami, poznałem Go po łamaniu Chleba, dotknąłem Go w Komunii świętej.
Pisze św. Jan, że Pan Jezus uczynił jeszcze wiele znaków wobec uczniów. On zaś zapisał jedynie niektóre z nich, abyśmy uwierzyli że Jezus „jest Mesjaszem, Synem Bożym. I (abyśmy) wierząc, mieli życie w imię Jego”.
W objawieniu ósmego dnia Pan okazał uczniom swoje miłosierdzie umacniając ich wiarę. Mieli być przecież wiarygodnymi i niezachwianymi świadkami Jego zwycięstwa i miłosiernej miłości Ojca, który dla ratowania ludzi własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wydał i dla nas wskrzesił. Podczas Ostatniej Wieczerzy, po umyciu nóg apostołom, mówił Jezus: „Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem”(J 13,14-15).
Kto pragnie dostąpić miłosierdzia w niebie, powinien wyświadczać je na ziemi. „Bracia najmilsi - mówił św. biskup Cezary z Arles (V/VI w) - ponieważ wszyscy pragniemy dostąpić miłosierdzia, obierzmy je sobie za obronę już na tym świecie, aby uwolniono nas w przyszłym. Istnieje bowiem miłosierdzie w niebie, a dochodzi się doń przez miłosierdzie na ziemi. (...) Istnieje zatem jedno miłosierdzie na ziemi, drugie w niebie, to znaczy miłosierdzie ludzkie i miłosierdzie Boże. Na czym polega miłosierdzie ludzkie? Na tym, abyś pamiętał o ubogich. Na czym zaś miłosierdzie Boże? Zapewne na darowaniu win. Toteż wszystko, co miłosierdzie ludzkie wyda podczas drogi, miłosierdzie Boże odda w ojczyźnie (...) Wszystko, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnieście uczynili”. (...) Pytam was bracia: Czego chcecie i czego szukacie, gdy przychodzicie do kościoła? Zapewne nie czego innego, jak miłosierdzia. Wyświadczajcie przeto (miłosierdzie) ziemskie, a otrzymacie niebieskie”.
Świętym jest ten, kto patrzy na świat na sposób Boży. Dlatego miarą naszej religijności, naszego bycia chrześcijanami jest sposób, w jaki traktujemy potrzebujących miłosierdzia.
Istnieje wiele znaków wskazujących, że w ostatnim czasie zdaliśmy – Polki i Polacy – egzamin z miłosierdzia. Tysiące wolontariuszy na ukraińsko-polskiej granicy, na dworcach i w rozmaitych ośrodkach pomocy – dostarczających kanapki, koce, herbatę, wożących uchodźców własnymi samochodami, wynajdujących tymczasowe miejsca do mieszkania… Równie liczna grupa ludzi przyjmujących osoby uciekające przed wojną z Ukrainy w swoich domach i zapewniających im wyżywienie… Potrafimy być miłosierni.
U Boga sprawiedliwość jest miłosierdziem. „Bóg nie zachowuje pamięci o grzechu. Bóg miłuje człowieka i szuka dla niego prawdziwej wolności” (JP II). Papież Franciszek, odwiedzając Neapol, siedlisko włoskiej mafii, powiedział: „Przestępcom i wszystkim ich wspólnikom dziś pokornie jako brat powtarzam: Nawróćcie się na miłość i sprawiedliwość! Pozwólcie, by odnalazło was Boże miłosierdzie”. Miłosierdzie po Bożemu nie ma nic wspólnego z dobijaniem winowajcy, ale przywraca mu życie. Jezus Chrystus jest obliczem miłosierdzia Ojca. Niewidzialny Bóg ujawnia się w miłosierdziu. Doświadczając na wszelkie sposoby boskiego miłosierdzia, możemy i powinniśmy obdarzać nim innych.