Za jego dni ludzie żyjący między Tygrysem i Eufratem, dwoma największymi rzekami dzisiejszego Iranu i Iraku, żyli codziennym życiem, „jedli i pili, oraz żenili się i były wydawane za mąż. I nie spostrzegli się, kiedy przyszedł potop i pochłonął wszystkich”. Jezus nie wypomina tego, że wiedli normalne, codzienne życie. Zwraca jedynie uwagę, że nie myśleli realistycznie, nie brali pod uwagę kruchości ludzkiego życia, nie przewidywali nawet najbliższej przyszłości.
Dziś postępujemy podobnie korzystając obficie z postępu materialnego i ciesząc się płynącym z niego poczuciem bezpieczeństwa. Tymczasem, podobnie jak w czasach Noego, zaskakują nas „potopy” właściwe naszym czasom: pandemia Coronavirusa, recesja ekonomiczna, spadek wartości pieniądza, bezrobocie, wojna, terroryzm i td. W dosłownym znaczeniu tego słowa zalewa nas także woda (tsunami). Mass-media dostarczają obrazów barbarzyńskiej wojny i bezprzykładnego bestialstwa, katastrofa ekologiczna już dzieje się na naszej planecie.
Każdego dnia budzimy się w przemijającym świecie, który niegdyś wydawał się trwały. Łudzimy się przewidując długie lata życia w zdrowiu (zob. np. telewizyjną reklamę: „Planuję długie życie”). Tymczasem jego koniec może przyjść znienacka i w sytuacji zupełnie nieoczekiwanej.
Jezus przypomina: żyć w beztrosce i nie brać pod uwagę, że „potop” już nas dotyka, jest sprawą niebezpieczną, bo nie liczącą się z rzeczywistością: „nie spostrzegli się, że przyszedł potop i pochłonął wszystkich”.
Mamy troszczyć się o sprawy związane z ziemią i życiem na niej. Stwórca uczynił przecież człowieka gospodarzem świata. Myśląc o przyszłości środowiska naturalnego, nie pomińmy sprawy najbardziej istotnej – własnej przyszłości. Jezus wskazuje na roztropność Noego, który wiedząc, że nadejdzie potop, zbudował arkę ocalając w ten sposób nie tylko własne życie.
Arką dla wierzących jest wiara. Budujmy ją, jak Noe budował arkę.
Wiara, podobnie jak arka, ocala życie.