„Wielka jest tajemnica naszej wiary”, którą dziś wyznajemy: tajemnica potęgi kruchego chleba, w którym obecny jest Zbawiciel świata.
Oto kromka chleba, którym się karmimy. Można ją z łatwością połamać, położyć na dłoń i rozetrzeć drugą dłonią na drobne cząstki, strzepnąć je na ziemię i nie będzie po nich śladu. Gdy jednak zabraknie na stole kruchej i choćby jednej kromki chleba – tracimy nadzieję na przeżycie jutra. By zdobyć chleb, potrafimy oddać wszystkie siły, bo chleb nigdy nie jest twardy. Twardy jest jedynie brak chleba. „Błogosławiony jesteś Panie, Boże wszechświata, bo dzięki Twojej hojności otrzymaliśmy chleb.”
Człowiek jest podobny do chleba. Przede wszystkim jest kruchy jak chleb. Łatwo go złamać, skruszyć, unicestwić. Niepodobna jednak żyć bez drugiego człowieka. Ileż nadziei i zabezpieczenia na przyszłość widzi się w „okruszku”, jakim jest rodzące się dziecko. A gdy zabraknie kogoś dobrego jak chleb, dobrego mimo wszystkich jego ułomności, traci się nadzieję, poczucie bezpieczeństwa; znika radość życia, bo nie ma z kim jej dzielić; nie ma też z kim nieść ciężarów życia. Chleb – to nasze dziś, poczucie bezpieczeństwa, nadzieja na przyszłość. Nie dziwi zatem fakt, że Pismo Święte mówi aż 375 razy o chlebie. Jest więc chleb, którym się karmimy. I jeśli zapytałbym kogoś: „ Chcesz jeść?”, usłyszałbym w odpowiedzi: „Jeść? Czemu zadajesz głupie pytania?”. To pytanie nie pada ani omyłkowo, ani przypadkowo. Ono może rozsadzić świat. Jeśli wielu ludzi w jednym czasie pyta o chleb, wybucha rewolucja. Największe przewroty na ziemi dokonywały się wówczas, gdy brakowało ludziom chleba. W kruchej kromce chleba jest życie.
Jednak nie samym chlebem ciała żyje człowiek. Jest mu potrzebny także chleb serca: ludzka życzliwość, dobroć, przebaczenie, miłość.
Gdy brak chleba życzliwości – zabija ludzi zgryzota; gdy nie ma chleba dobroci – złość zbiera swoje żniwo; gdy brakuje chleba przebaczenia – zyje się nienawiścią, która zabija; bez chleba miłości człowiek schnie jak gałąź odcięta od pnia.
Jest także chleb wiary.
„O co prosicie Kościół Boży” – pyta ksiądz rodziców i chrzestnych przed udzieleniem sakramentu chrztu świętego. „O wiarę” – odpowiadają. „Co daje ci wiara?” – „Życie wieczne!”
Według Ewangelii św. Łukasza, gdy uczniowie radzili Jezusowi, aby odesłał słuchaczy „do wsi i zagród, gdzie znajdą schronienie i żywność”, bo zbliżał się wieczór, On powiedział: „Wy dajcie im jeść!” (Łk 9,12-13). Byli zaskoczeni i dopiero z biegiem czasu zrozumieli, że Mistrzowi nie chodziło o chleb dla ciała, lecz o wiarę, która daje życie. Po Wniebowstąpieniu Chrystusa przypomnieli sobie tę scenę i zrozumieli słowa: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeżeli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki (…) Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6,51.54).
Byśmy mogli żyć wiecznie, Jezus jest nam tak potrzebny, jak codzienny pokarm. Żeby tę prawdę uczynić bardziej wymowną, został z nami pod postacią codziennego chleba, a nie świątecznego wypieku. Chciał bowiem być pokarmem ludzi wędrujących przez ziemię do Ziemi Obiecanej, do nieba. Jest chlebem naszej wiary.
Ile siły jest w konsekrowanym, łamanym Chlebie! Zewnętrznie jest on tak kruchy, jak chleb na stole; jest maleńki i wymagający delikatnych, opiekuńczych rąk człowieka. Łamany chleb jest jak Jezus, gdy przyszedł na świat w Betlejem – mieście chleba. W Nim objawiło się życie. On sam jest życiem. „W maleńkim ciele”, w maleńkiej Hostii – „potężny Bóg”.
Ten, który dla nas stał się chlebem, wzywa, abyśmy jedni dla drugich stawali się jak chleb. Tak rozumiał Eucharystię św. Albert Chmielowski: „człowiek powinien być dla bliźniego «jak chleb», ponieważ Bóg w swoim Synu stał się dla nas chlebem”.
„Wielka jest tajemnica naszej wiary”, tajemnica kruchości i potęgi Chleba, którym dla nas stał się Boży Syn. Zadziwił nas w Betlejem, przychodząc w kruchym ludzkim ciele, i nieustannie zadziwia, dając siebie pod postacią kruchego chleba. „Panie, dobry jak chleb, bądź uwielbiony od swego Kościoła” – śpiewamy w pieśni eucharystycznej. Przyjmując ten pokarm, mamy świadomość, że jesteśmy z Eucharystii, z Chrystusa. Mając udział w Jego Ciele i Krwi, „przemieniamy się w Tego, którego pożywamy” – uczy św. Leon Wielki, papież. Tę samą prawdę wyrażamy w słowach pieśni: „Tyś na ołtarzu chlebem się stał, by nas przemienić w siebie”. Eucharystia zobowiązuje: stawaj się dla drugiego jak chleb, który daje siłę do życia, bo Syn Boży dla nas ludzi i dla naszego zbawienia, stał się Chlebem. W Chrystusie jest źródło naszego życia. W Nim nasza przyszłość. „Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie” (J 6,57).
Chrześcijaninowi potrzebna jest trzeźwość siewcy, który wie, że nie sieje ani „na wczoraj”, ani „na dziś”. Siewca sieje z myślą o przyszłości! Ziarno wrzucone w glebę potrzebuje czasu, by wydać plon. Nie należy też oczekiwać, że z zasadzonych dzisiaj żołędzi jutro wyrosną potężne dęby. Ale wiadomo, że mały żołądź kryje w sobie wielkie drzewo. Chrześcijanin jest jak pole. Eucharystia – jak ziarno Bożego życia, którym wierzący jest „obsiewany”. Przyjdzie czas, gdy to Ziarno wyda w nas plon. Błogosławiony jesteś Panie, Boże wszechświata, bo w Synu swoim stałeś się dla nas chlebem na życie wieczne.