Słuchamy dziś słów Dobrej Nowiny o zbawieniu, skierowanych przez Jezusa na początku Jego nauczania, do tłumu ludzi. Tworzą go chorzy, kalecy, ludzie dotknięci wszelkiego rodzaju nieszczęściami (Mt 4,23). Jezus spogląda na nich z miłością (Mt 9,36). Jego oczy pełne są współczucia wobec ludzi przygniecionych ciężarem życia, chorych, kalek, bez pracy, bez nadziei na jutro, dotkniętych wszelkiego rodzaju biedą, celników i grzeszników, stojących na progu rozpaczy.
Co Jezus mówi widząc ich?
Posłuchajmy, bo i nas dotykają różnorakie sytuacje po ludzku biorąc nie do zniesienia, my nieszczęśliwi i zranieni w swych najgłębszych aspiracjach, posłuchajmy uważnie!
„Błogosławieni… Błogosławieni… Błogosławieni…”
Od tego słowa Jezus rozpoczyna każde zdanie „kazania na górze”. Jest ono niejako streszczeniem Ewangelii i niesie sercu nadzieję, która jak wierzymy, zawieść nie może. Dziś, w tym szczególnym dniu, gdy gromadzimy się przy grobach naszych zmarłych, do słów „Błogosławieni” dodać możemy jeszcze jedno błogosławieństwo zapisane przez św. Jana w Księdze Apokalipsy: „Błogosławieni już teraz, którzy w Panu umierają” (14,13).
Czy rzeczywiście wszyscy umierają w Panu? Paweł apostoł przemawiając do Greków na Areopagu powie: wszyscy umierają w Panu, bo wszyscy „w Bogu żyjemy, poruszamy się i jesteśmy”. Jest tak dlatego, aby także ci którzy Go szukają „mogli Go znaleźć choćby po omacku, bo rzeczywiście jest On niedaleko od każdego z nas”(Dz 17,27-28).
Każdy człowiek ma w sobie „coś” z nieba, „coś” z Boga. Tym czymś jest życie nieśmiertelne. Bóg jest życiem. Stwarzając, tchnie w człowieka własne życie i nie odbiera raz danego daru. Jest jego obrońcą szczególnie wtedy, gdy śmierć stara się ów dar odebrać.
Wiele razy Jezus naucza tej prawdy. Jego słowa są słowami życia, usprawiedliwienia, wybronienia z oskarżeń, jakie pod adresem człowieka wypowiada szatan.
Dzisiaj, gdy otaczamy groby zmarłych, paradoksalnie kierujemy myśli i serca ku życiu. Mówią o tym znaki, które tworzymy i stawiamy na grobach. Pierwszym z nich jest zgromadzenie wierzących w Boga i ufających Jego słowom. Biorąc w nim udział pragniemy wymazać (na ile to możliwe) myśl o degradacji ciał przynosząc kwiaty i zieleń i zapalone znicze. Myśląc zaś o zmarłych, bardziej myślimy o nich, jako żyjących w Bogu, niż o ich braku na ziemi. Szalony byłby ten, kto uważałby śmierć za sen mający trwać wiecznie. Śmierć jest otwarciem okna na wieczność. Życie jest bezcenne, bo jest udziałem w życiu Boga. Dlatego też jest silniejsze od śmierci ciała. Ona nie jest w mocy go unicestwić. „Błogosławieni, którzy umierają w Panu”.