Z powodu pandemii pielgrzymka z Płocka na Jasną Górę (6-14 sierpnia) nie mogła odbyć się w tradycyjnej formie. Pątnicy utworzyli rodzaj sztafety. Każdego dnia na trasę wyruszała jedna lub dwie grupy, pod kierunkiem przewodnika, który organizował przyjazd na trasę oraz odjazd wieczorem. W czasie ośmiu dni na Jasną Górę wędrowało jedenaście grup. Apel wieczorny grupy odbywał zaraz po jej dojściu do celu.
Szacuje się, że w pielgrzymkowej sztafecie mogło wziąć udział nawet 1,5 tysiąca osób. Pielgrzymów odwiedzali na trasie biskupi Piotr Libera i Mirosław Milewski. Najliczniejsza, około 400-osobowa grupa biało-czerwona – płocka, która szła pierwszego dnia, czyli 6 sierpnia. Na Jasną Górę 14 sierpnia weszła grupa złota (dekanaty Przasnysz i Maków Mazowiecki).
Pątnicy maszerowali pod hasłem „Stawiam na Maryję” (Sługa Boży kard. S. Wyszyński), modlili się m.in. o ustanie pandemii. Do Częstochowy dotarli także pielgrzymi rowerowi z diecezji. Pielgrzymce towarzyszyło około 2,5 tysiąca pielgrzymów duchowych m.in. uczestnicząc w wieczornych Apelach Jasnogórskich w swoich parafiach.
Eucharystii na Jasnogórskim Szczycie przewodniczył bp Mirosław Milewski: „Jesteście tu, bo Bóg was szukał i znalazł, i przyprowadził do tego miejsca, gdzie od XIV wieku przybywają pątnicy, przed cudowny obraz Czarnej Madonny z Dzieciątkiem. Po osiągnięciu celu klękamy przed tym świętym wizerunkiem, a w tym roku ze szczególną prośbą o zdrowie dla chorego świata. Jako naród i cała społeczność ludzka wciąż doświadczamy nieznanej nam wcześniej, ludziom tych czasów, pandemii” - zaznaczył biskup pomocniczy diecezji płockiej.
Przypomniał, że 15 sierpnia okazją do dziękczynienia będzie „Cud nad Wisłą”. Minie sto lat od czasów, gdy bolszewicy zaatakowali słabą, wciąż odradzającą się po zaborach i pierwszej wojnie światowej Ojczyznę. Wydawało się, że wojna będzie przegrana. Jednak wtedy pomogła Maryja Wniebowzięta. To był „niezwykły wyraz orędownictwa Maryi u Jej Syna nad odradzającym się państwem”.
Historycy są pewni, że zwycięstwo miało związek z wydarzeniem nadnaturalnym. Zachowały się świadectwa osób, które widziały wtedy Matkę Bożą na niebie. Rosyjscy jeńcy otwarcie przyznawali, że ukazanie się Bogurodzicy było przyczyną ich ucieczki z pola walki, bo nie chcieli z Nią walczyć.
„Z jakiego powodu tu dziś jesteśmy? Bo przyprowadził nas tu, w jakimś sensie, głód ducha, głód poczucia sensu, głód Boga w naszym życiu. Wielu ludzi buduje świat bez Boga, świat bez sensu i bez wiary, bez potrzeb duchowych. W takim właśnie modnym dziś świecie zanikają zasady moralne i ginie świat wartości. Ludzie stają się «niewolnikami rzeczy, produkcji, swoich wyborów» (św. Jan Paweł II). Wiarę w Boga zastępuje się różnymi fałszywymi pseudoreligiami i ideologiami stojącymi w sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem” – stwierdził biskup.
Poprosił pielgrzymów, aby po powrocie do domów pomnażali w sobie owoce pielgrzymowania i spotkania z Maryją, troszczyli się o swego ducha, pamiętajcie o chrześcijańskiej tożsamości, pozostawali wierni wierze odziedziczonej po przodkach, którzy 1054 lata temu na polskiej ziemi powiedzieli Bogu „tak”.
„Nie pozwólcie zdezorientować się dobiegającym zewsząd «głosom» tego świata. One kuszą i wydają się atrakcyjne, ale to pustynne miraże, po których pozostaje jedynie pustka i bezsens” – zaakcentował kaznodzieja.
Ks. Jacek Prusiński, przewodnik główny 39. Pieszej Pielgrzymki Diecezji Płockiej na Jasną Górę podsumowuje, że w tym roku mniej osób niż zazwyczaj osób pozdrawiało przechodzących pielgrzymów. Sami pątnicy natomiast wykazywali się dużym zaangażowaniem i chcieli w ciągu jednego dnia doświadczyć jak najwięcej duchowych przeżyć.
Tegoroczne wędrowanie na Jasną Górę charakteryzowała „wdzięczność i cisza”: „Cieszyła nas bardzo postawa wdzięczności u pątników – byli zadowoleni się, że mogą iść choć przez jeden dzień, bo przecież istniała obawa, że pielgrzymka nie odbędzie się w żadnej formie. Natomiast panująca podczas wędrowania cisza (bo szła tylko jedna grupa, było mniej niż zazwyczaj harmidru i zamieszania), mogła sprzyjać dobru duchowemu pątników” – uważa duszpasterz.
„To była pielgrzymka w skondensowanej formie: zamiast przez dziewięć dni szło się tylko przez jeden. Wymagało to większego, duchowego wykorzystania każdej chwili; w praktyce każdy etap był traktowany jak jeden dzień - dzieli się swoimi wrażeniami Małgorzata Dzik z parafii pw. św. Stanisława BM w Bonisławiu, która dołączyła do grupy pomarańczowej (salezjańskiej) 12. dnia pielgrzymowania. – Pielgrzymka jest dla mnie zawsze podsumowaniem jednego roku i podjęciem postanowień na kolejny. Powierzyłam w niej Maryi intencje własne, ale też tych, którzy pójść nie mogli. Wiem, że na Maryję – kobietę i Matkę znajdującą się blisko swego Syna, zawsze mogę liczyć” – dodaje pątniczka.
W gronie pielgrzymów duchowych była Natalia Fijałkowska z parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Sadłowie. Jej plany pielgrzymki pieszej pokrzyżowały kłopoty zdrowotne i pandemia: „W mojej rodzinie jest tradycja pielgrzymowania duchowego. Uważam, że Matka Boża Częstochowska wysłuchuje mnie i rozumie moje potrzeby. Dzięki niej staję się mocniejsza. Każdego dnia uczestniczyłam w spotkaniu wieczornym w swojej parafii, gdzie była na przykład okazja do wysłuchania wspomnień byłych pielgrzymów, a o godzinie 21:00 śpiewaliśmy Apel Jasnogórski” – relacjonuje 17-latka, uczennica II klasy Techniku Ekonomicznego w Rypinie.