Podczas Mszy św. w kościele parafii pw. św. Stanisława BM kazanie wygłosił ks. Marek Wiśniewski. Zaznaczył, że Bóg może ze zła wyprowadzić dobro. Przypomniał, że Franek trafił do szpitala 19 marca, we wspomnienie św. Józefa, patrona dobrej śmierci. Jego odchodzenie z tego świata było „rekolekcjami wielkopostnymi dla rodziny, szkoły, przyjaciół”. A wtorek okazał się trzecim dniem świąt wielkanocnych, niosących nadzieję przez ofiarę zmartwychwstania Jezusa.
Kapłan przypomniał, że tego dnia (2 kwietnia) przypada kolejna rocznica śmierci Jana Pawła II, wielkiego przyjaciela młodzieży. Rówieśnicy Franka zaprezentowali „postawę wiary i solidarności”, licznie uczestniczyli w Mszach św., najpierw o zdrowie, potem o łaskę zgody na wolę Bożą, a ostatecznie o łaskę nieba. Przychodzili do Kaplicy Adoracji, modlili się w domu, pewnie pytali „dlaczego?”
Przywołał też Ewangelię, w której Maria Magdalena płacze przy grobie Jezusa, nie rozpoznaje Go, dzieje się to dopiero po tym, jak Jezus zwraca się do niej po imieniu: - Zamiast płakać pamiętajmy, że Jezus zna moje imię, moją historię życia, moje serce, wie, co jest dla mnie najlepsze. On mnie zna i kocha bardziej niż ja sam siebie. Dziś Zmartwychwstały Jezus chce do nas przyjść z łaską pokoju serca. On jest z nami obecny w tym, co to przeżywamy – zaakcentował ks. Wiśniewski.
Podkreślił, że trzeba wierzyć w dobro, które już się zadziało i zadzieje: w rodzinie, szkole, drużynie, mieście. Wyrazem tego było oddanie pięciu organów Franka, w tym serca, dla ratowania zdrowia i życia innych ludzi.
Duszpasterz przypomniał, że Franek potrafił zjednywać sobie ludzi, lubił Mławę, „Mławiankę”, przyjaciół. Był zwyczajny i sympatyczny. Za kilka dni miał przyjąć sakrament bierzmowania. Jednak dane mu było przyjąć inny rodzaj namaszczenia, związany z sakramentem chorych: - Niech ta śmierć będzie cennym posiewem wiary i dobra – życzył ks. Marek Wiśniewski.
Jeden z członków rodziny Franka opowiedział o jego sukcesach piłkarskich, poczuciu humoru, promiennym uśmiechu i zdolnościach tanecznych: - Franek przez sześć dni walczył, ale uczyniwszy tyle dobra, z pewnością nie przegrał swojego meczu. Serce Franka bije w innym człowieku – zaznaczył kuzyn Franka.
Bp Szymon Stułkowski podczas Mszy św. powiedział, że w życiu nie ma przypadków, ale są znaki. Spotkał więc Franka wraz z jego tatą i bratem latem ubiegłego roku na Mazurach. Był tam z grupą rodzin swoich byłych uczniów. Na tej samej polanie była rodzina Franka, przyszli na Mszę św., potem usiedli przy ognisku, potem zrobiono wspólne zdjęcie, na którym Franek stoi obok bp. Stułkowskiego ze swoim bratem i tatą.
- Franek wyprzedził nas o krok. Wszyscy idziemy do ojczyzny, którą jest niebo. Ważne jest, żeby mądrze żyć i kochać tego, który jest dawcą życia - Pana Boga. Niech zafascynowany życiem Franek uczy nas tego, byśmy mądrze żyli. Zapalony paschał pokazuje, że Franek na chrzcie dostał bilet do nieba. Można ten bilet mieć i go nie wykorzystać. Życzę wam, żebyście go wykorzystali – powiedział Pasterz Kościoła płockiego.
Franciszek Zgiep został pochowany na cmentarzu w Mławie.