W Łukomiu odbył się pogrzeb Andrzeja Mosakowskiego – lidera wspólnoty Wojownicy Maryi

W parafii Łukomie 10 sierpnia 2021 r. odbył się pogrzeb Andrzeja Mosakowskiego – lidera wspólnoty Wojownicy Maryi, która w ostatnich latach zaczęła się rozwijać na terenie diecezji płockiej. Andrzej Mosakowski zginął 3 sierpnia w wypadku samochodowym pod Sierpcem: - Był gotowy, aby pójść do Pana – powiedział w kazaniu ks. kan. dr Roman Mosakowski, brat zmarłego, proboszcz parafii pw. św. Rocha w Przewodowie koło Pułtuska.

Pogrzeb1.jpg

Andrzej Mosakowski był liderem Wojowników Maryi - wspólnoty, która w ostatnich latach zaczęła się rozwijać na terenie diecezji płockiej. W ostatnich miesiącach wspólnota kilkukrotnie organizowała w różnych parafiach diecezji czuwanie „24 godziny Męki Pana Jezusa”. Jej lider 3 sierpnia zginął w wypadku samochodowym koło Sierpca, gdzie mieszkał. Miał 50 lat, pozostawił troje dzieci. Jego żona Katarzyna przeżyła wypadek.

„Widziałem jego zaangażowanie i pracowitość, dlatego też został wybrany na lidera wspólnoty, a miesiąc temu został pełnoprawnym Wojownikiem Mary – wspominał Andrzeja Mosakowskiego w «Gościu Płockim» ks. Marek Tomulczuk SAC, proboszcz parafii św. Benedykta w Sierpcu, przy której działała wspólnota Wojownicy Maryi. - Miał wielką werwę, zapalił wielu do dzieła czuwania, które przed kilkoma dniami odbyło się u nas. I powtarzał: «To wszystko dla Matki Bożej». Jeszcze w dniu śmierci przyjechał sprzątać to, co jeszcze nie było ogarnięte po ostatnim czuwaniu. I powtarzał, że «trzeba po sobie zostawić porządek». Teraz te jego słowa brzmią szczególnie, jak zadanie i memento dla nas” – wspominał pallotyn.

10 sierpnia Mszy św. pogrzebowej w parafii św. Antoniego w Łukomiu przewodniczył biskup pomocniczy Mirosław Milewski. Kazanie wygłosił rodzony brak zmarłego ks. kan. dr Roman Mosakowski, proboszcz parafii św. Rocha w Przewodowie koło Pułtuska, który przez wiele lat był ojcem duchownym w Wyższym Seminarium Duchownym w Płocku.

W kazaniu duchowny przypomniał historię sprzed wielu lat, kiedy w wypadku samochodowym zginął jego 25-letni kolega rocznikowy z seminarium i zarazem przyjaciel. Było to wtedy dla niego bardzo trudne doświadczenie, ale minione 23 lata go zmieniły.

- Teraz patrzę na śmierć mojego brata z perspektywy wiary. Andrzej był gotowy, aby Pan go zabrał. Po ludzku patrząc, jego śmierć może napawać cierpieniem, ale ja jestem przekonany, po tych ośmiu latach, w czasie których się nawracał i codziennie uczestniczył w Mszy św., jest teraz w niebie – powiedział ks. Roman Mosakowski.

Przyznał, że siłę do powiedzenia kazania zaczerpnął z modlitwy i łaski Boga. Prosił o pomoc w uzyskaniu tej łaski swojego zmarłego brata: - Teraz moje serce jest spokojne – zwierzył się duszpasterz.

W pogrzebie i ostatniej drodze śp. Andrzeja Mosakowskiego uczestniczyło wiele osób: członkowie rodziny, księża, członkowie wspólnoty Wojownicy Maryi, osoby z różnych miejsc w Polsce. Ks. kan. Józef Łozecki, dziekan dekanatu sierpeckiego, odczytał kondolencje przekazane przez biskupa płockiego Piotra Liberę. Ciało zmarłego zostało złożone na cmentarzu parafialnym w Łukomiu.