Z powodu epidemii doroczna pielgrzymka Akcji Katolickiej, której patronuje bł. abp Antoni J. Nowowiejski, miała inną niż zazwyczaj formę. Chętni mogli tradycyjnie pójść pieszo z Płocka do Słupna, a inni łączyli się z pielgrzymami duchowo za pośrednictwem Facebooka Akcji Katolickiej oraz Katolickiego Radia Diecezji Płockiej. Transmisje odbywały się na żywo o pełnych godzinach.
Pątnicy piesi, którzy tradycyjnie wyruszyli spod pomnika św. Jana Pawła II przy bazylice katedralnej (w tym gronie była Wiesława Winiarska, prezes Akcji Katolickiej Diecezji Płockiej), w czasie 16-kilometrowej wędrówki przy kolejnych stacjach rozważali tajemnice bolesne Różańca św. oraz słuchali świadectw o Błogosławionym Arcybiskupie. W tym roku przypada 79. rocznica jego śmierci, która nastąpiła prawdopodobnie 28 maja 1941 roku.
Ostatnia stacja znajdowała się przy kościele parafii św. Marcina w Słupnie, gdzie pątnicy złożyli kwiaty przy tablicy upamiętniającej biskupów – męczenników II wojny światowej. Na zakończenie sprawowana była Msza św. za ich wstawiennictwem, w intencji Akcji Katolickiej i diecezji płockiej. Przewodniczył jej ks. Krzysztof Jończyk, asystent kościelny diecezjalnej Akcji Katolickiej, proboszcz parafii w Sadłowie.
W kazaniu podkreślił, że arcybiskup Nowowiejski był prawdziwym „dobrym pasterzem”: nie pozostawił diecezji w czasie wojny, choć mógł to zrobić. Liczył się z tym, że pewnego dnia do jego drzwi zapuka Gestapo i SS, a jednak pozostał w Płocku, w swojej diecezji. Nigdy nie opuścił powierzonego mu Kościoła. Nawet wtedy, gdy był już internowany w Słupnie, zarządzał nim jako biskup diecezji.
„Dobry pasterz oddaje życie za swoje owce, idzie za nie nawet na krzyż. Taki był bł. arcybiskup Nowowiejski: niezmiennie oddany Chrystusowi, potężny duchowo. Niemcy wiedzieli, że mają do czynienia z kimś wyjątkowym, że arcybiskup nie pozwoli się złamać. On szedł ekstremalnie drogą Chrystusa. Nie miał wątpliwości, że jeśli pójście Jego drogą będzie wymagało oddania życia, to on to zrobi. W naszym post-pandemicznym świecie Nowowiejski pokazuje, jak ułożyć dalsze życie - trzeba pójść ekstremalnie za Chrystusem. Tylko wtedy «sól chrześcijaństwa» nie utraci swojego smaku” – zapewnił ksiądz asystent.