Bp Piotr Libera na początku homilii zaznaczył, że tegoroczna Niedziela Palmowa, wejście w tajemnice Męki Pana i świadomość bliskiej radości z Jego Zmartwychwstania, jest przeżywana nie w świątyniach, ale w „domowych kościołach”, za pośrednictwem dostępnych środków przekazu, w zjednoczeniu w komunii ducha. Podkreślił, że w Niedzielę Palmową przed wiernymi stanął Bóg, który przyjął postać sługi, stał się „niewolnikiem człowieka”, „ogołocił samego siebie” i stał się posłuszny aż do śmierci na krzyżu.
- Bóg kolejny raz przekracza granicę naszych o Nim wyobrażeń. Wydawało się nam, że Go już tak dobrze znamy. „Oswoiliśmy” Jego obecność do tego stopnia, że przyjmowaliśmy jako coś normalnego, że niemal w każdej chwili możemy sięgnąć po Jego Ciało i Krew, że mamy Go na wyciągnięcie ręki, niemal w dowolnym miejscu i czasie – głosił hierarcha.
Tymczasem w Wielkim Poście 2020 roku Bóg zaprosił ludzi do odkrycia prawdy o tym, że „miłość mówi najmocniej językiem ofiary i tęsknoty za bliskością”. Nie „poświęcą święconki” w tym roku, ale mają okazję do odkrycia tego, co naprawdę uświęca ich życie. Są „uczestnikami tęsknoty miłości Boga za ludźmi - odkrywając w sobie tęsknotę za Nim”.
Kaznodzieja zaznaczył, że to właśnie miłość, wypełniona tęsknotą za nami, doprowadziła Boga do stanu niewolnika, do wyniszczenia, do ofiary z samego siebie. Zrobił to, bo tęsknił za ludźmi. Ludzkie serce, ludzkie życie, było i jest dla Niego aż tak cenne, że wziął na siebie śmierć. Ta tęsknota sprawiła, że stał się Bóg człowiekiem, ta miłość zaprowadziła Go aż przed Annasza i Piłata, na Litostrotos i na Golgotę - „Bóg zaiste oszalał z miłości do człowieka”.
- Dziś i my czujemy, co to znaczy tęsknić za Nim. Bylibyśmy gotowi oddać wiele, aby móc znów być z Nim, blisko Niego. Tęsknimy, bo odkryliśmy, że „wiecznie żywa” pokusa Edenu – „będziecie jak bogowie” - jest iluzją, złudzeniem, kłamstwem. I dziś, w czas pandemii, kiedy dosięgło nas „powietrze morowe”, z naszą tęsknotą i z naszym pragnieniem, z naszym niepokojem i z nieśmiałą nadzieją - stajemy wobec Niego – powiedział bp Libera.
Dodał, że według ludzkiej logiki, chciałoby się, żeby Bóg jednym słowem i pełnym mocy gestem sprawił, że ludzie znów poczują się wolni i szczęśliwi. On jednak nie przestał być Inny, stoi teraz przed ludźmi ogołocony, w postaci sługi. Ten, który istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem.
- Nie zejdzie z krzyża. Nie ulegnie ostatniej pokusie starodawnego węża. Klęknie jeszcze raz w Ogrodzie Oliwnym i będzie prosił Ojca, aby oddalił kielich, ale wypełni Jego wolę. Doświadczy goryczy zdrady przyjaciela, i podda się ludzkim niesprawiedliwym sądom. Zniesie w milczeniu fałszywe oskarżenia. Będzie czuł rozrywający ból biczowania i pod cierniową koroną spłynie krwią Jego Głowa. Potem wyjdzie sam dźwigając krzyż. I odda ducha. On – Bóg - Sługa. Dla nas i dla naszego zbawienia – zaakcentował biskup płocki.