Ciemna, wielkopiątkowa Jutrznia. Łacińskie matutinum tenebrarum.
Łączymy się w tej godzinie z naszym Panem, który spędził tę noc w mrocznym arcykapłańskim więzieniu w Jerozolimie... (Rzymski namiestnik rozpoczynał sądy nad podwładnymi wczesnym rankiem)...
Mroczne więzienie, być może wypełniona błotem cysterna... Przypominają nam o nim „ciemnice” w naszych kościołach...
„Ciemnica”, „ciemna jutrznia”... Bolesne „zapowiedzi”... Bolesne „zapowiedzi” najciemniejszej nocy... Nocy zapadającej w przebitym sercu Tego, który dzisiaj, o trzeciej po południu, streści swoją wędrówkę przez ziemię wypowiedzianym na ostatnim oddechu:
„Wykonało się”...
„Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie, żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył...”
Tak brzmiała przez wieki odpowiedź wierzących na tamto jerozolimskie: „Wykonało się....”
Niestety, przyszło nam żyć w świecie, w którym wielu lepiej wie, co oznacza funkcja save (sejf) w komputerze, niż jak save ma się do ich życia.
Czy jednak tak trudno zrozumieć to, co powiedział Bóg w starożytnym Liście do Hebrajczyków?
Że człowiek nie wykupi sam siebie z oślizłych łap grzechu, nie wykpi się niczym wobec wciąż zbliżającej się śmierci – ani wiarą we własne siły, ani przez mnożenie ofiar, ani przez mechanizm kozła ofiarnego w Yom Kippur?
Czy tak trudno zrozumieć św. Jana Chryzostoma, biskupa Konstantynopola z końca IV wieku i wielkiego teologa, który zaprasza na dysputę samego Mojżesza?! „Co mówisz, Mojżeszu?” – woła do niego, wspominając to, co czynili Żydzi w noc paschalną w Egipcie: zabijali baranka i jego krwią skrapiali próg i odrzwia domów. „Czyż krew nierozumnego zwierzęcia może ocalić człowieka, istotę rozumną?” – pyta św. Jan, zwany Złotoustym.
Nie, to może sprawić tylko krew Mesjasza.
I właśnie to dokonało się w Wielki Piątek na Krzyżu.
W różnych religiach świata pokuta, ofiary były, są po to, aby przejednać bóstwo, uśmierzyć jego gniew. Wielki Piątek przynosi ze sobą nową, zupełnie inna logikę – teraz Bóg przychodzi do człowieka, by udzielać mu swego miłosierdzia i pojednania... Powtórzmy: Bóg chrześcijan nie czeka, aż winowajcy przyjdą, aby z Nim się pojednać, On sam wychodzi naprzeciw i jedna się z nimi...
Jezus rzekł: „Wykonało się”. I skłoniwszy głowę,oddał ducha (J 19,30).
- Duchu, dany światu przez Ukrzyżowanego Pana! Proszę Cię: pobudź serca tych, którzy nie rozumieją grozy grzechu. Otwórz ich sumienia, aby zrozumieli sens Odkupienia, sens Boskiej Ofiary za życie świata. Aby odkryli potrzebę poświęcenia, bezinteresowności, potrzebę wyjścia z szatańskiego kręgu własnego ego.
- Duchu, dany przez Ukrzyżowanego Pana! Tyle w tym świecie: bólu, nieszczęść, starych i nowych chorób, zdrad, nienawiści... Tyle cierpiących naszych sióstr i braci, umierających, zmęczonych, zrozpaczonych...
Tyle zła, nagminnie pokazywanego w każdym dzienniku telewizyjnym, w setkach programów przez tych, którzy jeszcze całkiem niedawno wierzyli w bożka o imieniu postęp, a dzisiaj nie wierzą już w nic... I to swoje „nic” - nihilizm, poczucie bezsensu niosą w świat, zrażając nim miliony młodych, oferując w zamian tanią erotykę, narkotyki, religię zakupów, gwiazdorstwa...
- Udziel, Jezu, swojego pocieszenia tym, którzy nie wiedzą lub nie chcą wiedzieć, że cierpiałeś z nimi i dla nich.
- Udziel pocieszenia tym, którzy stracili nadzieję na wyleczenie; dręczonym przez samych siebie w straszliwych depresjach; opuszczonym przez najbliższych, zapomnianych, wyrzuconych jak bezużyteczne przedmioty...
Ktoś z nich powiedział mi niedawno: „Jak dobrze spotkać na drogach cierpienia Krzyż przez wielkie „K”.
Jest jeszcze w tym świecie straszliwe zło, które w tym roku objawiło szczególnie swoją niszczycielską twarz. Zło dżihadu, zło chorego islamizmu... To zło dotknęło setki porywanych dziewcząt w Nigerii, tysiące rodzin w Syrii i Iraku, zniszczone chrześcijańskie kościoły w Aleppo i Mosulu...
- Wiesz, Panie, jak mnie to boli, jak boli mnie moja, nasza bezsilność...
- Obudź, proszę, w ten Wielki Piątek sumienia wielkich tego świata. Niech powstrzymają rozlew krwi tysięcy naszych braci – chrześcijan na Bliskim Wschodzie i w Afryce północnej.
Niech nikt nie przyzwyczai się do ich męczeństwa.
Niech nikt nie cieszy się z tego, że na ziemi jest coraz mniej chrześcijan...
Bo są już wśród nas tacy. A potem będą wypisywać okrągłe frazesy o tolerancji. Będą wołać: Nous sommes Charlie! Jesteśmy Charlie! A dlaczego nie: Jesteśmy Asia Bibi, Pakistanka, skazana na śmierć rzekomo za bluźnierstwo przeciw islamowi? Czemu nie: jesteśmy mieszkańcami chrześcijańskich dzielnic Damaszku, w których do dziś zginęły setki, tysiące ludzi?
„Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie, żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył...”