Słowo na 140. rocznicę Płockiego Towarzystwa Lekarskiego – Teatr Dramatyczny - Płock 19.01.2013

Szanowni Państwo,

jestem Państwu ogromnie wdzięczny, że na obchód 140-lecia Płockiego Towarzystwa Lekarskiego zechcieliście zaprosić także Biskupa Płockiego. I nie myślę tu oczywiście o mojej skromnej osobie, ale o urzędzie, który mam zaszczyt piastować.

Liczni moi poprzednicy podczas wizytacji kanonicznych (świadczą o tym zachowane w naszym Archiwum Diecezjalnym akta wizytacyjne) zawsze dopytywali się o stan troski o chorych w parafiach, erygowali szpitale, oddawało na ich utrzymanie całe swoje majątki, ba, jeden z nich, biskup Gadomski, był nawet dyrektorem Szpitala Świętej Trójcy.
Pozwólcie Państwo, że swój adres do Was ułożę wokół dwóch tekstów. Pierwszy to – nie zdziwcie się, jesteśmy wszak w teatrze, „świątyni sztuki” - jeden z ostatnich wierszy Zbigniewa Herberta. Został on opatrzony przez autora znamiennym tytułem: „Brewiarz”. Pod koniec życia Herbert czynił rozrachunek z Panem Bogiem, z bliźnimi i z sobą samym między innymi za pomocą utworów, które zatytułował „Brewiarze”. Jest ich cztery, tak jak cztery są tomy liturgii godzin, którą co dzień odmawiam. „Brewiarz pierwszy” rozpoczyna się tak:

Panie,
dzięki Ci składam za cały ten kram życia, w którym tonę od niepamiętnych czasów bez ratunku, śmiertelnie skupiony na ciągłym poszukiwaniu drobiazgów.
 
A potem ciężko już chory poeta wymienia część tych drobiazgów:
 
Panie, dzięki Ci składam za strzykawki z igłą grubą i cienką jak
włos, bandaże, wszelki przylepiec, pokorny kompres, dzięki za
kroplówkę, sole mineralne, wenflony, a nade wszystko za pigułki na sen o nazwach jak rzymskie nimfy, które są dobre [...].
 
Herbertowi chodzi w tych modlitewnych strofach o „drobiazgi” (w cudzysłowie, oczywiście), którymi otoczony jest chory człowiek, a które niosą ulgę, dodają sił, zapewniają sen. To dzięki temu utworowi do wielkiej polskiej poezji trafiła i „kroplówka", i „wenflon”, i „pokorny kompres” i pigułki nasenne, co to przypominają „rzymskie nimfy”. Aż jednak chciałoby się zapytać: „No, dobrze, Panie Zbigniewie, a gdzie ludzie? Panie lekarki, panowie lekarze, panie pielęgniarki, panie salowe i tyle, tyle innych osób”?
Nie znaleźli się oni w tej modlitwie, nie trafili do niej. To dzisiaj znamienne. Coraz słabiej się dostrzegamy ... Coraz rzadziej się spotykamy... Coraz mniej zauważamy obecność drugiego, jego pracę, wysiłek... No i wskutek tego coraz bardziej tęsknimy... Za prawdziwym spotkaniem, współdziałaniem, przyjaźnią...

Zajrzyjmy w tym kontekście do drugiego tekstu. Zapisał go mój czcigodny poprzednik błogosławiony abp Antoni Julian Nowowiejski w swojej „Monografii Płocka” (przygotowujemy właśnie – przy wsparciu władz naszego Miasta - jej reprint). Arcybiskup opisuje w tym fragmencie Płock na przełomie XIX i XX wieku.
„Aby uwypuklić [...] życie społeczne mieszkańców Płocka – pisze - uczyńmy krótki przegląd instytucji i stowarzyszeń dawniej założonych i dotychczas istniejących. [...]. Tow.[arzystwo] lekarskie, jedno z najstarszych towarzystw w mieście naszem, powstało z inicjatywy dra med. M. Erlicha. Data zatwierdzenia statutu w Petersburgu — 2.VII. [...] 1869 r. Pierwsze zebranie organizacyjne odbyło się 31.1. 1872 r. Teren działania — powiaty gub. Płockiej. Cele jego: badanie stanu sanitarnego i zachorowalności, współdziałanie z administracją w organizowaniu pomocy lekarskiej, krzewienie zasad higjeny, walka ze znachorstwem i szarlatanerją, rozprawy naukowo-lekarskie, prenumerata pism i książek lekarskich, osobiste zbliżenie i współżycie w celach utrzymania zgody i współdziałania na pożytek nauki i zdrowia publicznego. Prezesami towarzystwa byli: dr. M.[arcin] Erlich (1872—1900), dr. Perkal (1900—1901), dr. Al. Zaleski (1901—1926) oraz obecnie dr. Al.[lekander] Maciesza. Tow. lekarskie posiada wartościową bibljotekę, liczącą około 4000 jednostek, powstałą głównie z zapisu prof. R. Piaskowskiego oraz z ofiar. Mieści się ona w szpitalu św. Trójcy w Płocku”.
Ile w tym tekście zapamiętanych ludzi, zdarzeń... Jaki nacisk położony na „osobiste zbliżenie i współżycie w celu utrzymania zgody i współdziałania na pożytek nauki i zdrowia publicznego”.
 
Życzę Państwu, aby kolejnym pokoleniom członków Płockiego Towarzystwa Lekarskiego ten szczytny cel udawało się nadal urzeczywistniać.
Jeśli zaś chodzi o „walkę ze znachorstwem i szarlatanerią”, to staje się ona naszym wspólnym wyzwaniem. Może nawet bardziej w naszym XXI wieku niż wtedy?
 
Kto by pomyślał?!
Jeszcze raz dziękuję Państwu za miłe zaproszenie i cierpliwość.