Magnificencjo, Księże Rektorze, Księża Profesorowie, Wspólnoto klerycka, ale przecież na pierwszym miejscu Wy, Czcigodni Księża Złoci Jubilaci, którzy przybyliście do Seminarium, by tutaj, niejako w Kolebce Waszych powołań, razem z Biskupem, profesorami i alumnami przeżywać Jubileusz 50-lecia Kapłaństwa.
Złoty więc Jubileusz. Dostojny Jubileusz!
Dane jest Wam obchodzić go w pięknym dniu - dniu, gdy Kościół wspomina św. Alberta Chmielowskiego, „ Brata naszego Boga”, niedościgłego „ Bożego wrażliwca”: człowieka Bożego pokoju i ciężko rannego, kontuzjowanego powstańca, studenta inżynierii i studenta malarstwa, kapłana kontemplatyka i kapłana społecznika, który potrafił łączyć wrażliwość na piękno z wrażliwością na największą człowieczą nędzę.
W liturgii słowa kontynuujemy dzisiaj lekturę 2 Listu św. Pawła do Koryntian. Kontynuujemy dosłownie – w sobotę komentowałem piąty rozdział tego Listu wobec neoprezbiterów, dzisiaj szósty - wobec Was, Złotych Jubilatów. Tamten sobotni fragment rozpoczynało słynne zdanie Apostoła: Caritas Christi urget nos...„ Miłość Chrystusa przynagla nas...”. Przynagla, abyśmy w jej imię spełniali „ posłannictwo jakby Boga samego”. Czy to się komu podoba, czy nie – mówiłem w katedrze do neoprezbiterów; czy świat to rozumie, czy nie, będziecie spełniać „ posłannictwo jakby Boga samego” który przez was będzie chrzcił, przez Was będzie utwierdzał w Duchu, przez Was będzie rozgrzeszał, przez Was karmił swoim słowem i Ciałem, przez Was przewiązywał stułą w sakramencie małżeństwa, przez Was namaszczał chorych i udzielał napomnień.
Wszystko to czyniliście - Czcigodni Jubilaci - przez pół wieku i wciąż czynicie. To było i wciąż jest podstawowym programem Waszego kapłańskiego życia... Okazywaliście się i wciąż okazujecie „ sługami Boga przez wielką cierpliwość, wśród utrapień, przeciwności i ucisków, w chłostach, więzieniach, podczas rozruchów, w trudach, nocnych czuwaniach i w postach, przez czystość i umiejętność, przez wielkoduszność i łagodność, przez objawy Ducha Świętego i miłość nieobłudną, przez głoszenie prawdy i moc Bożą”. Tak, to jest już cytat, dosłowny cytat z szóstego rozdziału 2 Listu do Koryntian, z dzisiejszego czytania.
Czyż nie odnajdujecie w tych Pawłowych doświadczeniach także swoich doświadczeń? Przecież gdy na początku lat 60. minionego wieku decydowaliście się odpowiedzieć na Chrystusowe „ Pójdź za mną”, były czasy najbardziej „ przaśnej”, „ zatęchłej” „ gomułkowszczyzny”. Kościół – jak zatytułował zbiór tajnych dokumentów bezpieki z lat 1957-1975 dyrektor Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL Jacek Pawłowicz, żył i działał „ W osaczeniu”. Wstępując do Seminarium, jako administratora diecezji zastaliście jeszcze gorliwego biskupa Jana Wosińskiego, ale wkrótce władze, przy aktywnym współudziale paru księży patriotów (mam nadzieję, że nawet najmłodsi wiedzą, kim oni byli), przerwały jego posługę.
Księża, niekiedy wręcz w nieludzkich warunkach, uczyli religii w salkach katechetycznych. Inwigilowano, kontrolowano dosłownie wszystko. Na przykład, jeśli proboszcz lub wikary chciał odbyć pielgrzymkę na Jasną Górę, musiał wybrać się z Kołem Gospodyń Wiejskich lub miejscowym POM-em na zwiedzanie jakiegoś PGR-u w pobliżu Częstochowy. Ks. Jezuska i ks. Molskiego - Waszych rektorów - opisywano w raportach bezpieki jako „ fanatyków religijnych, ludzi bezwzględnie oddanych Kościołowi i kardynałowi Wyszyńskiemu” (niezła wizytówka, prawda, Księże Rektorze?). UB tak daleko inwigilowało Seminarium, że miało nawet listę wahających się w powołaniu kleryków (jeden z Was, do dziś gorliwy pracownik na niwie Pańskiej, na niej się znalazł). Żeby ośmieszyć Kościół i do reszty pognębić bohaterskiego biskupa Kaczmarka, opublikowano i sprzedawano w tysiącach egzemplarzy kłamliwą książkę „ Oglądały oczy moje” płockiego eksksiędza Leonarda Świderskiego. Po „ Liście biskupów polskich do biskupów niemieckich” z 1965 roku (ze słynną do dziś frazą: „ przebaczamy i prosimy o przebaczenie”) rozpętano wręcz histeryczny atak, że biskupi sfałszowali historię, że jego sygnatariusze dopuścili się zdrady.
Jednocześnie przez koniec tamtych lat sześćdziesiątych XX wieku przez Zachód przetaczała się fala rewolucji obyczajowej, którą papież Benedykt XVI całkiem niedawno tak scharakteryzował: „ Jedną ze swobód, które rewolucja z 1968 roku chciała wywalczyć, była całkowita, niedopuszczająca żadnych norm, wolność seksualna. Skłonność do stosowania przemocy, która charakteryzowała te lata, jest ściśle związana z załamaniem duchowym. [...]. Pedofilia została zdiagnozowana jako dozwolona i właściwa. [...] Zawsze zastanawiałem się, w jaki sposób w tej sytuacji młodzi ludzie potrafili zbliżyć się do kapłaństwa i podjąć je ze wszystkimi jego konsekwencjami”.
Wy potrafiliście! I wytrwaliście na tylu odpowiedzialnych stanowiskach i placówkach duszpasterskich 50 lat „ przez wielką cierpliwość, wśród utrapień”, w „ nocnych czuwaniach i w postach”, w zmaganiach o czystość, „ przez wielkoduszność i łagodność”, „ przez głoszenie prawdy i moc Bożą”! Także dlatego, że w tamtych ponurych czasach u steru Kościoła w Polsce stał jasny, wyrazisty i zdecydowany Prymas Tysiąclecia. Że 13-14 listopada 1966 roku u jego boku mieliście sposobność uczestniczyć we wspaniałych płockich Uroczystościach Milenijnych. Że w Seminarium tak dużo mówiło się o il Buono Papa Giovanni– o „ dobrym Papieżu Janie XXIII”. Że przeżywaliście dzień po dniu wydarzenia II Soboru Watykańskiego, czytaliście z zapałem jego dokumenty, modliliście się za Sobór. Kto jak kto, ale Wy na pewno jesteście pokłosiem Kościoła posoborowego, pokoleniem „ księży soborowych” w najlepszym tego słowa znaczeniu.
Były potem i pierwsze placówki wikariackie, i Papież Polak z jego pielgrzymkami do Ojczyzny, i „ Solidarność”, i „ Ojczyzna wolna” i tyle, tyle innych Bożych spraw... Trwaliście pośród tego wszystkiego na swoich posterunkch, robiąc to, co polski ksiądz zwykł robić: katechizując, spowiadając, organizując i prowadząc rekolekcje, kolędując, remontując i wznosząc świątynie, plebanie... Myśląc o tym wszystkim, pamiętamy dzisiaj także o tych spośród Was, którzy już odeszli do Pana, o śp. Księdzu Tadeuszu Zającu i o Śp. Księdzu Janie Decyku: Requiem aetrenam dona eis, Domine– Et lux perpetua luceat eis!Requiescant in pace. Amen. Pamiętamy także o Panu Makarym Czajkowskim, prosząc o Boże Błogosławieństwo dla niego i jego rodziny.
Ad multos Annos, Drodzy Jubilaci! Umiejcie w myśl dzisiejszej Ewangelii zachować pokój serca, kapłańską powagę i równowagę, łagodność i pogodę ducha. „ Nie stawiajcie oporu złemu”, lecz zło dobrem zwyciężajcie. Bądźcie cichym i dobrymi ojcami duchownymi, cierpliwymi przewodnikami duchowymi i doświadczonymi spowiednikami. Umiejcie życiem całym powtarzać za św. Pawłem: niekiedy „uchodzący” za „kler”, „za oszustów, a przecież prawdomówni, [...] niby umierający, a oto żyjemy, [...] jakby smutni, lecz zawsze radośni, jakby ubodzy, a jednak wzbogacający wielu [...]”. Amen.