HOMILIA XXV - lecie Cedrobu

czytania z Uroczystości MB. Częstochowskiej, tom. V

Umiłowani Bracia i Siostry,

1. Oto w słoneczną Uroczystość Matki Boskiej Częstochowskiej, w bliskim naszym sercom mazowieckim pejzażu, pośród płynących w niebo pień wspaniałego zespołu „Śląsk” (bliskiego, dodam, mojej śląskiej duszy) dziękujemy Panu Bogu za 25 lat istnienia Waszej wielkiej firmy, za Wasze krzątanie się wokół polskiego stołu. Krzątanie, by nie zabrakło na nim pożywnego jadła. Krzątanie, by mieszkaniec tego regionu miał godną pracę i odpowiednią płacę. Krzątanie wokół tak wielu potrzebujących pomocy i wsparcia.
1. Podczas każdej Mszy Świętej Kościół zastawia przed nami dwa symboliczne stoły. Najpierw jest to stół słowa Bożego. Spróbujmy przez najbliższy kwadrans przeżyć to Słowo głębiej, bo przecież „nie samym chlebem żyje człowiek”. Człowiek, to ktoś więcej niż tylko istota, która musi jeść zdrowe pożywienie, oddychać świeżym powietrzem, pracować i odpoczywać. Człowiek, to przede wszystkim, co wyrazili już w swoim języku starożytni Grecy, an-thropos – istota skierowana, ku niebu, do Boga. Już Stary Testament wiedział, że na tym właśnie polega mądrość i właśnie ją w pełnych poezji słowach sławi dzisiaj autor Księgi Przysłów: „Pan mnie stworzył, swe arcydzieło, [...] od wieków jestem stworzona, od początku, nim ziemia powstała. Ja byłam przy Nim mistrzynią, rozkoszą Jego dzień po dniu...”. Kościół od samego początku widzi spełnienie tego obrazu w Maryi. I dlatego w naszej Ojczyźnie dzisiaj, w Uroczystość Pani Częstochowskiej, przywołujemy ten wspaniały obraz, a w refrenie do Psalmu wołamy: „Tyś wielką chlubą naszego narodu”! Tak, Maryja jest wielką chlubą naszego Narodu!
1. Jakże bowiem nie przypominać - dzisiaj i zawsze – strofy Mickiewiczowskiej modlitwy, którą wszyscy znamy, a która w ciemną noc niewoli rozrzewniała serca naszych praojców: „Panno Święta, co Jasnej bronisz Częstochowy i w Ostrej świecisz Bramie”.
1. Jakże nie mieć - dzisiaj i zawsze - przed oczyma obrazu apokaliptycznej Niewiasty, który zapamiętano w Częstochowie po najeździe szwedzkim, a Henryk Sienkiewicz uwiecznił w „Potopie”: „oto biały tuman przesłonił sam szczyt Jasnej Góry. [...]. Krzyki żołnierzy [szwedzkich] zwiastowały, że dostrzegli także zjawisko, w oczach ich malowało się zdziwienie wraz z zabobonnym przestrachem. Popłoch wszczął się. Ujrzeli wyraźnie niewiastę w błękitnym płaszczu, osłaniającą kościół i klasztor”.
1. Jakże nie pamiętać - dzisiaj i zawsze - słów bolszewickich jeńców wojennych, którzy po Cudzie pod Warszawą zeznawali, że 15 sierpnia 1920 roku po północy widzieli postać Bożej Matki unoszącą się ponad atakującymi Polakami w okolicach Radzymina. I dodawali: „Was się nie boimy, ale z Nią walczyć nie będziemy!”
1. Jakże nie czytać z uwagą – dzisiaj i zawsze - zapisków gubernatora Hansa Franka, który podczas II wojny światowej zauważał: „Kościół jest dla umysłów polskich centralnym punktem, który [...] spełnia funkcję jakby wiecznego światła. Gdy wszystkie światła dla Polski zgasły, to wtedy zawsze jeszcze była Święta z Częstochowy i Kościół”. Drodzy Moi! Nawet ten nieprzejednany nasz wróg przyznawał, że głos Kościoła był zawsze światłem dla Polski. I że nie można szukać nadziei dla naszej Ojczyzny bez wzywania wsparcia ze strony Tej, którą sami obwołaliśmy na swoją Królową.
1. Jakże dalej nie pamiętać – dzisiaj i zawsze - o św. Janie Pawle II, który przed Jasnogórskim Wizerunkiem uczył nas rozumienia Apelu Jasnogórskiego: „Maryjo, Królowo Polski, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam”.

„Co to znaczy: ‘czuwam’? – pytał ten, któremu niemal od początku Maryja zastępowała mamę... To znaczy, że staram się być człowiekiem sumienia. Że tego sumienia nie zagłuszam i nie zniekształcam. Nazywam po imieniu dobro i zło, a nie zamazuję. Wypracowuję w sobie dobro, a ze zła staram się poprawiać, przezwyciężać je w sobie”.

Jak bardzo potrzebujemy ludzi sumienia! I jakie to wspaniałe, że dzisiaj tylu młodych, także tych, którzy mają „kłopot z Kościołem”, pokazuje, że chcą iść drogą sumienia... Widzieliśmy to podczas Światowych Dni Młodzieży najpierw w diecezji, a potem w Krakowie.

1. Jakże nie wspominać - dzisiaj i zawsze - z dziecięcą wdzięcznością Nawiedzenia przez Jasnogórską Panią podczas całego minionego roku każdej wspólnoty parafialnej naszej Diecezji! Ile modlitw, tęsknot i skarg; ile „gorzkich żali” i „słodkich obietnic”; ile nadziei wpisywaliśmy w tych dniach na nowo w Jasnogórski Obraz.... Jak dobrze czuliśmy i dawaliśmy tego świadectwo, że w tym Obrazie – takim omodlonym i kochanym – jednoczy się Ojczyzna. „Tam, GDZIE TY W NIM, MATKO, PRZYCHODZISZ – mówiliśmy i wyznawaliśmy - jest serce Polski, jest stolica”. Ci, którzy swej stolicy szukają w Brukseli, w „rajach podatkowych” czy Bóg wie gdzie jeszcze, tego nie zrozumieją. Ale my rozumiemy!
1. Jakże nie pamiętać – dzisiaj i zawsze – pięknych słów papieża Franciszka z jego pielgrzymki na Jasną Górę, podczas Światowych Dni Młodzieży.

„Tutaj, na Jasnej Górze - mówił Papież - podobnie jak w Kanie, Maryja ofiaruje nam swoją bliskość i pomaga odkryć, czego brakuje do pełni życia. [...]. Niech Matka, mężna u stóp krzyża i wytrwała w modlitwie z uczniami w oczekiwaniu na Ducha Świętego, zaszczepi w Was pragnienie wyjścia ponad krzywdy i rany przeszłości [...]. Wasza historia, uformowana przez Ewangelię, Krzyż i wierność Kościołowi, była świadkiem pozytywnego wpływu autentycznej wiary, przekazywanej z rodziny do rodziny, z ojca na syna, a zwłaszcza przez matki i babcie, którym trzeba bardzo dziękować”. Tak - Kochani - umiejmy dziękować mamom i babciom w naszych domach i rodzinach za wiarę i miłość! Umiejmy!

1. Dzisiejsza Ewangelia opowiada o początku znaków, dokonanych przez Jezusa. Tym początkiem był prosty cud w małej wiosce, w Kanie Galilejskiej; cud, rozweselający uroczystość weselną nieznanej, młodej rodziny. Sprowokowała go sama Maryja swoim delikatnym, matczynym szeptem: „Synu, wina nie mają”... Jaki to ważny, można powiedzieć: „odpowiedni”, „adekwatny” znak dla Was, zgromadzonych dzisiaj, w święto Jasnogórskiej Pani, jak jedna wielka rodzina na swoim Srebrnym Weselu. Być może 25 lat temu ktoś z tu obecnych usłyszał podobny szept... I zaczął krzątać się przy polskim, mazowieckim stole. Aby było dobre, niedrogie, zdrowe jadło. Aby była godna praca i płaca dla tylu, tylu ludzi. I żeby za tym wszystkim stał polski kapitał.
1. Z tego natchnienia, z tego szeptu powstała imponująca sieć: wylęgarni, ferm, wytwórni pasz, ubojni, zakładów przetwórstwa, sklepów firmowych i wielu innych. Staliście się największym pracodawcą w regionie. Współpracujecie z tysiącami gospodarstw bez pośredników i „krwiopijców”. Dbacie o nowoczesne technologie i przemyślane, roztropne inwestowanie. Kultywujecie staropolskie tradycje. Towarzyszy temu troska o rodzinę, o inwestowanie w nasz region, rozumiane jako inwestowanie w dzieci i młodzież, o wspieranie potrzebujących, o poprawę jakości życia uboższych mieszkańców, o darowizny na rzecz kultury i wiary, co ostatnio wyraziło się między innymi w żywieniu przez Waszą Firmę tysięcy młodych ludzi, którzy z tylu krajów przybyli do naszej Diecezji na Światowe Dni Młodzieży. Bardzo, bardzo za to dziękuję!
1. Nieraz wydaje się, że chrześcijaństwo, to odmawianie pacierza i chodzenie do kościoła. Nie – Najmilsi - chrześcijaństwo, to WIARA - MODLITWA – EUCHARYSTIA - I – ŻYCIE, idące razem. Nigdy oddzielnie. Bo jak oddzielnie, to nie jest świadectwo! A nieraz nawet może to być faryzeizm! Prawdziwe chrześcijaństwo wyraża się zatem także w tym, by dać zdrową żywność ubogiemu, by dać bliźniemu pracę, by starać się o uszanowanie jego godności. Ten szacunek wyraża się między innymi w tym, że jeśli przedsiębiorstwo lepiej prosperuje, to fakt ten odbija się pozytywnie na płacy wszystkich. Wszystkich! Odbija się także w poprawie warunków pracy, aby pracownik wracając do swojej rodziny mógł w pokoju ducha pełnić powołanie małżonka, matki, ojca. Wyraża się wreszcie w pamięci o tym, że zwierzę, nawet to przeznaczone na ubój, ma prawo – tak, prawo! - do warunków zgodnych z jego naturą, a klient do zdrowego, ekologicznego produktu.
1. Niech Was we wszystkich dobrych dziełach Bóg wspiera. Niech towarzyszy Wam dzisiaj prawdziwa radość – radość Kany Galilejskiej. Wstańmy teraz, proszę, i na koniec złóżmy te wszystkie życzenia w dobre ręce Maryi, śpiewając razem (mam nadzieję, że wspaniały „Śląsk” wspomoże w tym Ziomka):

Życzymy, życzymy,

i zdrowia, i szczęścia,

i błogosławieństwa

przez ręce Maryi.

Niech miłość i pokój w sercach Waszych gości,

niech nigdy nie zbraknie,

niech nigdy nie zbraknie,

ludzkiej życzliwości.

Amen.