Homilia wygłoszona z okazji 60-lecia kapłaństwa ks. rektora Tadeusza Rutkowskiego - 5.10.2013

Na początku Roku Akademickiego 2013/2014, jeszcze przed oficjalną inauguracją, we wspomnienie św. Faustyny Kowalskiej, obchodzimy podniosłą uroczystość Diamentowego Jubileuszu Kapłaństwa wieloletniego Rektora, Wicerektora i  Profesora naszego Wyższego Seminarium Duchownego - ks. Tadeusza Rutowskiego.

Pozdrawiam w tym dniu Rodzinę Dostojnego Jubilata – niesiecie Państwo w tym roku ciężki krzyż rozstania z najbliższymi: niech ta Eucharystia będzie dla Was źródłem ufności i pocieszenia. Pozdrawiam również kapłanów, szczególnie kolegów kursowych Jubilata, świętujących ten sam Jubileusz (to zatem także Wasze Święto, Drodzy Księża!), wszystkich zacnych Gości i całą Rodzinę Seminaryjną, niejako drugą rodzinę Księdza Rektora. Pozwólcie, że nie będę opowiadał życiorysu Jubilata. Uczynią to dzisiaj z pewnością inni - Świadkowie i Uczniowie. Ze swej strony chciałbym ukazać, co przez pryzmat tego Diamentowego Jubileuszu mówi do nas, tu i teraz, odczytana przed chwilą Ewangelia. Będę się przy tym posiłkował encykliką „Lumen fidei” (chyba za mało po nią sięgamy...).
 
1. „Wróciło siedemdziesięciu dwóch z radością mówiąc...Panie, przez wzgląd na Twoje imię, nawet złe duchy nam się poddają... Wtedy rzekł do nich: Widziałem szatana, spadającego z nieba jak błyskawica..”.
Obchody jubileuszowe są podobnym powrotem, zwłaszcza tu, do tej kaplicy, z którą tak wielu kapłanów płockich czuje się szczególnie związanymi... Co mówi, co mówiłby do nas w takiej chwili świat, dobrze wiemy. Świat zachęcałby naszego Jubilata, żeby czerpał radość i satysfakcję z dokonań, z kariery, z sukcesu, z wyników: profesor, rektor, wikariusz biskupi, infułat... Ale Jezus proponuje dzisiaj jemu i nam coś innego. Proponuje, abyśmy dużo bardziej cieszyli się z tego, co otrzymaliśmy i jak udawało nam się być temu wiernymi. „Wierzący – pisze w punkcie 19 encykliki <Lumen fidei> Papież Franciszek - przyjmując dar wiary, zostaje przemieniony w nowe stworzenie. Otrzymuje nowe istnienie, istnienie synowskie, staje się synem w Synu. [...]”.
To przede wszystkim nasze kapłaństwo jest tym obdarowaniem „synowskim istnieniem”. Szatan spada z nieba, ku któremu wznosi go pycha. My wznosimy się do nieba, gdy jesteśmy wierni temu darowi, jakim jest kapłaństwo: przez modlitwę – żywą więź z Panem, przez podejmowanie pracy nad sobą, przez odpowiedzialność za słowo. Szatan spada z nieba również wtedy, gdy zachowujemy kapłańską, klerycką jedność. Moi Umiłowani Seminaryjni Bracia - nie pielęgnujmy podziałów, nie lubujmy się w nich ... Pora na jedność, na prosty kairos jedności ... Już pora !!...
 
2. „Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie...” Papież Franciszek tak kontynuuje zacytowany fragment Encykliki: „To synowskie istnienie jest uznaniem pierwotnego i radykalnego daru, będącego u podstaw egzystencji człowieka, i można je wyrazić w zdaniu św. Pawła, skierowanym do Koryntian: «Cóż masz, czego byś nie otrzymał?» (1 Kor 4, 7). [...] Św. Augustyn tak to wyraża swoim precyzyjnym i sugestywnym językiem: «Ab eo qui fecit te noli deficere nec ad te» — «od Tego, który cię uczynił, nie oddalaj się, nawet zmierzając do siebie».
Szczególnie w Seminarium dobrze to widać - na kolejnych przykładach naszych „starych mistrzów” – jak bardzo kapłańskie życie jest kenozą, stopniowym ogałacaniem, koncentracją na tym, co najważniejsze, unum necessarium. Najpierw - jak Bożemu Atlecie Janowi Pawłowi II - zostaje odebrana władza chodzenia... Potem coraz bardziej trzeba zdawać się na innych... Kolejno odchodzą najbliżsi, w ciągu jednego roku taki „doświadczony kenozą mistrz” może stracić ich troje, czworo, w tym dwóch braci... Będzie też coraz bardziej milknął wobec tego cierpienia, a jeśli już przemówi, to żeby wspominać i mądrze budować... Ze swojego łoża cierpienia uczyni współ-odkupieńczy krzyż, ze swojego pokoju prawdziwą Domus Ecclesiae, Dom Eucharystyczny... Tak, właśnie tak zapisuje się imię w niebie...
 
3. „W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić…”
W książce Jubilata „Tajemnice istnienia”, na zakończenie ogólnej refleksji nad bytem, na s. 65, spotykamy zastanawiające podsumowanie: „Zwróćmy uwagę, że na początku nie stawialiśmy pytań: Czy istnieje Bóg? Jakie są racje przemawiające za Jego istnieniem? Interesował nas zmienny i różnorodny świat, którego istnienie chcieliśmy zrozumieć i w ostateczny sposób wyjaśnić. I oto nieoczekiwanie odkrywamy, że jedynym racjonalnym wyjaśnieniem istnienia świata jest przyjęcie istnienia Bytu Koniecznego – Boga”.
Podobnie na zakończenie refleksji nad transcendentaliami, na s. 77: „Na początku naszych rozważań filozoficznych nie stawialiśmy pytania dotyczącego istnienia Boga. Chodziło nam o zrozumienie i wyjaśnienie ostateczne istnienia świata, bytów różnorodnych i zmiennych. Tego rodzaju filozoficzne rozważania, ku naszemu zaskoczeniu, doprowadziły do wniosku, że jedynym racjonalnym wyjaśnieniem istnienia świata jest przyjęcie istnienia Bytu Koniecznego, który posiada takie przymioty, jakie przypisujemy Bogu Osobowemu”.
„Nie stawialiśmy pewnych pytań...”; „I oto nieoczekiwanie...”; „I oto ku naszemu zaskoczeniu...” Wyczuwa się w tych zdaniach radość i zdumienie wspólne i ewangelicznemu „prostaczkowi”, i prawdziwemu filozofowi; i siostrze Faustynie, i księdzu Michałowi Sopoćce; i ojcu Pio, i Janowi Pawłowi II. „Wierzący – czytamy w <Lumen fidei> - nie jest arogancki; przeciwnie, prawda daje mu pokorę, bo wie on, że to nie my ją posiadamy, ale to ona nas bierze w posiadanie”. Może tego, właśnie tego - Drogi Księże Profesorze Tadeuszu - najbardziej uczyłeś tyle kapłańskich pokoleń.
 
4. „Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli. Makarioi hoi ofthalmoi...”
Szczęśliwe oczy... Posłuchajmy znowu Encykliki „Lumen fidei”:
„...wzrok wiary umożliwia pełny ogląd drogi życia i pozwala wpisać ją w wielki Boży plan; bez tego oglądu dysponowalibyśmy jedynie odosobnionymi fragmentami nieznanej całości. Ten związek widzenia i słuchania jest szczególnie widoczny w Ewangelii św. Jana. W Ewangelii tej wierzyć to słuchać i jednocześnie widzieć. Słuchanie w wierze [...] jest to słuchanie rozpoznające głos Dobrego Pasterza; słuchanie nakazujące naśladowanie, jak w przypadku pierwszych uczniów, którzy «usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem». [...] A w poranek wielkanocny, od Jana, który gdy jeszcze było ciemno, przed pustym grobem «ujrzał i uwierzył», przechodzimy do spojrzenia Marii Magdaleny, która już widzi Jezusa i chce Go zatrzymać, ale zostaje zachęcona do kontemplowania Go na Jego drodze do Ojca, aż do pełnego wyznania wobec uczniów: «Widziałam Pana». W tym sensie św. Tomasz z Akwinu mówi o oculata fides Apostołów — wierze, która widzi! Zobaczyli zmartwychwstałego Jezusa na własne oczy i uwierzyli, to znaczy mogli przeniknąć w głębię tego, co widzieli, by wyznać Syna Bożego [...]”.
 
5. Ksiądz Rektor Tadeusz całe lata jest tu w Seminarium nauczycielem, świadkiem i stróżem podobnego zestrojenia, podobnej harmonii: słuchania i widzenia, rozumu i wiary, myślenia i kontemplacji, spekulacji i egzystencji, filozofii i teologii... Jego uczniowie wspominają, jak po całym roku refleksji metafizycznej niemal w poczuciu szczęścia przechodził do trzeciego rozdziału Księgi Wyjścia, do widzenia właśnie...
Oto Mojżesz widzi na pustyni dziwne zjawisko, płonący krzew, który się nie zmienia, nie niszczeje. Z tego krzewu przemawia do niego Bóg. Mojżesz ośmiela się zapytać Boga o Jego Imię. W odpowiedzi słyszy: „Jestem, który Jestem, jest moje imię”; „<Ten, który Jest> mówi do ciebie".
Otóż – kończył swoje wywody Ksiądz Profesor - przez to powiedzenie Bóg określa siebie jako Byt, którego istotą jest istnienie. I dlatego św. Tomasz, powołując się wprost na Księgę Wyjścia rozdział 3, werset 14 orzeknie, że spośród wszystkich imion boskich jedno w szczególniejszy sposób przysługuje Bogu - „Qui est", „Ten, który jest”.
Porywające, przepełnione pewnością wiary: „Qui est". Dziękując za nie, życzymy Ci - Czcigodny Księże Rektorze - aby spełniło się pragnienie Twoich „oczu wiary”, aby spełniło się Twoje osobiste „Gaudium et spes” (ten dokument soborowy Jubilat najbardziej umiłował). Ale na razie - życzymy ci Księże Tadeuszu z całym przekonaniem: Ad multos annos!! Amen.