Homilia wygłoszona podczas święcej kapłańskich diakona Piotra - 25.12.2013

Magnificencjo, Księże Rektorze, Księża Moderatorzy i Profesorowie, Księże Cezary – proboszczu Wspólnoty pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego w Skępem, rodzinnej wspólnoty Diakona Piotra, Księże Kanoniku Stefanie - Proboszczu Parafii Katedralnej i wszyscy obecni w tej kaplicy kapłani,

Czcigodni Rodzice, Siostro i Bracia Księdza Diakona, cała bliższa i dalsza Rodzino, Przyjaciele,

Drodzy Diakoni, koledzy kursowi Piotra, cała Wspólnoto Klerycko, Drogie Siostry Zakonne i pozostali Domownicy naszego Seminarium,

Siostro Józefo, a poprzez Ciebie wszyscy Miłosierni Samarytanie towarzyszący Piotrowi na jego drodze do „Jerozolimy kapłaństwa”,  

Kochany Piotrze, diakonie świętego, rzymskiego Kościoła, a za kilka chwil – jeśli Bóg pozwoli – jego Prezbiterze,

1. Chcę mówić tę homilię szczególnie do Ciebie, a poprzez Ciebie do wszystkich tu obecnych. „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo”... – dzisiejsza Ewangelia, to niejako słowo-klucz naszej wiary... W tych kilkunastu zdaniach Janowego prologu wypowiedziana jest przecież istota naszego zawierzenia, naszego patrzenia na świat.  „Wiara – napisał papież Franciszek w 18 punkcie encykliki Lumen fidei - nie tylko patrzy na Jezusa, ale patrzy z punktu widzenia Jezusa, Jego oczami: jest uczestnictwem w Jego sposobie patrzenia. By umożliwić nam poznanie Go, przyjęcie i naśladowanie, Syn Boży przyjął nasze ciało, i dzięki temu patrzył na Ojca także w sposób ludzki, będąc w drodze i żyjąc w czasie”.

2. Zechciej więc tak właśnie, Piotrze, - zechciejmy wszyscy tak patrzeć na dzisiejszą Uroczystość Święceń. Nie wyniesiemy z niej duchowej korzyści, nie będziemy umieli wznieść się na wyżyny radości, tak, radości, którą ze sobą niesie, jeśli nie spojrzymy na nią oczami Jezusa - Słowa Wcielonego, jeśli nie przeżyjemy jej w tej perspektywie, którą On przyniósł na świat!

3. Boże Narodzenie dokonało się w kruchości, w niepewności, w strachu... W kruchości ciała rodzisz się – Piotrze - do kapłaństwa... Zdałeś, wciąż zdajesz swoim cierpieniem, swoim STYLEM PRZEŻYWANIA CIERPIENIA,  wszystkie brakujące Ci jeszcze egzaminy. Nawet najbardziej wymagający profesor postawiłby Ci za ten styl „summa cum laude”. Ba, w ciszy serca przyznałby nawet: „Nie wiem, czy tak bym potrafił! Czy umiałbym tak zdać ten egzamin?”

4. Przeżyłeś też najdłuższe rekolekcje przed kapłaństwem. Ile w nich było świateł Wieczernika, ile samotnego Ogrójca tylko Ty sam to wiesz i wie o tym Pan. Nie tylko je przeżyłeś. Ty je głosiłeś i głosisz tylu Braciom: Biskupowi, Rektorowi, Ojcom, Wychowawcom, kolegom  - kursowym i innym. Dlatego też z czystym sercem mogłeś przed chwila powiedzieć: Adsum – Oto jestem! Jestem gotowy do święceń! Tak, w perspektywie odwiecznego Słowa, Słowa, które Ciałem się stało, Ciałem wydanym i Ukrzyżowanym, Ciałem Uwielbionym – JESTEŚ!

5. O jak są pełne wdzięku na górach nogi zwiastuna radosnej nowiny, który ogłasza pokój, zwiastuje szczęście, który obwieszcza zbawienie...

Powołanie kapłańskie spełnia się w posłaniu, w misji, w głoszeniu zbawienia. Naszą największą radością jest: iść,  głosić zbawienie, służyć zbawieniu! Pragnę, Piotrze, abyś tej radości zaznał, abyś – jeśli taka będzie święta wola Boża - usłużył ludowi Bożemu swoim kapłaństwem przy ołtarzu, w konfesjonale, tam, gdzie będziesz mógł. I dlatego na koniec tej Eucharystii, jak każdy neoprezbiter, otrzymasz misję, zostaniesz posłany do konkretnej wspólnoty. Chcę bowiem, żebyś – jak już mówiłem na Pasterce - PRACOWAŁ SWOIM CIERPIENIEM PO KAPŁAŃSKU. Żebyś pomagał wzrastać swojemu Biskupowi, swoim braciom kapłanom, ludowi Bożemu.

6. To ważne, Piotrze - kapłańskie posługiwanie własną kruchością, słabością. W „Evangelii Gaudium” Papież Franciszek napisał nam:  „nie żąda się od nas, abyśmy byli niepokalani, ale raczej żebyśmy zawsze wzrastali, żyli z głębokim pragnieniem czynienia postępów na drodze Ewangelii i nie opuszczali rąk” (151). 

Pełnia sił, władza może odstraszać, kruchość, cierpienie – budzi zaufanie.

Zdrowie może niekiedy służyć utwierdzaniu własnego „ja”. Cierpienie, kruchość, brak sił może porywać bezinteresownością.

Młodość promieniuje entuzjazmem. Gdy towarzyszy jej cierpienie,  entuzjazm staje się bardziej wiarygodny.

Święcenia mogą łączyć się z „błogą beztroską” tego, któremu Pan – jak Psalmiście - pozwala leżeć na zielonych pastwiskach. Gdy towarzyszy im niepewność jutra, wtedy więcej jest zrozumienia dla chorych, dla cierpiących, dla samotnych, dla kruchych.

7. „Śpiewajcie Panu pieśń nową, /albowiem uczynił cuda./ Zwycięstwo Mu zgotowała Jego prawica/ i święte ramię Jego”.     Umiłowani Synowie, przygotowujący się w tym miejscu do kapłaństwa. Wpiszcie to Boże Narodzenie w pamięć Waszych serc... Życie, [także powołanie] – mawia Papież Franciszek – „nie zostało nam dane niczym libretto, w którym wszystko jest zapisane; życie jest wychodzeniem, podróżowaniem, działaniem, szukaniem, spotkaniem. Trzeba wejść w przygodę spotkania, pozwalając Bogu szukać się, odnaleźć, prowadzić”.

„Śpiewajcie Panu pieśń nową...” Ciągle nową...

8. „Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna”.

Piotrze,Kościół Syna – udzielając Ci z wielka radością święceń kapłańskich - przytula Cię dzisiaj jak najgoręcej do swego serca...

Amen.