Jeszcze bardziej jestem Wam wdzięczny za Wasz wielkopostny trud głoszenia Chrystusa Ukrzyżowanego, za posługę niesienia Jego miłosierdzia w konfesjonale, za organizowanie rekolekcji, zwłaszcza „szkolnych” – tak dzisiaj trudnych. Dziękując za Wasz trud, myślę, że wszyscy powinniśmy dzisiaj, w kapłański Wielki Czwartek, gorąco podziękować Duchowi Świętemu zadar tego Wielkiego Postu Dwa Tysiące Trzynastego Roku. Tak wielu ludzi, często wyziębionych jak tegoroczna wiosna, zwróciło na nowo uwagę na chrześcijaństwo. Tak wiele serc zostało poruszonych podczas konklawe i taki wielki dar w osobie Papieża Franciszka otrzymaliśmy. Bądź za to wszystko uwielbiony, Duchu Święty, „Dawco darów mnogich”!
2. „Znalazłem Dawida, mojego sługę, namaściłem go moim świętym olejem”...
Jak to już jest w zwyczaju od odejścia do Domu Ojca Błogosławionego Papieża Jana Pawła II, wraz z innymi braćmi w biskupstwie skierowaliśmy do Was na dzień dzisiejszy specjalny list wielkoczwartkowy, poświęcony świadectwu wiary kapłana. Dotarł już do Was (cfr Okólnik), zechciejcie, proszę, uczynić go przedmiotem swojej medytacji. Napisaliśmy tam między innymi: „Przyprowadzimy do Boga naszych braci i siostry nie przez wielomówstwo i elokwencję, ale przez pokorne, autentycznie ewangeliczne życie. To ono jest najskuteczniejszym sposobem przekonywania, ponieważ uwiarygodnia nasze słowa i nadaje im właściwą moc. Słowa pozbawione świadectwa ewangelicznego życia nie tylko straciłyby na wartości, ale podważałyby wiarygodność głoszonej Ewangelii”.
Prawdę naszej diagnozy potwierdzają minione dwa tygodnie posługi papieskiej, więcej - całe życie Ojca Świętego Franciszka. Księża Kardynałowie wybrali go przecież nie dlatego, że jest Argentyńczykiem, bo tak do końca nim nie jest; nie dlatego, że jest młody, bo przecież liczy już sobie 76 lat; nie dlatego, że jest wielkim uczonym, bo ten niezwykle mądry człowiek nie ma nawet doktoratu; nie dlatego, że jest uzdolniony muzycznie, bo wygląda na to, że nie potrafi śpiewać. Mimo to, go wybrali! Dlaczego? Bo tak chciał Duch Święty, bo przekonała ich biografia tego jezuity, biskupa i kardynała. Bo stoi za nim życie wypełnione głęboką wiarą i dziecięcą modlitwą, dobrocią i miłosierdziem, ubóstwem i troską o ubogich, bezpośredniością i prostotą.
3. „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi”...
Właśnie ten fragment dzisiejszego słowa Bożego zdaje się najlepiej odnosić do Papieża Franciszka, a całą jego życiową postawę da się opisać jednym łacińskim słowem simplicitas – prostota. Może właśnie simplicitas – prostota jest wyzwaniem dla nas wszystkich u początków XXI wieku? Wyzwaniem dla biskupów, dla kapłanów - pracowników kurii i profesorów, dla księży proboszczów i wikariuszy?
- Prostota w przeżywaniu kapłaństwa jako daru Bożego miłosierdzia, która potem przejawi się w podejściu do tej wielkiej godności, do swojej wiedzy, do swojej władzy bez wyniosłości i pychy;
- prostota w wierze i modlitwie, wyniesionej z naszych pobożnych rodzin;
- prostota w pełnym dobroci i miłosierdzia obcowaniu z ludźmi prostymi i ubogimi;
- prostota w zauważaniu drugiego, we współczuciu z nim wobec jego samotności, jego zranień, jego starości;
- prostota, przejawiająca się w szczerości i poczuciu humoru, także wobec samego siebie;
- prostota w ubiorze, w wystroju plebanii i korzystaniu ze środków komunikacji.
4. W świetle biografii Jorge Mario Bergoglio „Jezuita” (nie ma jej jeszcze po polsku, ale na pewno będzie) jego prostota nie przejawiała się jednak nigdy w zerwaniu z formacją – duchową, intelektualną. Przypomnijmy sobie: najpierw nowicjat w Chile. Potem jedno z jezuickich kolegiów i tam obroniony licencjat z filozofii. Następnie, w kolejnych kolegiach argentyńskich studia literatury i psychologii. Przez następne dwa lata obecny Papież naucza obu tych przedmiotów i dopiero po tym odbywa studia teologiczne. Wreszcie, w wieku 33 lat, zostaje wyświęcony na kapłana. Zwróćcie uwagę, zwłaszcza Wy, Drodzy Alumni… 11 lat rzetelnego formowania ducha i intelektu! Może dlatego później, jako rektor i jako arcybiskup, obecny Ojciec Święty będzie podkreślał, jak ważną rzeczą jest rzetelny dobór kandydatów do kapłaństwa. W seminarium w Buenos Aires – opowiada – ostatecznie zaakceptowanych zostaje jedynie 40 proc. kandydatów i cały czas bacznie obserwuje się ich proces dojrzewania do kapłaństwa…
Jakiś czas po święceniach ojciec Jorge Mario zostaje mistrzem nowicjatu i wykładowcą na wydziale teologicznym jednego z wspomnianych kolegiów. Z pewnością wprowadza wtedy wychowanków w ćwiczenia ignacjańskie, chętnie podejmowane dzisiaj także w naszym kraju. Jak bardzo pragnąłbym, żeby każdy kleryk, każdy ksiądz naszej diecezji przeszedł pełny cykl takich ćwiczeń! To z nich, sądzę, Ojciec Święty zaczerpnął główne idee programu, który nazajutrz po swoim wyborze nakreślił przed kardynałami: caminare (być wciąż w drodze) – edificare(budować jedność Kościoła ) – confessare(wyznawać Chrystusa).
5. Gdy Ojciec Jorge Mario ma 55 lat, Jan Paweł II mianuje tego ciekawego jezuitę biskupem pomocniczym archidiecezji Buenos Aires. Swoim zawołaniem nowy biskup czyni słowa Miserando atque eligendo, zaczerpnięte od św. Bedy Czcigodnego, wielkiego benedyktyna z przełomu VII i VIII wieku, który tak komentuje scenę powołania celnika Mateusza (czytamy ten fragment 21 września w brewiarzu): „<Jezus ujrzał człowieka siedzącego przy cle imieniem Mateusz i rzekł do niego: Pójdź za Mną>. Zobaczył nie tyle oczyma ciała, ile wejrzeniem serdecznego miłosier¬dzia. Zobaczył celnika, a ponieważ było to spojrzenie umiłowania i wyboru, rzekł do niego: <Pójdź za Mną> [...], to jest: naśladuj Mnie”.
Miserando atque eligendo z herbu papieskiego oznacza zatem: „Spojrzał z miłosierdziem i wybrał”. I każdy z nas może się w tym odnaleźć: sam z siebie jestem tylko biednym celnikiem, a jestem, kim jestem: biskupem, kapłanem, diakonem tylko i wyłącznie z miłosierdzia i powołania mojego Pana...
Ex Misericordia divina – jesteś tym, kim jesteś. Rozumiesz tę prawdę bracie?? Żyjesz nią??
To właśnie w tym ujawnia się prostota obecnego Ojca Świętego w przeżywaniu kapłaństwa jako daru Bożego miłosierdzia. Stąd też płynie jego wielkie zaufanie temuż miłosierdziu i częste powierzanie się modlitwie spotkanych ludzi. Polskie siostry z Buenos Aires zapamiętały, że bardzo często, na koniec każdego spotkania, biskup Bergoglio prosił: „Prega per me” – „Módl się za mnie. Pregate per me” – „Módlcie się za mnie”. I tak jest do dziś...
6. Błogosławiony Jan Paweł II prowadzi tego „omodlonego” biskupa swoją mocną ręką dalej: w 1998 biskup Jorge Mario Bergoglio zostaje przez niego mianowany arcybiskupem Buenos Aires, a kilka lat później kardynałem. Jest od tego momentu głową kościoła w Argentynie. Nadal jednak zajmuje skromne mieszkanie na drugim piętrze w budynku należącym do Kurii. Z zasady nie ogląda telewizji, a władzy wciąż przypomina o tym, by nie zapominała o najuboższych i wchodzi z nią w spór, gdy na przykład toczy się debata o legalizacji aborcji albo małżeństw homoseksualnych. Woła: „nie oszukujmy się, nie chodzi w tej sprawie o zwykłą walkę polityczną. To próba zniszczenia planu Boga. To staranie szatana, aby zniszczyć obraz Boga”
Tę właśnie wypowiedź kardynała prymasa prezydent Cristina Kirchner uznała za powrót do czasów inkwizycji! Powinniśmy – mówi także Kardynał Bergoglio – umieć wychodzić do ludzi, Kościół nie może się zamykać, bo stanie się „autystyczny”. Dlatego tak często widziano go na ulicy, w autobusie, w więzieniach, sierocińcach, szpitalach... Przestrzegał przy tym, że ewangelizacja Kościoła nie przyniesie efektów, gdy księża będą zajmować się „wysoką teologią”, a zapomną być po prostu dobrymi chrześcijanami.
7. Prostota modlitwy... Po śmierci Jana Pawła II kard. Bergoglio wyznał, że to dzięki niemu zaczął codziennie odmawiać cały różaniec. „Było to w 1985 r. Poszedłem na modlitwę różańcową z udziałem Papieża. Wszyscy klęczeli i modlili się, lecz ja byłem rozproszony i mimo wysiłku nie mogłem się skupić. Nagle przyszło olśnienie. Zacząłem sobie wyobrażać młodego kapłana, kleryka, poetę, robotnika, dziecko w Wadowicach, w takiej samej postawie jak w tej chwili, gdy odmawia <zdrowaśkę> za <zdrowaśką>. Jego świadectwo uderzyło mnie mocno. Odczułem, że ten człowiek, wybrany, aby kierować Kościołem, szedł do swej Matki w niebie, trzymając się różańca. Szedł drogą, którą rozpoczął w dzieciństwie. I wtedy zrozumiałem wymowę słów Matki Bożej skierowanych do św. Juana Diego: <Nie bój się, czyż nie jestem przy Tobie ja, Twoja Matka?>. Wtedy zrozumiałem obecność Najświętszej Maryi Panny w życiu Papieża. To świadectwo, którego nigdy nie zapomniałem. Od tej chwili codziennie odmawiam cały różaniec”.
8. Prostota, przejrzystość w wierze, w wyjściu do ludzi, we wzajemnych relacjach, choćby z poprzednikiem na jakimkolwiek urzędzie. Pamiętamy zapewne: podczas sobotniej wizyty w Castel Gandolfo Benedykt XVI chciał, by Papież Franciszek zajął miejsce w specjalnie przygotowanym, honorowym klęczniku. Papież Franciszek mówi jednak: „Siamofratelli – Jesteśmy braćmi” i prosi, żeby obaj, jak bracia właśnie, uklękli w jednej ławce.
Simplicitas... myślę, Kochani, że to chce nam powiedzieć Duch Święty w ten Wielki Czwartek dwa tysiące trzynastego roku i że w tym będzie sprawdzać się w nadchodzących latach wiarygodność naszej kapłańskiej służby. W prostocie też będzie się wyrażać to pięciokrotne „Chcę”, które za chwilę każdy z nas osobiście wypowie wobec Tego, który „nadchodzi z obłokami, i ujrzy Go wszelkie oko i wszyscy, którzy Go przebodli.
Który jest Alfa i Omega [...].
Który jest, Który był i Który przychodzi”. Amen.