1. Sprawujemy oto – Umiłowani - najważniejszą liturgię całego roku – liturgię Nocy Paschalnej. Sprawujemy ją w całej jej pełni, a więc rozpoczynając od rozpalenia cierni, symbolizujących mękę Jezusa, poprzez bogactwo czytań biblijnych, wprowadzających nas w prawdę o stworzeniu i odkupieniu, przez celebrowanie chrztu i Eucharystii, aż po procesję rezurekcyjną. Zgodnie z najwcześniejszą tradycją Kościoła sprawujemy tę liturgię, gdy zapada już noc. Jej ciemności oddają sytuację człowieka, który zagubił się w mrokach zła, grzechu i - zobojętniały na wszystko - tkwi w tej sytuacji, albo szuka po omacku kierunku, sensu życia. W tę noc ludzkich sumień wkracza Chrystus, symbolizowany przez płomień świecy paschalnej. Od paschału zapaliliśmy nasze świece i jako „synowie, córki światłości” z tymi zapalonymi świecami w dłoniach staliśmy podczas proklamacji przez diakona orędzia wielkanocnego:
„Weselcie się już, zastępy Aniołów, w niebie: weselcie się, słudzy Boga. [...] Raduj się, ziemio, opromieniona tak niezmiernym blaskiem, a oświecona jasnością Króla wieków, poczuj, że wolna jesteś od mroku, co świat okrywa!
Zdobny blaskiem takiej światłości, raduj się, Kościele święty, Matko nasza!”
2. To dzięki „blaskowi takiej światłości” – światłości Zmartwychwstania możemy mieć nadzieję, że życie nie podlega samym tylko prawom zimnej ewolucji; że nie wyszło ono z samej tylko materii i nie skończy się jej rozpadem. To dzięki światłu Zmartwychwstania mamy prawo mieć niezłomną nadzieję, że śmierć jest tylko bramą – bramą do wiecznego życia z Bogiem; możemy ufać, że z miłości Boga, Tego, który jest „Początkiem i Kresem, Alfa i Omega”, świat się począł i do spełnienia w Boskiej miłości zmierza. Życie nie jest już nicością, pustką, beznadzieją!
3. To w tym świetle widzimy, jak dramatyczny jest los człowieka, który pogrąża się w odmowie przyjęcia miłości Bożej; który chce być, jak pierwsi rodzice w raju, jak Bóg, sam sobie okrętem i sterem... I to również w tym świetle widzimy, jak wytrwale, cierpliwie czeka nasz Bóg ze swoim miłosierdziem, jak wciąż wychodzi na spotkanie „marnotrawnych synów”: zagubionych, uwikłanych w konflikty ze sobą, z innymi, ze światem. Przecież to przede wszystkim w Waszej parafii św. Siostra Faustyna, skromna zakonnica ze Starego Rynku, przypomniała ludzkości rzeczywistość Bożego Miłosierdzia. I przecież z objawionego jej - właśnie tutaj - oblicza Miłosiernego Jezusa wydobywają się dwa promienie, promienie Zmartwychwstania, promienie światła rozświetlającego ciemną noc cierpienia tylu chorych, udręczonych, porzuconych, bezrobotnych i nie radzących sobie w tym życiu ludzi; noc rozpaczy tak wielu matek, opłakujących upadki swoich córek i synów; dramat ludzkich zniewoleń (alkohol, narkotyki, hazard, pornografia), do których prowadzi odrzucenie Boga Miłości.
4. „Raduj się, ziemio, opromieniona tak niezmiernym blaskiem...”. To w tym świetle żył, modlił się i niestrudzenie pracował bł. Ojciec Święty Jan Paweł II, do którego kanonizacji właśnie się przygotowujemy. Otwierał on granice: państw, systemów, ideologii przez to i tylko przez to, że bezgranicznie zaufał Bożemu Miłosierdziu i Maryi. Pamiętam rok 1981... Studiowałem wtedy w Rzymie... Razem z ponad dwudziestu kolegami – księżmi z Polski mieszkałem w domu, z którego trzy lata wcześniej kardynał Wojtyła wyjechał na konklawe. 3 grudnia tego ‘81 roku Ojciec Święty zaprosił nas na Eucharystię do swojej prywatnej kaplicy… Zdarzyło się wówczas coś niezwykłego: gdy podczas Podniesienia odwrócił się do nas z Hostią w dłoniach (ołtarz był w tej kaplicy tyłem do wiernych), każdy z nas mógł dostrzec ciężkie, ojcowskie łzy, spływające po jego policzkach... Kilka dni później w Polsce wybuchł stan wojenny... Wiedział... Co jednak mógł zrobić?? Ale zrobił! Wszyscy - od Gorbaczowa po Obamę - przyznają: rozpad tamtego ustroju, tamtego porządku świata dokonał się przede wszystkim za sprawą Papieża z Polski, „Świadka nadziei”, jak napisał o nim George Weigel, jego amerykański biograf.
5. To w blasku tej nocy, w świetle Zmartwychwstania – Siostry i Bracia - chrześcijaństwo krzewiło pobożność, likwidowało niewolnictwo, uczyło przebaczenia, miłosierdzia, szacunku dla osób starszych, kierowana się sumieniem... Ilu ludzi współczesnych – zagubionych, o poplątanych życiorysach, „ocalonych z piekła”, jak napisała o sobie modelka Anna Golędzinowska, właśnie w tym świetle odnalazło ocalenie, wyjście z ciemności...
We Francji - właśnie dzisiejszej nocy – pięć tysięcy sto dojrzałych osób, czyli katechumenów przyjmie świadomie chrzest. Może mają już dość życia w mrokach grzechu i bez Boga? W naszej natomiast świątyni farnej chrzest przyjmie za chwilę malutka Zosia. Otaczamy ją oraz jej rodziców i chrzestnych serdeczną modlitwą!
Drodzy Moi! Właśnie w taki świat papież Franciszek rzuca potężny snop światła nowej ewangelizacji. Wasza wspólnota, Płocka Fara, wpisuje się w ten „nowoewangelizacyjny nurt”, może najbardziej w całej naszej Diecezji. Jakże nie wspomnieć tu tylu Bożych inicjatyw: „Przystanku Miłosierdzia”, „Rekolekcji Kerygmatycznych”, „Farnych wieczorów wiary”, „Laboratorium idei”, wielkopostnych rekolekcji „Małachowianki”?
6. „Raduj się, ziemio, opromieniona tak niezmiernym blaskiem...”. To w tym blasku chrześcijaństwo, stopniowo, pośród upadków i zwycięstw, tworzyło pierwsze szpitale i przytułki, uniwersytety i cechy, wznosiło romańskie, gotyckie katedry i kościoły. I znowu: jak wyraziście moc tego światła ujawnia się w Waszej restaurowanej świątyni! Dziękuję Ci za to - Drogi Księże Kanoniku Wiesławie!! Dziękuję Wam wszystkim i życzę z całego serca, aby światło Zmartwychwstałego jaśniało nie tylko w tej wspaniałej Świątyni naszego Miasta, ale przede wszystkim na naszych obliczach, w Waszych sercach i na Waszych dłoniach! Niech nigdy nie opuszcza Was – Siostry i Bracia - duma z godności, jaką otrzymaliście na chrzcie świętym! Bądźmy świadkami Życia, które prawdziwie jest Życiem! Amen.