Cieszę się także z tego, że dzięki zaangażowaniu Diecezji i środków pozyskanych w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich, przy wydatnej pomocy Pana Marszałka Adama Struzika, Sanktuarium w Ratowie pięknieje, zaczyna tętnić życiem kulturalnym i duchowym. Że poprzez rekonstrukcje historyczne, sesje i spotkania upamiętniacie chlubne karty historii Polski i dziejów tej ziemi, takie jak 150. rocznicę Powstania Styczniowego czy wojnę z bolszewikami w roku 1920.
2. W liturgii dzisiejszego dnia czytamy fragment „Kazania na górze” Jezusa Chrystusa - Kazania, które jest niejako konstytucją całego chrześcijaństwa. Rozpoczyna się ono ośmioma „Błogosławieństwami”: Błogosławieni ubodzy w duchu..., Błogosławieni cisi... Błogosławieni miłosierni...
Błogosławieństwa objawiają najgłębszą prawdę o ludzkim życiu - że do nieba przyjęci będą nie ci, którzy całą nadzieją pokładają w bogactwie materialnym, lecz „ubodzy w duchu”; nie sławni, nie celebryci, lecz cisi, łagodni, „Boży ludzie”; nie obojętni, ale ci, którzy potrafią się wzruszyć, zapłakać; nie przebiegli, ale umiejący znosić prześladowania i cierpieć dla sprawiedliwości. Na koniec, zwracając się do swoich uczniów, Jezus Chrystus dodaje: „Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego”.
Czym jest ta „większa” sprawiedliwość, której Pan wymaga od swoich uczniów?
3. Przyznam Wam się, że kiedy układałem sobie w myślach dzisiejsze kazanie i doszedłem do tego pytania, nagle przyszło mi do głowy: ciekawe, jak odpowiedziałby na nie św. Antoni? Był przecież w XIII wieku największym kaznodzieją swoich czasów, słuchały go tłumy tak wielkie, że na placach włoskich i francuskich miast musiano wznosić specjalne podwyższenia, z których przemawiał! Jak wytłumaczyłby ludziom początku XXI wieku zdanie: „Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego”?
4. Być może mówiłby - Siostro, Bracie - nie wejdziesz do Królestwa Niebieskiego, jeśli Twoje serce nie będzie na nie przygotowane. W Królestwie Chrystusowym nie liczy się bowiem samo zewnętrzne wypełnianie przykazań, nawet tak skrupulatne jak u faryzeuszy. Jezus każe nam, swoim uczniom, patrzeć na serce, na nasze najskrytsze myśli, pragnienia, pożądania ... Co tam się dzieje? Czego w nim pragniesz? Czy jest tam miłość, czy kłębowisko żmij? Dla wyjaśnienia swojego stanowiska nasz Pan posługuje się serią sześciu przeciwstawień. Każde z nich rozpoczyna słowami: „Słyszeliście, że powiedziano przodkom...”, po czym stwierdza: „A Ja wam powiadam...”. Na przykład dzisiaj pouczał nas: „Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj [...]. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi”. Ten sposób mówienia wywierał na słuchaczach ogromne wrażenie. Oto stanął pośród nich Ktoś, kto ośmielał się zacytować najpierw przykazanie dane na Synaju przez samego Boga, a potem słowami: „A Ja wam powiadam” stawiał się niejako z Nim na równi. Czyli: Ten Ktoś przypisywał sobie władzę samego Boga, twórcy Prawa, Dziesięciu Przykazań! W ten sposób już galilejscy słuchacze odkrywali w Jezusie Mesjasza, Syna Bożego.
5. W innym miejscu Jezus Chrystus mówi: „Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw. Dlatego wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głosić będą na dachach”. O czym mówi nasz Pan? Przecież wiele spraw ludziom udaje się ukryć, wiele mrocznych czynów, afer, przekrętów zostaje „zamiecionych pod dywan”?
Serce pęka, gdy w pierwszych odcinkach serialu telewizyjnego „Anna German” widzi się, jak wspaniałego ojca przyszłej piosenkarki, tylko dlatego, że jego żona podoba się oficerowi KGB, spotyka prześladowanie w pracy, a potem więzienie i śmierć. A przecież tak działał cały system stalinowski i tak ginęły setki tysięcy ludzi na „nieludzkiej ziemi”!
Serce pęka także dzisiaj, gdy ogląda się polski film zatytułowany „Układ zamknięty” - opartą na prawdziwych wydarzeniach historię trzech właścicieli dobrze rozwijającej się firmy, którzy - wskutek zmowy skorumpowanych urzędników: prokuratora i naczelnika urzędu skarbowego - zostają zatrzymani i osadzeni w areszcie pod zarzutami działania w zorganizowanej grupie przestępczej i prania brudnych pieniędzy. Ich firma zaś jest zniszczona i rozkradziona. Serce pęka, gdy widzi się bezsilność bohaterów wobec zgrai skorumpowanych hipokrytów; wobec układów, kolesiostwa, donosicielstwa i zmowy milczenia. Czy to wszystko ma ujść na sucho? Czy nie ma, nie będzie żadnej sprawiedliwości?
Chrystus mówi – NIE! BĘDZIE SĄD! Przyjdzie taki dzień, kiedy cała ta ludzka krzywda, cały ten brud i zakłamanie „wyjdzie na światło dzienne”, kiedy trzeba będzie stanąć w świetle prawdy. Mówi oczywiście o dniu Sądu Ostatecznego. Sami zresztą czujemy, że tak musi się stać; że przyjdzie dzień, kiedy nie będzie można udawać, przybierać pozy, mataczyć, oszukiwać, nakładać maski. Że chociaż na świecie nie spotykamy doskonałej sprawiedliwości, to - jeżeli nasze życie ma mieć sens - nie możemy wyrzec się jej pragnienia, jej urzeczywistnienia!
6. Z Ewangelii wiemy również, że ten dzień, Dzień Sądu, będzie Dniem Miłosierdzia. Nie będzie jednak dniem „utraty pamięci”, „awarii komputerowego dysku pamięci świata”.
W tej ostatecznej rzeczywistości film życia przewinie się przed nami raz jeszcze i okaże się, jakie naprawdę były intencje naszych zachowań, jakie naprawdę były nasze czyny. Ludzie, którym udało się wyjść z dramatycznego wypadku lub ze stanu śmierci klinicznej, często sygnalizują takie doświadczenie; - że jakby w jednej sekundzie przewinął się przed ich oczyma film całego życia. Zobaczymy wtedy, jak bardzo krzywdziliśmy naszego Boga. Zobaczymy, jakie krzywdy wyrządziliśmy bliźnim, choć teraz z powodu samookłamywania się, pychy czy zaślepienia często tego nie dostrzegamy.
I to nie będzie tak, że na tym sądzie Pan Bóg będzie ważył nasze winy, sprawdzał księgi dłużnych zapisów... To my sami, w Jego świetle, zobaczymy prawdę o sobie... Właśnie tego najbardziej się boimy, wstydzimy... Nie chcemy, żeby nasze złe myśli, wszystkie skryte uczynki stały się jawne. Każdy, kto zna Pismo Święte, wie, że wstyd przyszedł na świat wraz z grzechem. Dopiero po grzechu Adam i Ewa potrzebują odzienia, a nawet chowają się przed Bogiem. Pan Bóg nie chce – mówi nam także dzisiaj św. Antoni - żebyśmy coś takiego przeżywali. I dlatego daje nam szansę oczyszczenia, obmycia... Tą szansą jest oczywiście spowiedź! Bóg oszczędza nam przez sakrament pokuty tego wstydu, który czeka nas na Sądzie Ostatecznym.
Wiele razy myślimy – mówił niedawno Papież Franciszek - że pójście do spowiedzi jest jak udanie się do pralni. Ale konfesjonał to nie pralnia!!. Podczas spowiedzi trzeba umieć wstydzić się za grzechy. „W moich stronach – dodał Ojciec Święty - o tych, którzy nie potrafią się wstydzić, mówi się, że są „sin verguenza", to znaczy bez wstydu, bo nie potrafią się wstydzić, a wstyd jest cnotą pokory".
Ojciec Święty chce przez to powiedzieć, że nieudana i smutna jest spowiedź, która służy tylko wybielaniu siebie, usprawiedliwianiu się. Potępienie rozpoczyna się już wtedy, gdy człowiek nie umie spojrzeć na siebie w prawdzie i na przykład przestaje chodzić do spowiedzi. No, bo co ksiądz sobie pomyśli... Tak samo smutna i dramatyczna jest spowiedź udawana, nieprzygotowana, bez wglądu w swoje serce. Wiem, że to trudne! Ale w sakramencie pokuty musi być ten moment stanięcia w prawdzie... Bo dopiero wtedy otwiera się miejsce na Miłosierdzie Boże!
7. Tak - Umiłowani - w chwili Sądu Ostatecznego spotkamy się przede wszystkim z blaskiem Bożej Miłości, Bożego Miłosierdzia. Odczujemy z największym drżeniem serca, jak bardzo jesteśmy kochani i jak pusty był w naszym życiu każdy przejaw pychy, buty, agresji, egoizmu, ulegania pożądaniom. I jakie śmieszne wobec Jego Miłości było to nasze usprawiedliwianie się, krycie przed Panem Bogiem! To dlatego sakrament pokuty jest sakramentem Bożego Miłosierdzia... Sakramentem wchodzenia w Jego światło... Odzyskiwania Bożego dziecięctwa...
W jednym ze swoich kazań Antoni z Padwy przypomina słowa Chrystusa: Jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jako to dzieci, nie wejdziecie do Królestwa niebieskiego. I tak je komentuje: „zauważmy, że dziecko, kiedy zbudzi się w kołysce, płacze; nagie — nie wstydzi się; uderzone — ucieka w ramiona matki; a gdy matka chce je odstawić od piersi, naciera piersi goryczką [widocznie tak wtedy, w średniowieczu, mamy robiły]. Dziecko nie zna złości świata; nie wyrządza krzywdy; nie żywi gniewu; nikogo nie nienawidzi; nie szuka bogactw; nie podziwia sławy tego świata; nie ma względu na osoby.
Dzieckiem – powiada Antoni - jest nawrócony pokutnik, który kiedyś był nadęty, wyniosły, wielki [...]. Ale teraz jest mały, pokorny, wzgardzony we własnych oczach; gdy się budzi, czyli przywołuje na pamięć dawne życie, płacze gorzko; stawszy się nagi i ubogi dla Chrystusa, nie wstydzi się obnażyć na spowiedzi; doznawszy krzywdy, nie mści się za nią, lecz śpieszy do kościoła i modli się za prześladowców”.
Czy nie o to również chodziło naszemu Panu w niezapomnianych słowach, które przed chwilą usłyszeliśmy: „Jeśli więc przyniesiesz swój dar do ołtarza i tam sobie przypomnisz, że twój brat ma coś przeciw tobie, zostaw przed ołtarzem swój dar i idź, pojednaj się najpierw ze swoim bratem. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj”.
8. Bardzo bym pragnął – drodzy pielgrzymi, czciciele św. Antoniego - aby Ratowo stawało się w naszej Diecezji świetlistym punktem, gdzie każdy, idąc po śladach wydeptanych ongiś przez ojców bernardynów – duchowych synów św. Antoniego, po śladach wydeptanych przez tylu mazowieckich szlachciurów, którzy walili tu się w piersi, aż huk rozchodził się po całym sanktuarium; po śladach wydeptanych przez pobożny, utrudzony lud, wylewający tu łzy pokuty i krzywdy; - aby więc Ratowo stawało się świetlistym punktem, gdzie każdy może przyjść, poukładać swoje życie, spotkać się ze spowiednikiem, ojcem duchownym, egzorcystą. Gdzie za sprawą św. Antoniego – Świętego od rzeczy zagubionych – także w XXI wieku można odnaleźć tę większą sprawiedliwość ucznia Chrystusowego, którą pragnąłem Wam w tegoroczny odpust przybliżyć. Amen.