aby w cieniu tutejszego Sanktuarium, rozradowywać się jak Maryja w Duchu Świętym, odnajdować pokój, wytchnienie i siły ducha pośród trudów i trosk szarej codzienności.
1. Ogromnie cieszę się, że mogę przeżywać tegoroczną Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Oborskim Sanktuarium, tak pięknie „rozłożonym” pośród malowniczych pagórków i dolin Ziemi Dobrzyńskiej, pośród pól, na których kończą się znojne, tegoroczne żniwa. Bolesna Matka, która całe swoje ziemskie życie spędziła pośród codziennych zajęć, dźwigając ciężkie dzbany z wodą z nazaretańskiego źródła, przygotowując strawę dla Jezusa i Józefa, doglądając zwierząt i strzegąc zbiorów, gromadzi nas dzisiaj w Uroczystość swego Wniebowzięcia i jako „Panna Chwalebna” przypomina, że jesteśmy powołani do chwały nieba.
2. Tajemnica Wniebowzięcia nie została opisana w Piśmie Świętym. Wiemy jednak, że po Zesłaniu Ducha Świętego Maryja, w której od początku chrześcijanie widzieli Arkę Przymierza i Niewiastę Obleczoną w Słońce, wraz ze św. Janem Apostołem część życia spędziła w Efezie, skąd wróciła do Jerozolimy, aby dokończyć swojego ziemskiego pielgrzymowania. Apostołowie, upodobniając się do lewitów niosących Arkę Przymierza, zanieśli Jej ciało do wydrążonego w skale grobu w dolinie Cedronu. Gdy powrócili tam raz jeszcze, grób ten, który do dziś możemy oglądać i czcić, odnaleźli pusty. Stało się bowiem to, o czym mówi w drugim czytaniu św. Paweł, przyznając Chrystusowi tytuł pierwszego spośród zmartwychwstałych. Kiedyś - zaznacza Apostoł - wszyscy wierzący będą mieli udział w chwale Pana. Stanie się to jednak według kolejności: „Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa”. A przecież wśród „tych, którzy należą do Chrystusa”, pierwsze miejsce należy się Matce Bożej - ona jest jedynym stworzeniem, w którym jasność obrazu Bożego nigdy nie została zaciemniona. Dlatego Kościół Jerozolimski od samego początku wyrażał głęboką wiarę w to, że wraz z duszą i ciałem Chrystus wziął do nieba Tę, od której otrzymał ziemskie ciało; która wraz z Nim radowała się w Betlejem, w Nazarecie, w Kanie Galilejskiej, w Wieczerniku po Zmartwychwstaniu, i która wraz z Nim współcierpiała na Kalwarii. Wiązanki z kwiatów, świeżych kłosów zbóż i ziół, które przynosimy dzisiaj do świątyni, oznaczają naszą wiarę w bogactwo łask, jakimi Bóg obdarzył Matkę swojego Syna i naszą; w jej Wniebowzięcie. To głęboki, piękny, polski zwyczaj, dziękuję Wam za jego zachowanie!
3. Jeszcze głębszym wyrazem tej wiary jest pielgrzymowanie. Jak nie cieszyć się z tego, że tak wiele pielgrzymek przybywa dzięki posłudze ojców karmelitów tutaj na oborskie wieczerniki Królowej Pokoju! I jak nie cieszyć się z tego, że wczoraj dotarła na Jasną Górę, już trzydziesty drugi rok z rzędu, Piesza Pielgrzymka Płocka! Jak nie cieszyć się z tego, że tylu oddanych księży, tyle sióstr i braci pątników, w sumie 1400 osób, najpierw w palącym słońcu, potem w deszczu, niosło do Królowej Narodu, obok swoich osobistych intencji, liczne intencje naszego Kościoła – o błogosławione owoce Synodu diecezjalnego, Roku Wiary i nowej ewangelizacji, o jedność w naszym Kościele i dobre, święte powołania. Przeszedłem z naszymi pielgrzymami kilka etapów, wczoraj wprowadziłem ich na Jasnogórski Szczyt, a dzisiaj tutaj, u stóp Oborskiej Pani, składam wraz z Wami Trójjedynemu Bogu dziękczynienie za ich wspaniałe świadectwo. Deo gratias – Bogu niech będą dzięki!
4. Wierna była Matka na ziemi, wierny był Syn, który zabrał ją z ciałem i duszą do chwały nieba. Przeżyjmy więc także my sami tegoroczny oborski odpust jako święto wierności ... Najpierw jako święto wierności duchowi powstania styczniowego, którego 150. rocznicę obchodzimy! Nie możemy przecież nie być wiernymi temu wspaniałemu duchowi wiary i odwagi, który stąd, z Ziemi Dobrzyńskiej, z Obór i pobliskiego Skępego, promieniował.
Dla wielu ludzi tamtej epoki, choćby dla Marii Konopnickiej, której pierwszy mąż zginął w powstaniu, Obory były symbolem tego ducha. „Wielki duch – pisała w noweli W Oborach - chodził wtedy ziemią i hetmanił sercom. […] Nowe moce wstały w ludziach i do czynu parły. Korona buchała ogniem, Litwa odpowiadała Koronie sercem i ramieniem. <Dzieci! Matka na nas woła. Matka jest w potrzebie. Aż tu, przez mury, słychać jej wołanie> – zagrzewał przeor młodych karmelitów. [...]. Gdzie nie widzę żaru, gdzie nie widzę żywego uczucia, tam nie widzę ofiary, tam nie widzę miłości, tam nie widzę – Polski>”.
5. Przeżyjmy ten odpust także jako święto wierności duchowi „cudu nad Wisłą” 1920 roku. Na początku tej wojny pisał do czerwonoarmistów generał Tuchaczewski:
„Towarzysze, runął Bóg, ten największy ciemiężca proletariatu. Legli nasi wrogowie. Wy teraz wolni! Ale oto tam, na Zachodzie ciemiężona i krępowana brać Wasza ręce ku wam wyciąga. [...]. Po trupie Polski wiedzie droga do światowej rewolucji”.
Nie zapominajmy – Umiłowani - że u źródeł wojny 1920 roku legła ta właśnie bezbożna idea: „runął Bóg... Po trupie Polski do światowej rewolucji!” A jaka była odpowiedź Polski? Był świetny plan kontrataku Marszałka Piłsudskiego. Były mądre działania dowódców i bezgraniczna ofiarność żołnierzy. Ale były też - w Warszawie, Płocku i innych miastach - całodobowe adoracje. Były procesje relikwii św. Andrzeja Boboli, męczennika Wschodu. Duchowym centrum ojczyzny stała się kolejny raz w dziejach Częstochowa, gdzie biskupi ponowili akt oddania się Królowej Polski; gdzie 7 sierpnia rozpoczęła się błagalna nowenna, gdzie 12 i 13 sierpnia pod jasnogórskim szczytem leżały krzyżem dziesiątki tysięcy ludzi. I oto, 15 sierpnia, na zakończenie nowenny, zgromadzeni pielgrzymi usłyszeli: wróg został pokonany ...
Bitwa warszawska przeszła do historii jako Osiemnasta decydująca bitwa w dziejach świata (taki tytuł nosiła przedwojenna książka lorda Edgara Vincenta d’Aberlon, zakazana w czasach PRL-u). Światowa rewolucja została zatrzymana. Dopiero co odzyskana niepodległość - uratowana. Wielu zwolenników komunizmu (niestety, nie wszyscy) wyleczonych ze złudzeń. Całe pokolenie wychowane w miłości do Ojczyzny...
6. Czy to mało, Umiłowani? Czy nie warto być wiernym tamtemu duchowi „cudu nad Wisłą 1920 roku”? Tamtemu zawierzeniu, modlitwie, solidarności i ofiarności? To właśnie w 1920 roku przyszedł na świat ten, którego relikwiarz uroczyście wnieśliśmy dzisiaj do oborskiego Sanktuarium i który cały oddał się tamtym ideałom – Karol Wojtyła, Błogosławiony Jan Paweł II. Wasz relikwiarz zawiera kroplę jego krwi i przedstawia postać Ojca Świętego ze szkaplerzem karmelitańskim na piersiach. Tak, z karmelitańskim szkaplerzem ... Jak zapewne wiecie, Błogosławiony Jan Paweł II niemal całe swe życie nosił szkaplerz i był szczególnie przywiązany do duchowości karmelitańskiej. Najlepszym tego dowodem są słowa, które zapisał w książce „Dar i tajemnica”.
„W Wadowicach – pisał - był Karmel, klasztor na Górce, czasem swego powstania związany z postacią św. Rafała Kalinowskiego. Wadowiczanie licznie uczęszczali do tego klasztoru, a to oznaczało związanie się z tradycją karmelitańskiego szkaplerza. Ja też zapisałem się do szkaplerza mając chyba 10 lat i do dzisiaj ten szkaplerz noszę”.
7. Warto uświadomić sobie jeszcze jedno: relikwiarz, który od dzisiaj zdobi Waszą świątynię, mieści w sobie kroplę tej samej krwi, która 13 maja 1981 roku spłynęła na białą papieską sutannę na Placu Świętego Piotra, znacząc spełnienie trzeciej tajemnicy fatimskiej. „Jej matczyna dłoń zmieniła bieg kuli” – podkreślał kilkakrotnie Jan Paweł II. Sam byłem świadkiem w Rzymie, jak 25 marca 1984 roku w łączności z biskupami całego świata Błogosławiony Papież dokonał uroczystego aktu zawierzenia świata Niepokalanej, dodając z myślą o Rosji: „Oświecaj zwłaszcza ludy, których ofiarowania i zawierzenia przez nas oczekujesz”.
8. Miejmy, proszę - Kochani Bracia i Siostry - przed oczyma tę wielką rzeczywistość najnowszych dziejów zbawienia, którą poświadcza obecność relikwii krwi Błogosławionego Jana Pawła II w Waszym Sanktuarium. Nie zobojętniejmy na nią! Pan Bóg naprawdę dokonał wielkich rzeczy przez Maryję na oczach naszego pokolenia w posłudze Jana Pawła II! Nie musiało być którejś z kolei wielkiej bitwy, nie musiała wsiąkać w tę dość już umęczoną ziemię krew kolejnych milionów ofiar - wystarczyła wiara, oddanie i krew jednego człowieka.
Niech zatem krwiobieg naszej wiary, nadziei i miłości ożywia kropla tej krwi! Nie pozwólmy ściągać się w dół, gdzie nic nie jest święte, nic nie jest Boże, nic nie jest czyste! Nie ulegajmy tej fali antychrześcijańskiego szaleństwa, jak przewala się właśnie przez Europę! Nie ulegajmy, skoro naszym powołaniem jest niebo! Bądźmy wierni!! Amen.