Rozpoczynamy je już po raz szósty Sympozjum, zatytułowanym w tym roku: „Tradycje wiary a dziedzictwo narodowe Ziemi Płockiej”. Podejmujecie w ten sposób Państwo zadanie, którego realizację postulowaliśmy na początku zamykanego jutro w Sanktuarium w Ratowie Roku Wiary; zadanie, aby przyjrzeć się naszemu bogatemu dziedzictwu narodowemu i regionalnemu; aby pokazać jego związki z dziedzictwem wiary.
Już teraz z serca Wam za to sentire cum Ecclesia – „współodczuwanie, współ-myślenie z Kościołem” dziękuję!
Tak się opatrznościowo składa, że w liturgii dzisiejszej soboty wspominamy św. Klemensa Rzymskiego Papieża, trzeciego następcę św. Piotra, „świadka Chrystusowych cierpień” strzegącego – jak nakazywał św. Piotr w dzisiejszym pierwszym czytaniu - stada Bożego nie pod przymusem, ale z własnej woli, jak Bóg chce; nie ze względu na niegodziwe zyski, ale z oddaniem”. Przewodził on Kościołowi Rzymu w latach 91-101 i zasłynął jako autor pierwszej w historii „encykliki”, znanej pod nazwą „List św. Klemensa Rzymskiego do Koryntian”. Czci się go jako męczennika zarówno w Kościele katolickim, jak i w Kościołach prawosławnych. Sięgamy więc przez Jego postać do najstarszego dziedzictwa niepodzielonego Kościoła. On sam zresztą we wspomnianym liście pouczał drugie pokolenie wyznawców Chrystusa w greckim Koryncie, aby dobrze znali swoje dziedzictwo i potrafili za nie Bogu dziękować. „Zwróćmy nasze oczy – pisał - na tych, co w sposób doskonały umieli służyć świetnej chwale [Boga]. [...] Pomyślmy, [...] z jakiego to prochu powstaliśmy, [...] z jakiej śmierci i ciemności wyprowadził nas na świat Ten, który nas stworzył i ukształtował, przygotowując swoje dary dla nas [...]. Skoro wszystko to mamy od Niego, za wszystko też powinniśmy Mu dziękować”.
2. Podejmujecie – Umiłowani - temat dziedzictwa narodowego i tradycji wary w czasach, kiedy to z tym dziękczynieniem, z wdzięcznością jest coraz gorzej. Oto Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej nie stać na proklamowanie 2013 roku Rokiem Powstania Styczniowego. Niemal nie pamięta się o sześćsetnej rocznicy Unii Horodelskiej, jednej z najwspanialszych umów międzynarodowych w dziejach. Z jednej strony ogranicza się liczbę lekcji historii w szkole, a z drugiej pokazuje się coraz więcej filmów i programów, deprecjonujących heroiczne wysiłki Polaków i Polek broniących podstawowych wartości czy ratujących Żydów. Spycha się na margines, ośmiesza ludzi, dążących do odsłonięcia pełnej prawdy o czasach stalinowskich, o współpracownikach SB, o katastrofie smoleńskiej. W największej, liberalnej gazecie pisze się o polskim patriotyzmie, że to „odmiana rasizmu”. Mocno reklamowana artystka w jednej z piosenek śpiewa: „Pan nie jest moim pasterzem”, w innej zaś: „Nie oddałabym ci Polsko/ ani jednej kropli krwi”?
Tłumaczy to tak: „Dla mnie nowoczesny patriotyzm polega na tym, że się nie migam od normalnych obowiązków. Płacę abonament, chodzę na wybory, czytuję gazety. Nie kombinuję, jak uniknąć podatków”. To oczywiste, że wyrazem patriotyzmu jest – i od tego owa pani powinna zacząć - i rzetelne wychowywanie dzieci, i uczciwość w życiu zawodowym, i dobre uczenie się, i nieuleganie słabościom, jak choćby strasznej pladze alkoholizmu, jak agresja, od której cierpi tyle dzieci, matek i żon. Wyrazem patriotyzmu jest także nieoszukiwanie, pomaganie chorym i słabym, niezaśmiecanie pięknego języka polskiego, niewyrzucanie śmieci do lasu i niewypisywanie bazgrołów na tynkach domów. Ale u podstaw tego wszystkiego musi być – jak w całej naszej historii - coś więcej: miłość do Ojczyzny jako wielkiego wspólnego dobra oraz uznawanie związku trzech podstawowych wartości, przez wieki umieszczanych na polskich sztandarach: „Bóg – honor – Ojczyzna”!
3. Jest rzeczą oczywistą, że o tym, kim jesteśmy, decydują nasze codzienne wybory, nasza praca nad sobą, ale także – jak uczył już Klemens Rzymski – nasz wybór dziedzictwa. Ten wybór streszcza się w kilku fundamentalnych pytaniach: czy chcemy kontynuować, poszerzać to szlachetne dziedzictwo, wyrażane w dumnym zawołaniu: „Bóg – honor – Ojczyzna”, czy raczej chcemy je zanegować, wstydzić się go? Zanegować na przykład przez to, że będziemy z uporem pokazywać, jak to nasza historia była pisana przez Konradów Mazowieckich, przez szlachetki - pieniaczy i pijaków, przez zwolenników liberum veto, przez grubych bernardynów, przez konfidentów gestapo, szmalcowników, ochotników do pracy w NKWD, w UB, a nie przez: Jurandów, Batorych, Kordeckich, Sobieskich, Nakwaskich, Padlewskich, Trauguttów, Piłsudskich, Dmowskich, Hallerów, Paderewskich Nowowiejskich, Pileckich, Fildorfów, Popiełuszków.
Czy będziemy ośmieszać ideał „matki Polki”, czy też potrafimy być dumni z wielkich kobiet, których etos kształtowało chrześcijaństwo: z władczyń – tych wszystkich Judyt, Jadwig i King, które nawiedzały także to miasto; ze świątobliwych sióstr zakonnych i duchowych cór błogosławionego Ojca Honorata; z bohaterskich kobiet zaangażowanych bezpośrednio w akcje bojowe czy powstańcze, jak zamordowana 22 kwietnia 1940 roku w Katyniu porucznik pilot Janina Lewandowska; zaangażowanych w religijne i patriotyczne wychowanie, w tajne nauczanie, w służby pomocnicze, w gospodarowanie i prowadzenie domów pod nieobecność mężów czy synów? Czy nie ich symbolem – symbolem polskich kobiet, począwszy od najdawniejszych czasów aż po obecne – jest zmarła właśnie Marianna Popiełuszko – Matka Męczennika Błogosławionego Księdza Jerzego?
4. Od tych pytań nie wolno się uchylić! Bo jak niedawno słusznie przypominał jeden z naszych historyków, „nie bierzemy w tym sporze udziału sami.W ten spór zaangażowani także inni, inne wspólnoty pamięci i interesu”. A jedni z nich po mistrzowsku potrafią już czynić z najeźdźców ofiary. Jeszcze inni obronią się przed unijnymi sądami przed odpowiedzialnością za zbrodnię katyńską. Jeszcze znowu inni potrafią czynić z siebie jedyną ofiarę wojny. Musimy umieć pisać swoją historię, aby nie pisali jej za nas inni. Pisać przez troskę o dziedzictwo wiary i kultury narodowej, takie jak choćby ta katedra – jedna z najstarszych w Polsce, kryjąca w swoich murach chwalebne szczątki władców naszej Ojczyzny (jak wiecie, dzieło jej renowacji, ciężkie dzieło, właśnie rozpoczynamy). Pisać przez zatroszczenie się o nowoczesne muzea, które będą zdolne porwać swoją narracją młodzież, jak choćby tyle razy już chwalone Muzeum Postania Warszawskiego. Pisać przez sympozja, konferencje, spotkania, jak to, które dzisiaj Państwo organizujecie. Przede wszystkim zaś przez rzetelną, systematyczną pracę nad tym, aby Polska była nie tylko krajem dumnej pamięci, lecz także krajem nadziei na lepsze jutro dla swoich dzieci.
I nie miejmy wątpliwości: także to dzieło – dzieło pamięci o dziedzictwie, dzieło odbudowy moralnej i materialnej – będzie, jest formą odpowiedzi na pytanie naszego Mistrza i Pana: „A wy, za kogo mnie uważacie?” Amen.