Czcigodne Siostry Zakonne, „omadlające” nasze kapłańskie drogi i wiernie nam na nich towarzyszące!
Drodzy Alumni, studenci naszego Wyższego Seminarium Duchownego!
Drodzy Radiosłuchacze, mający tego poranka szczególną sposobność, aby ofiarować za tych siedmiu młodych księży cząstkę swojego cierpienia, jeśli spędzacie ten czas na łóżku szpitalnym; jakiś etap swojej drogi, jeśli podróżujecie; jakąś odrobinę trudu, jeśli nasze radio towarzyszy Wam przy pracy!
Siostry i Bracia!
1. Przeżywamy tegoroczne święcenia w „Dzień Serca Matki” - we Wspomnienie Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny. Dobra Nowina dzisiejszej liturgii kieruje nasz wzrok ku Tej, która pełna troski i lęku, z bólem serca – jak sama mówi, szuka Jezusa zagubionego podczas pielgrzymki do Jerozolimy.
Maryja i Józef, pobożni Izraelici, chodzą co roku do Świętego Miasta na obchody Paschy, a pewnie także Pięćdziesiątnicy i Święta Namiotów. Ta pielgrzymka obowiązuje też każdego chłopca, który ukończył trzynasty rok życia. Jezus ma jednak tylko dwanaście lat. Może to znak, że Matka i Święty Opiekun pragną wcześniej przygotować chłopca, objawionego im jako Syn Najwyższego, do wypełniania nakazów Prawa. Dlatego zabierają Go ze sobą do Świątyni jeszcze przed osiągnięciem – jak byśmy to dzisiaj powiedzieli – „wieku kanonicznego”.
Ilu spośród Was - Drodzy Diakoni - mogłoby opowiedzieć podobną historię: moje powołanie zrodziło się, gdy patrzyłem w domu i kościele na moich rozmodlonych rodziców; gdy widziałem, jak żyli Bogiem w oazie rodzin lub innej wspólnocie, do której należeli; gdy szli sami lub pozwalali mi iść na pielgrzymkę.
2. Właśnie w takiej sytuacji ma miejsce nieoczekiwane wydarzenie, które rozważamy w piątej tajemnicy radosnej różańca świętego - tajemnicy znalezienia: Jezus nie wraca ze wszystkimi, lecz pozostaje w Jerozolimie, a Maryja i Józef dostrzegają to dopiero pod koniec pierwszego dnia drogi.
Widać z tego, jak wyraziście w Świętej Rodzinie idą w parze wolność i posłuszeństwo; jak rodzice dają dwunastoletniemu Jezusowi swobodę dołączenia się do rówieśników i pozostawania z nimi w drodze; jak jednak wieczorem czekają na Niego. Ileż znowu podobieństwa do Waszej drogi powołania, Drodzy Młodzi Przyjaciele! Jak często Wasi rodzice „podprowadzają” Was na tę drogę, ale potem dają Wam już wolność; jak często są nawet zdziwieni i zaskoczeni Waszą odpowiedzią daną powołującemu Was Jezusowi Chrystusowi; jak często mówią: „Arku, Łukaszu, Kamilu, Kubo, musisz wybrać, odpowiedzieć sam. Lecz pamiętaj - jest to bardzo odpowiedzialna decyzja”.
A przecież czasem te dni, chwile są dla nich także chwilami ciemności, podobnymi do tych, które wyczuwamy w słowach Maryi: „Synu, czemuś nam to uczynił? ... Z bólem serca szukaliśmy Ciebie”. I jak trudna, o, jak trudna, jest niekiedy dla nich Twoja twarda odpowiedź, tak podobna do tamtej: „Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w sprawach Ojca mego?” I ile potem zostaje w ich sercach wspomnień z tych dni: z dnia Twojej odpowiedzi na powołanie, z Twojego pierwszego dnia w seminarium, z dnia skupienia rodziców, z dnia, kiedy po raz pierwszy zobaczyli Cię w sutannie, ze święceń, z prymicji, z odwiedzin na pierwszym wikariacie ... Wspomnień znowu tak podobnych do tamtych, zapisanych przez św. Łukasza: „A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu”.
3. Spróbujmy teraz – Umiłowani - w tej perspektywie – perspektywie serca, spojrzeć na kapłaństwo, na którego progu stoi naszych siedmiu diakonów. Mówił o niej w 1999 roku, podczas pielgrzymki do Sandomierza, odbywanej właśnie we wspomnienie Niepokalanego Serca Maryi, Papież Jan Paweł II.
Ojciec Święty przywoływał wtedy jedno z Błogosławieństw z Kazania na Górze: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5, 8). I komentował je tak: „[...] Boga oglądać będą... Ludzie czystego serca potrafią dostrzegać w całym stworzeniu to, co Boże, co jest od Boga. Potrafią niejako odsłaniać Boską wartość, Boski wymiar, Boskie piękno wszystkiego. […] W konsekwencji człowiek cielesny i zmysłowy […] ustępuje, robi w nas miejsce dla człowieka duchowego, uduchowionego. Jest to proces głęboki. Łączy się z wewnętrznym wysiłkiem. Wysiłek ten jednak, wsparty łaską Bożą, przynosi wspaniałe owoce”.
Oto perspektywa, która przed Wami za chwilę się otworzy – macie jako „ludzie czystego serca”, kapłani według Serca Jezusowego, stać się przewodnikami w duchowej walce o czystość, świętość człowieczego serca, a zatem uczyć tego, że przestrzeń tego serca wypełnić może tylko Bóg, bo w przeciwnym razie szuka ono nasycenia tam, gdzie go znaleźć nie może: w egoizmie, w pieniądzu, w sukcesie, w nieopanowanej erotyce, w karierze.
4. Przypominacie sobie być może, że gdy Papież Franciszek rozpoczynał swój pontyfikat, a było to 19 marca, w Uroczystość św. Józefa, czytano tę samą co dzisiaj Ewangelię.
Św. Józef – mówił wtedy Ojciec Święty - był przez całe swoje życie mocnym, czułym i wiernym stróżem Maryi i Jezusa. Z dyskrecją, w spokoju, w ciszy, a przede wszystkim z nieustanną wiernością - nawet wtedy gdy nie wszystko rozumiał, czule im towarzyszył. Teraz ta jego służba rozszerza się na cały Kościół. Jak św. Józef realizuje swoje powołanie? – pytał Papież Franciszek. I odpowiadał: nieustannie nasłuchując Boga, będąc otwartym na Jego znaki, gotowym wypełniać nie tyle swój, ile Jego plan.
Kochani Bracia Kapłani i Wy, przyszli neoprezbiterzy – zapamiętajmy tę myśl ze Mszy Świętej inaugurującej pontyfikat Papieża Franciszka! To właśnie oznacza „Adsum - jestem” z naszych świeceń: nasłuchiwać Boga, być otwartym na Jego znaki, trwać w gotowości na wypełnianie nie tyle swojego, ile Jego planu.
5. By jednak opiekować, strzec, troszczyć się – dodawał Ojciec Święty - musimy być stróżami siebie samych! A nie jesteśmy nimi, gdy dopuszczamy do naszych serc nienawiść, zazdrość, nieczystość, pychę. One zanieczyszczają życie! One zanieczyszczają naszą kapłańską służbę! Bądźcie, Kochani,
- dobrzy, przebaczający i pełni prostoty,
- ufajcie Bogu i ludziom,
- nie uciekajcie od nich,
- wysłuchujcie ich i rozumiejcie trud ich codziennego życia,
- zadowalajcie się poziomem materialnym przeciętnej polskiej rodziny,
- nie ulegajcie bezużytecznemu gadulstwu i plotkarstwu,
- twórzcie razem z Waszymi księżmi proboszczami prawdziwe wspólnoty wiary, nadziei i miłości w naszych mazowieckich i dobrzyńskich miastach, osadach i wioskach.
A „Ten, który rozpoczął w Was dobre dzieło, niech je doprowadzi do końca”.
Amen.
Po postcommunio
Siostry i Bracia,
Dzisiejszym święceniom towarzyszy szczególny znak – oto nasz Kościół diecezjalny posyła na misje do Peru, nad Amazonkę swojego kolejnego misjonarza – księdza Pawła Staniosa, który za niespełna tydzień będzie obchodził mały jubileusz pięciolecia kapłaństwa.
Misjonarz najczęściej posiada bardzo mało w sferze materialnej, nie dysponuje jakimiś nadzwyczajnymi środkami duszpasterskimi poza swoją wiarą, nadzieją i miłością, poza swoim zapałem ewangelizacyjnym. Nie ma, więcej - nie szuka jakichś szczególnych zabezpieczeń poza Chrystusem i Jego Najświętszą Matką. Ale właśnie w ten sposób - przez moc swojego zawierzenia, przez prostotę nauczania i działań - jest dla nas, kapłanów pracujących w „zwyczajnym duszpasterstwie”, tych starszych i tych najmłodszych, przed chwilą wyświęconych, żywym znakiem tego, że ludzie zawsze bardziej wierzą świadkom, aniżeli nauczycielom; bardziej ufają doświadczeniu, aniżeli doktrynie; bardziej porywa ich ewangeliczna jakość życia, aniżeli piękne gesty.
Dziękuję Ci, Kochany Księże Pawle, za ten znak, który dajesz dzisiaj nam wszystkim. Pamiętaj, masz także tu, w Płocku, Twój dom! Ilekroć będziesz wracał, wracaj najpierw tutaj. Gdy będzie Ci ciężko, pomyśl o nas. Będziemy Cię wspierać: modlitwą, groszem, dobrymi myślami. Wsparty mocą z wysoka i naszą po-mocą, idź i głoś światu Dobrą Nowinę...