[czytania: 2 Niedziela Wielkanocy, czyli Miłosierdzia Bożego, rok C]
Czcigodny Księże Kustoszu i pozostali Bracia Kapłani, dbający na wzór naszych Błogosławionych Biskupów Męczenników o sakramentalną posługę Miłosierdzia przy tutejszym ołtarzu i w tutejszym konfesjonale,
Czcigodne Siostry Matki Bożej Miłosierdzia, spadkobierczynie stworzonego przez Bł. Antoniego Juliana Zakładu Anioła Stróża, a także twórczynie i opiekunki tego Sanktuarium, Szanowni Panowie Rycerze św. Jana Pawła II,
Siostry i Bracia – płoccy czciciele Bożego Miłosierdzia i Drodzy Pielgrzymi,
- Jeszcze tak niedawno, 22 lutego, tu, w tym świętym miejscu, przeżywaliśmy kolejną rocznicę pamiętnego, płockiego objawienia Jezusa Miłosiernego. Dwa dni później świat obiegła wiadomość o zbrodniczej napaści Rosji na Ukrainę. Sześćdziesiąt minionych dni przeżywaliśmy przy złowrogim dźwięku bomb i huku eksplozji, w duchu solidarności z ukraińskimi dziećmi i kobietami. Jednym z jego przejawów jest dom Sióstr Matki Miłosierdzia w Białej, który przyjął pod swój dach pierwszych gości zza wschodniej granicy. Współcierpieliśmy z naszymi pobratymcami wobec tylu okrucieństw, popełnianych przez terrorystów Putina. Wydarzenia te jeszcze bardziej uświadamiają nam, jak szybko zmienia się postać tego świata. Uświadamiają, że jest tylko jeden sposób, aby uciec przed nurtem czasu, który wciąga za sobą wszystko. Ten sposób to: uczyć się co dzień dokonywania Paschy – czyli przechodzić od doczesności do tego, co nie przemija! Stawiać stopy na twardym gruncie wiary!
- Ten twardy grunt ofiaruje nam dzisiejsza Niedziela Miłosierdzia swoją wymowną modlitwą zgromadzonego na liturgii Kościoła - kolektą: „Boże zawsze miłosierny […], pomnóż łaskę, której udzieliłeś, abyśmy wszyscy głębiej pojęli, jak wielki jest chrzest, przez który zostaliśmy oczyszczeni, jak potężny jest Duch, przez którego zostaliśmy odrodzeni, i jak cenna jest Krew, przez którą zostaliśmy odkupieni”. Ten grunt ofiaruje także Ewangelia.Wieczór niedzieli Zmartwychwstania… Drzwi Wieczernika z obawy przez prześladowcami zamknięte… Ale uczniowie Jezusa pozostają zamknięci również w swoich wyrzutach sumienia. Bo opuścili i zaparli się Jezusa. Wszystko, co stanie się dalej, będzie darem miłosierdzia… Mimo zamkniętych drzwi Zmartwychwstały Pan stanie pośród nich… A oni nie chwytają jeszcze, co się dzieje… Pozdrawia więc ich słowami: „Pokój wam!” A oni wciąż nie rozumieją… Więc pokazuje przebite dłonie i bok… Wtedy, właśnie po ranach, Go rozpoznają… Dostępują miłosierdzia, uświadamiają sobie, że Pan ich nie potępił, nie upokorzył, ale w nich wierzy, obdarza Duchem Świętym, aby przeszli od wyrzutów sumienia do misji! Posyła, by odpuszczali grzechy i rozsiewali miłosierdzie!
- Kochani Moi! To właśnie takiego Jezusa ujrzała święta Siostra Faustyna wieczorem 22 lutego 1931 roku w celi płockiego klasztoru. Obraz, którego wtedy sobie zażyczył, namalowany został jednak dopiero w 1934 roku w Wilnie. Bł. ks. Michał Sopoćko, spowiednik świętej zakonnicy, zwrócił się z prośbą o wykonanie tej pracy do dobrego, dość znanego malarza - Eugeniusza Kazimierowskiego. Przez pół roku siostra Faustyna przychodziła do pracowni mistrza przynajmniej raz w tygodniu i dzieliła się z nim swoimi uwagami. A Kazimierowski – jak piszą - zrezygnował z artystycznego ego i starał się podążać za jej wskazówkami. Istotnie, gdy patrzymy na namalowany przez niego obraz, choćby tu, blisko wejścia, nie sposób nie zauważyć, że akcent jest w nim położony na mocy Zmartwychwstania i na pokoju, który płynie z tego wydarzenia nad wydarzeniami. Z jednej strony wizerunek Jezusa odpowiada postaci na Całunie Turyńskim, z drugiej wiernie oddaje opowieść dzisiejszej Ewangelii. Wpatrując się weń mamy wrażenie, że Jezus przychodzi do nas tak, jak przyszedł tamtego wieczoru do Apostołów. Z uchylonej szaty biją strumienie miłosierdzia, a zarazem są to jakby strumienie światła Ducha Świętego. Dłonie Zmartwychwstałego są czułe i opiekuńcze: lewa delikatnie uchyla szaty, prawa wznosi się do błogosławieństwa. Nie przekracza jednak wysokości ramienia. Może więc osłania także promienie Ducha Świętego i zarazem rozsyła uczniów na świadczenie miłosierdzia. Najbardziej fascynujące jest na tym obrazie spojrzenie Jezusa: spojrzenie z wysokości Krzyża, a zarazem spojrzenie, którym Zmartwychwstały obejmuje całe stworzenie.
- Dramat, rozgrywający się między siostrą Faustyną, Jezusem - Oblubieńcem jej duszy i artystą znalazł swój finał w „Dzienniczku”, we fragmencie 313: „W pewnej chwili, kiedy byłam u tego malarza, który maluje obraz, i zobaczyłam, że nie jest tak piękny, jakim jest Jezus - zasmuciłam się tym bardzo. […] Udałam się do kaplicy i napłakałam się. Rzekłam do Pana: Kto Cię wymaluje takim pięknym, jakim jesteś? - Wtem usłyszałam słowa: Nie w piękności farby ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce mojej". Wielkość tego obrazu jest w łasce Zmartwychwstałego Pana!!
I Siostra Faustyna, i ks. Sopoćko wiele wycierpieli od swoich współsióstr i współbraci, a rygoryści w Kościele długo mieli trudność ze zrozumieniem prawdy Miłosierdzia. Eksponowali sprawiedliwość, stawiali na ścisłe przestrzeganie przepisów, potępiali. Na objawionym w Płocku obliczu Jezusa jaśnieje zaś prawda, że prawdziwym DNA Boga jest miłosierdzie. I że Zbawiciel nie przyszedł – jak to jeszcze czasem śpiewamy - aby zadośćuczynić Ojcu, który „rozwścieczony siecze”, ale by obdarować świat Jego miłosierną miłością. Przyszedł, bo wszyscy tego miłosierdzia potrzebujemy. Wszyscy!Znakiem tego jest w kościele konfesjonał, przed którym jak u zdroju Miłosierdzia klęka i papież, i biskup, i pokorna zakonnica, i wielki grzesznik…
Tę właśnie prawdę przekazuje druga część dzisiejszej Ewangelii. Tak chętnie widzimy w Tomaszu Apostole niedowiarka. Tak chętnie wielu malarzy przedstawia go, jak wkłada palec w jaśniejącą ranę boku Jezusa. A Tomasz, gdy Pan powtórnie przychodzi, nie wkłada ręki w Jego bok, nie dyskutuje. Wystarczy mu spojrzenie Jezusa i Jego głos! Wystarczy, by wypowiedział najgłębsze wyznanie wiary: „Pan mój i Bóg mój!” Wielkość jest w łasce… Dokonuje się w spojrzeniu z krzyża… Ma Miłosierne Oblicze, które zostało objawione tutaj, na tym świętym miejscu…
- Dobrze wiemy – Siostry i bracia - że znakiem wiary w Boskie Miłosierdzie jest świadczone na co dzień miłosierdzie. Świadczone bezinteresownie, z wyobraźnią! Kard. Raniero Cantalamessa, kapucyn i kaznodzieja papieski, oddaje tę prawdę ciekawym porównaniem: w Ziemi Świętej są dwa „morza” - Morze Galilejskie i Morze Martwe. Łączy je rzeka Jordan, który przepływa przez jedno i wpływa do drugiego. Morze Galilejskie jest jednak pełne życia, łowi się w nim wspaniałe ryby. Morze Martwe zaś jest… właśnie martwe – nie ma w nim życia. Dlaczego tak się dzieje? Bo to pierwsze - Galilejskie przekazuje wody Jordanu dalej, a drugie - Martwe zachowuje je tylko dla siebie…
Bądźcie – Kochani - jak Morze Galilejskie – pełni życia, dobra, odwagi i ciepła! W Waszych rodzinach, szkołach, urzędach i szpitalach, w Waszych myślach, słowach i czynach!
Nie męczcie się miłosierdziem, zwłaszcza wobec wygnanych z ich Ojczyzny Ukrainek i ich dzieci, naszych pobratymców! Bądźcie jak leczący cień św. Piotra Apostoła z pierwszego czytania!
„Dziękujcie Panu, bo jest miłosierny!” - On, który był umarły, a oto jest żyjący na wieki wieków!
Amen! Alleluja!