Homilia Sanktuarium Matki Bożej Sierpeckiej – Pani Niezawodnej Nadziei – 15 sierpnia 2021 r.

[Czytania z uroczystości Wniebowzięcia, tom VI]

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Czcigodni Księża Pallotyni, drodzy kapłani Dekanatu Sierpeckiego, Kochane nasze Siostry Benedyktynki:

Szanowni przedstawiciele władz miejskich Sierpca oraz samorządu powiatu sierpeckiego; Szanowni reprezentanci służb mundurowych: policji, straży miejskiej oraz straży pożarnej; drodzy członkowie młodzieżowej orkiestry dętej [i członkowie pocztów sztandarowych]

Umiłowani w Chrystusie Siostry i Bracia, Czciciele Matki Bożej Sierpeckiej! Witam Was wszystkich i serdecznie pozdrawiam w Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny!

Wczoraj w Częstochowie, na Wałach Jasnej Góry, a dziś na tym sierpeckim Placu koronacyjnym, słucham razem z Wami słowa Bożego.

Oto przed nami otwarta świątynia Boga. Oto przed nami Niewiasta obleczona w słońce, i księżyc pod Jej stopami. Oto przed nami Jej Syn – Mężczyzna, a zarazem Dziecię uniesione do Boga i do Jego tronu. Oto znaki wielkiej Księgi Objawienia Umiłowanego Ucznia Jezusowego przed naszymi oczyma.

Nie sposób nie zauważyć – Drodzy - jak bardzo dziś Boże Słowo splata się z tym wszystkim co przeżywamy. A przeżywamy wiele. Dzień Matki Bożej Wniebowziętej to w Kościele, który żyje w Polsce, w Kościele równin Mazowsza szczególnie, dzień pamięci o wielkich rzeczach, które uczynił nam Wszechmocny. To dzień wyniesienia naszych odważnych i mocnych wiarą Ojców, którzy stawili czoła bolszewickiej nawałnicy. I zwyciężyli mocą Tego, który rozprasza pyszniących się zamysłami serc swoich i wywyższa pokornych. To dzień, w którym patrzymy z podziwem na to, co udaje się ubogim ubogaconym miłosierdziem Pana. Z podziwem patrzymy na figurę sierpeckiej Pani Niezawodnej Nadziei, figurę niedawno gruntownie odnowioną. Dziękuję Opiekunkom tego miejsca – Siostrom Benedyktynkom i Księżom Pallotynom prowadzącym Parafię św. Benedykta, obchodzącą w tym roku czterdziestolecie istnienia. Z serca dziękuję naszym Mniszkom i tutejszym duszpasterzom za podjęte i doprowadzone do końca dzieło renowacji Łaskami Słynącej figury Matki Bożej Sierpeckiej.

Pozwólcie też, Drodzy, że wspomnę jeszcze sprawie, łączącej się także z tym miejscem, a która to sprawa również dziś zostaje przed nami przez Słowo Boże odczytana na nowo. Niedawno, kilkanaście dni temu, rozważaliście tutaj tajemnice Męki Pańskiej. Wędrowaliście śladami Syna Maryi, na którego życie czyhał starodawny smok. I patrzyliście na Pierworodnego pośród umarłych, Chrystusa – zwycięzcę śmierci, dającego nam wszystkim nadzieję nieśmiertelności. Był wśród was, wśród Wojowników Maryi, ś.p. Andrzej Mosakowski. Klęczał przed krzyżem Chrystusa w skupieniu, w cichej modlitwie. Uchwycił ten moment obiektyw fotoreportera. Wiemy – Kochani - co się stało później. Tragiczny poniedziałek i wiadomość, która poruszyła wiele serc – Pan Andrzej zginął tragicznie w wypadku samochodowym. Nie muszę mówić wiele. Wiecie lepiej ode mnie, jak wielkim znakiem było tutaj to życie i ta śmierć. Podobnie jak życie i śmierć po długiej chorobie zmarłego w piątek Arcybiskupa Henryka Hosera- lekarza, misjonarza, zakonnego współbrata naszych Pallotynów. Jak bardzo jaśnieje tajemnica zawierzenia Bogu pośród takich właśnie wydarzeń. I jak bardzo życie człowieka może stać się dla innych drogowskazem wskazującym na Niebo …

Kochani! Uwielbiamy więc Boga wraz z Maryją, Królową Wniebowziętą, Matką Niezawodnej Nadziei. Ten dzień, to dzień odnowienia naszej wiary w oczekującą nas wieczność prześwietloną miłością Boga. Patrzymy na Miriam z Nazaretu, naszą człowieczą siostrę, która tą drogę między niebem a ziemią przemierzyła w sposób, jakiego Bóg pragnie i oczekuje od każdego ludzkiego serca.

W jaki sposób wędrowała Maryja przez ziemię ku Niebu? Nie była to droga usłana różami. Jej codzienność była gęsto przetykana bólem, troskami, niezrozumieniem przez ludzi. Słuchamy dziś Magnificati zachwycamy się pięknem i radością tej pieśni utkanej niejako z biblijnych cytatów. Popatrzmy jednak, w jakich okolicznościach Maryja śpiewa swoje uwielbienie. Właśnie odpowiedziała Bogu „ tak” w Nazarecie na Jego propozycję współpracy w dziele zbawienia ludzi. Pod Jej sercem zaczęło już bić serce Syna Bożego. Nikt jeszcze o tym nie wie. Jako pierwsza poznała prawdę napełniona Duchem Świętym jej krewniaczka Elżbieta.

Wyobraźmy sobie przez chwilę sytuację, w której znalazła się zaślubiona już, chociaż nie wprowadzona jeszcze do domu męża Józefa, ta młodziutka dziewczyna. Oczekuje dziecka, którego ojcem nie jest jej mąż. Jak to wytłumaczyć – rodzicom, mężowi, sąsiadom. Jakich użyć słów, żeby przekonać, że to właśnie Ona, biedna dziewczyna z niewielkiego miasteczka Nazaret, że to właśnie Ona jest pełna łaski, i błogosławiona między niewiastami, i że to na niej spoczęło Oko Najwyższego Pana.Po ludzku – przegrana sprawa. Po ludzku – nikt by jej nie uwierzył. Po ludzku nie było żadnych powodów do radości, a wiele do zmartwień. Dowodem niech nam będą opisywane przez ewangelistę Mateusza wątpliwości Józefa, który, kiedy się dowiedział o nowym życiu pod sercem Maryi, podjął decyzję, że nie przyjmie jej do siebie… W takich właśnie okolicznościach, w sytuacji po ludzku nie do wyjaśnienia i bez wyjścia, Maryja śpiewa swoją hymn uwielbienia Boga. Magnificat to modlitwa serca, serca, które, mimo tego, że znalazło się samotne na dnie swojej nocy, dobrze wie, że jest w ręku Boga. Wie, że Bóg widzi uniżenie tego, kto Mu służy.Wie, że Bóg w swoim miłosierdziu prowadzi tych, którzy się Go boją pomiędzy strąconymi z tronów władcami, i nadętymi pychą bogaczami. Maryja wie, że Bóg jest wierny obietnicy złożonej Ojcom. I że będzie wierny także słowu, które złożył w Jej sercu. Dlatego będą błogosławić Ją wszystkie pokolenia, i wszystkie narody będą ją nazywać szczęśliwą – bo wszystko, co wydarzyło się w Jej życiu, było przez Nią świadomie przeżywane jako dzieło Boga…

Tak - Siostry i Bracia - zanim na skroniach Miriam z Nazaretu spoczęły nakładane rękoma ludzi złote korony, musiała Ona wiele przeżyć… od nocy Betlejem aż po noc Ogrójca, i po dzień, w którym ludzie włożyli na głowę Jej Syna koronę z ciernia, i zaprowadzili na egzekucję przez przybicie do drzewa na Wzgórzu Golgoty. Zanim na skroniach Miriam z Nazaretu spoczęły złote korony, na jej głowę posypały się śmiechy i obelgi. Najpierw była Matką Syna, o którym mówiono, że odszedł od zmysłów, a potem Matką Skazańca, Matką straconego wywrotowca… A jednak Bóg wywyższył pokornych i głodnych nasycił dobrami…Dziś patrzymy na Nią, na Miriam z Nazaretu, i błogosławimy Boga za Nią i razem z Nią. I pragniemy, jak Ona, być błogosławionymi, którzy uwierzyli słowu powiedzianemu nam przez Pana.

Tak, Umiłowani! Życie Maryi jest nam przykładem. Czy to, czego doświadczyła Ona, a co zapowiedziało Słowo Pana, nie jest również i naszym udziałem?? Czy na każde dobro, które czynimy, nie czyha jakiś „ smok”, aby je zniszczyć? Czy nie jesteśmy i dziś, mierząc ludzką tylko miarą, w ręku pysznych ludzi władzy, wielkich tego świata, którzy gardzą „ zwykłymi ludźmi”? Papież Franciszek, kiedy mówi o grzechach naszych czasów, również o grzechach Kościoła, nie mówi tylko o zbrodniach wobec najbardziej bezbronnych dzieci, ale równie mocno zaprasza do nawrócenia z grzechu pychy władzy, z grzechu pożądania dóbr materialnych, z grzechu zamkniętych oczu na ubogich i potrzebujących.

Czy ten, kto w Betlejemzamykał drzwi przed bliską porodu Maryją zdawał sobie sprawę, że właśnie wypędza od siebie Matkę Boga i Boga samego? Czy ten, kto ubrany w purpurę i bisiorszydził z Maryi, z Jej pokory, z Jej ubóstwa, z Jej życia w cieniu, zdawał sobie sprawę, że podnosi rękę na prawdziwą Królową Nieba i Ziemi? Kiedy osądzamy wybory tamtych ludzi, pomyślmy o tym, że Bóg i dziś chodzi po drogach świata właśnie takimi ścieżkami– chodzi drogą ubogich i pokornych, poniżonych i niedostrzeganych przez świat; drogą skazanych niesprawiedliwymi wyrokami i ścieżkami tych, którzy w pokorze próbują w tym, co ich spotyka, widzieć wolę Bożą. I dziś, tak jak kiedyś, purpura nie oznacza automatycznie doskonałości, i często okrywa serca puste i zadufane w sobie. I dziś, tak jak kiedyś, skromność i pokora żyją w cieniu i przechodzą niezauważalnie dla „ wielkich” tego świata, lecz wyraziście dla Boga, którym żyją…

Dlatego „ wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, zbawicielu moim. Bo wejrzał na uniżenie swojej służebnicy”.

Maryjo, Matko i Królowo nasza Wniebowzięta, Sierpecka Pani Niezawodnej Nadziei, Niewiasto obleczona w słońce, Tyś dla nas do nieba ścieżka najprościejsza … Racz nie gardzić prośbami naszymi. I Jezusa, błogosławiony owoc żywota Twojego, po tym wygnaniu i nam okaż.

O łaskawa, o litościwa, o słodka Panno Maryjo.

Amen.