czytania z soboty 18. tygodnia zwykłego, rok I)
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Kochane Siostry,
Czcigodni kapłani, drodzy bracia kapucyni i ojcowie pasjoniści,
Drodzy i Mili Goście – uczestnicy jubileuszowego dziękczynienia za 150 lat obecności Sióstr Klarysek Kapucynek w Przasnyszu.
1.Od tego ołtarza i z naszych serc wznosi się dziś do Boga wielka modlitwa uwielbienia i dziękczynienia za 150 lat obecności Sióstr Klarysek Kapucynek w waszym mieście. To przecież miejsce wyjątkowe na mapie naszej diecezji i Przasnysza, które – jak zaświadcza historia – cudem powstało i cudem ocalało, do dnia dzisiejszego.
Zaiste, to ogród Pana – Oblubieńca dusz, który szczególnie nawiedza ten klasztor, daje się poznać swym przyjaciołom, subtelnie i cicho przechadza się między duszami wybranymi, szuka w nich oliwy i ognia swego Ducha. Tu również szczególnie cierpi, ale i zmartwychwstaje. Zaiste, to miejsce jest niczym krzew gorejący, w którym dusza wybrana doświadcza tego niewymownego Ognia i obecności Boskiego Oblubieńca.
Jakże nie dziękować Najwyższemu i dobremu Bogu – Najmilsi – również za to, że na początku historii tej wspólnoty stali święci. Bo przecież w bardzo trudnych dla Kościoła czasach, po upadku powstania styczniowego, gdy carat likwidował zakony i zamykał klasztory, cudem powstał klasztor klarysek kapucynek w Przasnyszu. U jego początków była wytrwała wiara błogosławionych: ojca Honorata Koźmińskiegoi matki Angeli Truszkowskiej, niezwykła odwaga sługi Bożej siostry Walentyny Łempickieji dojrzałość ducha matki Izabelli Lebenstein– pierwszej opatki tej wspólnoty, którą na zakończenie tej Mszy świętej upamiętnimy okolicznościową tablicą, na której znalazły się również imiona pierwszych sióstr, które tu przybyły w 1871 roku.
Dziękujmy Bogu za deszcz łaski, jaki obficie zesłał na tę wspólnotę, miasto i naszą diecezję dzięki Mniszkom, które wielkodusznie i radykalnie poszły za swym Mistrzem, i nie wypuszczają z dłoni płonącej pochodni modlitwy czuwającej i nieustannej, a także ducha wyrzeczeń i postów.
Dziękujmy zwłaszcza za błogosławioną z tego domu – siostrę Marię Teresę Kowalską,która w czasie drugiej wojny światowej nad cierpienie i pogardę oprawców, większą uczyniła miłość do Chrystusa i do swych współsióstr.
2.Drogie Siostry i Bracia, aby jednak nasze świętowanie podobało się Bogu, zbliżmy się do Słowa Bożego i pozwólmy, aby Ewangelia, którą przed chwilą usłyszeliśmy i przyjęliśmy do serc, zaprowadziła nas do podnóża góry Tabor. To właśnie tam, według relacji trzech ewangelistów – synoptyków, Pan Jezus dokonuje dzisiejszego cudu – uzdrowienia epileptyka. A dokonuje go zaraz po swym Przemienieniu. Zauważcie Kochani: przecież wczoraj Kościół celebrował to święto.
Gdy więc dziś przychodzimy do naszych przasnyskich Mateczek– jak to serdecznie zwykło się mówić o Siostrach w tym mieście – to jesteśmy gdzieś między górą Tabor i jej podnóżem. Rzeczywiście, w tym miejscu nieustannej modlitwy, można doświadczyć czegoś z tajemnicy Przemienienia: przebywania w bliskości Pana, zachwytu wiary i Piotrowego wyznania: „ Panie, dobrze nam tu być”.
Ale rzeczywistość klasztoru kontemplacyjnego to również doświadczenie schodzenia w dół, w pokorę i w konkret ślubów czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, to schodzenie do spraw codziennych, do spotkania ze współsiostrą, do życia we wspólnocie i pracy, do rozmów z osobami pukającymi do furty, to bycie dyspozycyjnym na dzwonek, gdy ktoś czeka, i gdy Pan woła na modlitwę w chórze.
Pięknie oddaje tę prawdę św. Augustyn, Ojciec i wielki Doktor Kościoła, który wkłada w serce Piotra Apostoła na Taborze, następujące wewnętrzne przynaglenie serca: „ O Piotrze, zstąp, aby pracować na ziemi, aby być wzgardzonym, aby być ukrzyżowanym. Życie zstąpiło, aby odnaleźć śmierć; chleb zszedł na dół, aby poczuć głód; droga zstąpiła, aby zmęczyć się po drodze; źródło zstąpiło, aby odczuwać pragnienie. A ty, czy odmówisz Mu cierpienia?”.
I oto każda z obecnych tu Sióstr Klarysek Kapucynek odpowiada na przynaglenie Oblubieńca, i przykłada swe serce do serca Mistrza, i swoją dłoń – jak św. Franciszek – do ukrzyżowanej dłoni Zbawiciela. Bo jak mówi Wasze franciszkańskie zawołanie: „ Bóg mój i wszystko!”.
To właśnie między tymi dwoma ewangelicznymi biegunami życia: między wzniosłością Taboru i pokorą codzienności dokonuje się ten Jubileusz naszych Kochanych Sióstr z Przasnysza.
3.Najpierw Słowo Boże niesie jednak oczyszczenie i przestrogę, abyśmy nie popadli w pokusę apostołów, którzy bez Jezusa próbowali dokonać uzdrowienia człowieka. Pan jeszcze nie zszedł z Taboru, a ci próbowali bez Niego dokonać znaku. Taka pokusa, subtelna i skryta, i nam może grozić. Jak trucizna może zabijać ducha zakonnego, gdy pod pozorem pobożności, zakonnych czy kapłańskich szat, będą wykorzystywane autorytet i moc Boża do innych celów.
Jak to więc ważne - dobrze o tym wiecie Drogie Siostry – aby za klauzurą wciąż oczyszczać intencje sercana modlitwie i w działaniu, w spojrzeniu i pragnieniu, aby się tylko Bogu podobać, i aby do Niego tylko należeć. Aby czyn wewnętrzny był czysty i nie czerpał żadnych innych korzyści, aby patrzał nań „ Ojciec, który widzi w ukryciu i odda tobie”.
Przypomnijcie sobie - Drogie Siostry - co uczyniła w Działdowie wasza błogosławiona siostra Maria Teresa, gdy tuż przed śmiercią dokonała aktu wyrzeczenia się wszystkiego. Pomyśli ktoś: co jeszcze mogła oddać ta uboga zakonnica, a do tego jeszcze więzień obozu koncentracyjnego? A jednak wciąż wiele mogła ofiarować: choćby poczucie krzywdy, chęć zemsty, nienawiść do prześladowców – ona tymczasem oczyściła intencje serca, aby naprawdę i do końca jej serce było konsekrowane, zjednoczone z boskim Oblubieńcem.
W ten sposób uczy błogosławiona męczennica, że każdy z nas może wydobyć z siebie i oddać Bogu coś wciąż jeszcze nie ofiarowanego, skrywanego czy wręcz wstydliwego. Niech Jezus o tym wszystkim wie! Wtedy dopiero dokona się cud, gdy Pan będzie we wszystkim uwielbiony, w każdej tkance naszego życia, serca, zamiarów i myśli. Bo przecież „ Bóg mój i wszystko!”.
4.Jest w odczytanym przed chwilą Słowie Bożym – tej duchowej, jubileuszowej strawie dla nas, jeszcze jedno wezwanie. Kieruje je Mojżeszw czytaniu z Księgi Powtórzonego Prawa do swych ziomków: „ Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem – Pan jedynie. Będziesz więc miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił”.
Słowa te były tak ważne i doniosłe dla żydów, że gromadziły ich we wspólnotę, konstytuowały z nich naród wybrany. Z wszystkich zmysłów, zmysł słuchu był dla nich najważniejszy. Dlatego każdy pobożny Izraelita często powtarzał „ Shema Israel…” słuchaj Izraelu – swoiste wyznanie wiary, jakby duchową konstytucję. I przypominał sobie, że ma słuchać Boga i trwać we wspólnocie. I na to chcę zwrócić szczególną uwagę.
Niech - Drogie Siostry - przeżywany przez Was piękny jubileusz, odnowi w tym klasztorze ducha wspólnotowego. Zwłaszcza teraz, gdy w świecie jesteśmy świadkami erozji wartości rodziny i autorytetu Kościoła, gdy tylu ludzi – także niestety ludzi Kościoła – kręci się jakby wokół własnej osi; Wy dajcie przykład od wewnątrz, że prawdziwa wspólnota jest możliwa i piękna. Nie musi być łatwa, ba – więcej – nie ma wspólnoty idealnej, ale gdy jest faktycznie przeżywana i praktykowana, to „ miłość wzajemna”, którą zadał nam Chrystus Pan w Wieczerniku, staje się faktem.
Pamiętajcie, co tu – u Was w Przasnyszu - niegdyś powiedział błogosławiony biskup męczennik z Płocka, Leon Wetmański. Zapisano w Waszych kronikach, że w 1933 rokuprowadził on dzień skupienia, i wygłaszał konferencje na temat ślubów zakonnych i życia wspólnotowego. Powiedział między innymi, że „ istota życia zakonnego polega na miłości wzajemnej między siostrami”. I dodał: „ Każda z was to rozumie, że ta wspólnotowość nie polega tylko na przebywaniu w tych samych murach, ale na miłości – i skoro ona jest, to jest i życie wspólne”.
5.Dopiero wtedy, gdy naprawdę damy prymat Bogu, modlitwie i służbie z czystą intencją; i gdy będziemy się „ potykać”, zmagać w codziennym życiu o wspólnotę, a nie ją omijać – będziemy mogli szczerze powtórzyć za Psalmistą z dzisiejszej liturgii:
Miłuję Cię, Panie, mocy moja,
Panie, Opoko moja i Twierdzo, mój Wybawicielu.
Boże, Skało moja, na którą się chronię,
Tarczo moja, Mocy zbawienia mego i moja Obrono.(Psalm 18).
Kochane Siostry! W ten maryjny dzień - pierwszą sobotę miesiąca, i w Wasz Jubileusz, za błogosławionym ojcem Honoratem Koźmińskim, oddaję na nowo Was i Wasz klasztor w ręce Maryi Dziewicy:
Tobie, o Matko Niepokalana, powierzam te dusze wybrane,
abyś je zawsze zachowała niepokalanymi w drodze,
niepokalanymi w myśli, w uczuciach,
w sumieniu i w zachowaniu ich reguły;
abyś je utrzymała w duchu bogomyślności,
pokuty i oddalenia od świata,
jako ofiary łączące się zawsze z Twoją Ofiarą
dla przebłagania gniewu Bożego nad nami,
dla uproszenia łask potrzebnych dla całego świata. Amen.