1. „Oto zwiastuję wam radość wielką [...]: dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan!” Tym pełnym nadziei słowem Anioła Pańskiego z dzisiejszej Ewangelii pozdrawiam Was - Drodzy Bracia i Siostry - obecnych na Pasterce tu, w Płockiej Bazylice Katedralnej, a także wszystkich towarzyszących nam przy radioodbiornikach w kraju i za granicą. Nazywamy tę Mszę Pasterką, bowiem zdążając na nią i w niej uczestnicząc, naśladujemy Pasterzy, którzy na głos aniołów pozostawili ciepłe pielesze, tlące się ogniska oraz pogrążone we śnie stada, i wpatrzeni w „najjaśniejszą z wszystkich gwiazd”, wyruszyli na spotkanie Zbawiciela. Bo oto spełniało się Izajaszowe proroctwo sprzed wieków... Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło... Syn został dany... Spełniała się przepowiednia proroka Micheasza: A ty, Betlejem Efrata najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich! Ale z ciebie wyjdzie mi Ten, który będzie władał w Izraelu, a pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności.
2. Tak właśnie rodziło się chrześcijaństwo. Nie w potężnym mocarstwie, ale w małej, niewiele większej od dzisiejszego Mazowsza, prowincji ówczesnego świata. Nie w wielkiej metropolii, ale w mało znaczącym, zapomnianym Betlejem. Nie w pałacach, ale w przydomowej grocie, służącej za stajenkę. Rodziło się w Dziecku, w którym Jego Matka Maryja i Józef - Jego Opiekun, a potem biedni i pogardzani pasterze - odkryli Boga Człowieka, Emanuela - Boga z nami. Znakiem Boga stało się Niemowlę. Znakiem Boga stała się pokora. Żebyśmy nie bali się Wszechmocnego. Żebyśmy uwierzyli, że jest On przede wszystkim Miłością, Miłosierdziem. Żebyśmy pojęli, że On sam nie pragnie od nas niczego innego, jak tylko miłości.
3. Nie lękajcie się – mówi także do nas w świętą noc Bożego Narodzenia Anioł – betlejemska tajemnica Boga wciąż trwa. Przeżywamy tę Pasterkę na płockim Wzgórzu Tumskim. Płock nie jest jakimś wielkim, znaczącym miastem. Owszem, jesteśmy dumni z naszej historii. Cieszy nas ta największa ongiś – jaki pisał ksiądz Jan Długosz – polska katedra. Cieszy zamek książąt mazowieckich i kolegiata św. Michała. Cieszy katedralny grobowiec władców Polski - Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego. Cieszy dzień dzisiejszy, którego symbolem są widoczne z dala pochodnie Petrochemii. Ale to nie jest miasto, które można by porównać ze stolicą czy wielką metropolią. Przed wojną było jeszcze mniejsze, nieco tylko ponad dwudziestotysięczne. Biskupem był tu wtedy Antoni Julian Nowowiejski, późniejszy więzień obozu w Działdowie, którego św. Jan Paweł II wyniósł wiele lat później na ołtarze i postawił na czele 107 polskich męczenników niemieckiego, brunatnego totalitaryzmu.
Jeszcze jako kapłan bł. Antoni Julian powołał do życia przy Starym Rynku w Płocku instytucję opiekuńczo-wychowawczą pod nazwą „Zakład Anioła Stróża”. Kilka lat później sprowadził do tego Zakładu Siostry Matki Bożej Miłosierdzia. Od maja 1930 roku do listopada 1932 roku pracowała w nim – kolejno w piekarni, kuchni i sklepie piekarniczym - św. Siostra Faustyna. Wszyscy pamiętamy, że na jej „świetlistym szlaku” znalazła się i Łódź, i Ostrówek, i Warszawa, i Wilno, i Kraków. Ale tak naprawdę to tutaj, w Płocku, blisko tej katedry, „wszystko się zaczęło”. I droga Chrystusowego przypominania prawdy o Bożym Miłosierdziu się zaczęła, i droga obrazu „Jezu, ufam Tobie!” się zaczęła...
To tutaj 22 lutego 1931 roku Siostra Faustyna ujrzała - cytuję „Dzienniczek” – „Pana Jezusa ubranego w szacie białej. Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady. [...] Po chwili powiedział mi Jezus: wymaluj obraz [...] z podpisem: Jezu, ufam Tobie. Pragnę, aby ten obraz czczono najpierw w kaplicy waszej i na całym świecie”. Miłosierdzie – taka była, Kochani, Boża odpowiedź na rodzące się w tamtych latach najstraszliwsze w dziejach totalitaryzmy: sowiecki i hitlerowski!
4. Długo i z trudem, w Kościele i w świecie, to przesłanie o pierwszeństwie Bożego Miłosierdzia torowało sobie drogę. Aż przyszedł kolejny dar nieba - św. Jan Paweł II, i pomógł nam zrozumieć, że „Kościół żyje swoim własnym życiem tylko wtedy, gdy wyznaje i głosi miłosierdzie – najwspanialszy przymiot Stwórcy – i przybliża ludzi do Zbawicielowych zdrojów miłosierdzia”. Aż dokonała się w Roku Świętym 2000, w Rzymie, kanonizacja św. Faustyny, a potem, w krakowskich Łagiewnikach, konsekracja Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Aż doczekaliśmy się Jubileuszowego Roku Miłosierdzia. Roku Miłosierdzia, który tu, w płockiej katedrze, kilkanaście dni temu otwierali wraz ze mną podopieczni „Caritas” i Domów Pomocy Społecznej z pobliskich Goślic i Miszewa. Roku Miłosierdzia, którego szczytowy moment przypada właśnie w tę świętą noc.
„Ojciec «bogaty w miłosierdzie» – czytamy w bulli Misericordiae vultus Papieża Franciszka - gdy objawił Mojżeszowi swoje imię: «Bóg miłosierny i litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność», sprawił, że człowiek mógł poznawać Jego boską naturę na różne sposoby i w wielu momentach historii. W «pełni [zaś] czasów», gdy wszystko było gotowe według Jego planu zbawienia, posłał swojego Syna, narodzonego z Maryi Dziewicy, aby objawić nam w sposób ostateczny swoją miłość. Kto widzi Syna, widzi też i Ojca. Jezus z Nazaretu swoimi słowami, gestami i całą swoją osobą objawia miłosierdzie Boga”.
5. „A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie”.
Kochani! Pyta się w tych dniach jeden z czołowych polskich publicystów: „gdzie jest, do... [i tu pada imię upadłego anioła, którego nie godzi się w tę świętą noc przytaczać] - Kościół?!” Gdzie jest Kościół w obliczu trudnej debaty, która przetacza się dzisiaj przez Polskę?
Kościół, Drogi Bracie – odpowiadam - jak zawsze od tysiąca pięćdziesięciu lat na tej ziemi ofiaruje wszystkim Znak owiniętego w pieluszki Niemowlęcia, o którym z taką czułością opowiadają nasze kolędy, nasze pastorałki! Znak, o którym przypominaliśmy sobie tego wieczora, biorąc do rąk biały, kruchy opłatek! Kościół ofiaruje takich ludzi, jak zmarły przedwczoraj ojciec Jan Góra - charyzmatyczny przyjaciel młodych w krakowskiej „Beczce”, na Jamnej, w duszpasterstwie akademickim w Poznaniu, na Polach Lednickich.
Dominikanin, który jeszcze w dzień przed swoją śmiercią prosił wiernych, zgromadzonych na pewnym jubileuszu, aby powtarzali za nim: „Jestem Twój. Zbaw mnie!”
Razem z nim Kościół prosi Boga w tę świętą noc za CIEBIE, BRACIE, ZA WSZYSTKICH, TAK, ZA WSZYSTKICH! A jednocześnie prosi NAS WSZYSTKICH, wszystkich bez wyjątku: Bądźmy dla siebie miłosierni! Bądźmy miłosierni zwłaszcza dla kruchych, słabych, cierpiących pod jarzmem depresji czy zdrady! Bądźmy świadkami Miłosierdzia! Jak bardzo w tej perspektywie, w perspektywie Bożego Miłosierdzia bledną kłótnie i spory, porażki i zwycięstwa nad przeciwnikiem! Kościół ofiaruje ją wszystkim! Ukazała się bowiem łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom i poucza nas, abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych, rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie.
Amen.