[czytania ze Święta Przemienienia Pańskiego, rok C – t. VI]
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Nabożni słuchacze Słowa Bożego - gromadzi nas dziś największy z mławskich odpustów. Choć nie najstarszy, nie celebrowany w centrum miasta, a jednak – jak tradycja każe – najchętniej od dziesięcioleci obchodzony w Waszym mieście.
Pozdrawiam Was serdecznie: Czcigodni bracia kapłani wraz z księdzem proboszczem Romanem [księżmi dziekanami dwóch mławskich dekanatów] na czele. Pozdrawiam zaproszonych Gości.
Witam i pozdrawiam Was wszystkich, Siostry i Bracia, którzy chcecie przeżyć i doświadczyć Odpustu – czyli szczególnej łaski darowania przez Boga kary doczesnej za grzechy przez nas popełnione, które zostały nam odpuszczone co do winy. To wielka łaska z Nieba, która jest nam dziś ofiarowana w tej świątyni, aby na nowo ożyło w nas Boże dziecięctwo i pełna komunia z Bogiem. Warunkiem zyskania tej wielkiej łaski jest – jak wiemy - spowiedź sakramentalna, Komunia św. i modlitwa w intencjach Ojca Świętego. Proszę Was - Kochani – nie zapomnijcie dziś o tym. Nie wychodźcie z tego kościoła bez łaski Opustu za grzechy swoje, bądź Waszych bliskich czy też zmarłych.
Obrazem i kluczem dzisiejszej uroczystości jest prawda o Przemienieniu Pańskim zawarta w Ewangelii. Przed chwilą słuchaliśmy o niej w relacji św. Łukasza. Przypomnijmy, że dwadzieścia lat temu (2002 rok) tajemnicę Przemienienia Jezusa na Górze Tabor wprowadził do różańca św. Jana Paweł II. Odtąd cały Kościół rozważa ją jako czwartą różańcową tajemnicę światła. Siostry i Bracia! To co wydarzyło się na tamtej wysokiej górze było punktem zwrotnym w życiu Jezusa Chrystusa, między Jego Chrztem i Krzyżem. Przemienienie: a więc wspólna wędrówka z uczniami – można powiedzieć wspinaczka - potem modlitwa na Taborze i tajemniczy dialog z Mojżeszem i Eliaszem, wreszcie wielka światłość, obłok i głos. A potem już tylko sam Jezus z uczniami i zejście z góry.
Z jednej strony niezwykle trudno ująć w słowach, to co stało się na Taborze, z drugiej jednak wiemy, że w te tajemnice prowadzi nas pewną drogą Słowo Boże. Wtedy bowiem uczniowie niejako na nowo poznali Jezusa. Poznali swego Mistrza inaczej! Nie tak, jak mówił im świat, jedynie od zewnątrz. Nie tak, jak podpowiadało im ich dotychczasowe własne doświadczenie, ale w taki sposób, jak pouczył ich Ojciec z nieba: „To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie”.
Siostry i Bracia! Dziś świat szczególnie potrzebuje doświadczenia Taboru, czyli takiego „kawałka nieba” na tym „łez padole”. Świat XXI wieku mimo rozpadu wartości, skandalów i krwawych wojen, pomimo obojętności i odchodzenia od wiary, potrzebuje przeżycia Taboru, który podda sercu człowieka rację, dla której wciąż warto dobrze żyć. Warto wierzyć i być blisko Boga i drugiego człowieka. Zrozumiał to Piotr Apostoł, który wtedy, na Taborze, powiedział do Jezusa: „Panie, dobrze, że tu jesteśmy! Dobrze nam tu być!”.
Tak! Człowiekowi dobrze jest być z Bogiem. Dobrze jest, gdy wiary się nie ośmiesza, nie redukuje, nie odrzuca i gdy żyje się nadzieją nawrócenia i przemienienia. Dobrze jest, gdy pozostaje się wiernym Bożym przykazaniom, nawet jeśli trzeba stać się znakiem sprzeciwu - wbrew temu, co lansuje, narzuca współczesna kultura. Jeśli nie cała, to wiele jej trendów. Dobrze mi być z Bogiem, gdy znajduję dla Niego czas. Mieć czas dla Pana Boga. Jakież to ważne i potrzebne, bo wtedy my się przemieniamy. Albo lepiej: to ON nas przemienia, przemienia od środka!
Umiłowani! Gdy wczytywałem się w studziesięcioletnią historię Waszej parafii zauważyłem, że tak naprawdę tytuł Przemienienia Pańskiego był pierwszym wezwaniem tej wspólnoty na Wólce. Później dopiero został dodany przez bł. abp. Antoniego Juliana Nowowiejskiego - jako patron św. Jan Kanty - ale wszystko zaczęło się od Pańskiego Przemienienia. To bardzo wymowne!
To jest więc klucz, do zrozumienia dziejów Waszej wspólnoty parafialnej, które choć stosunkowo krótkie, to jednak są burzliwe i skłaniające do refleksji.
Tu niegdyś była granica, tu przebiegał i wciąż jest, ważny szlak kolejowy. I to wokół niego powstała Wasza dzielnica… A może wtedy Przemienienie Pańskie było najbliższą z duchowych tajemnic dla waszych praojców, bo wskazywało m.in. na potrzebę modlitwy i czuwania oraz na wielką nadzieję, że na tamtych granicach też się dokona jakieś przemienienie, że wojna zostanie oddalona, że światłość Boża zabłyśnie, że coś z Taboru powtórzy się w Mławie??
A potem był ten pierwszy, wspaniały projekt waszej parafialnej świątyni, przygotowany przez wybitnego architekta Stefana Szyllera, który wcześniej uratował i przebudował również płocką katedrę. W jego zamyśle, miała to być obszerna imponująca budowla, w stylu neobarokowym, z wieżą wysokości 50 metrów, z siedmioma kaplicami i dziewięcioma ołtarzami, a miała pomieścić ok. 2 tysięcy osób. Przed drugą wojną światową wzniesiono mury, ale w 1941 r. decyzją niemieckich władz okupacyjnych rozpoczęto rozbiórkę kościoła. Potem, w trudnych powojennych latach zbudowano najpierw drewnianą kaplicę, a po latach karkołomnych starań u władz komunistycznych, w 1974 r. tutejszy proboszcz ks. Marian Czapla, z pomocą waszych rodziców i dziadków, rozpoczął budowę tej świątyni. Poświęcona w 1978 r. przez biskupa płockiego Bogdana Sikorskiego, wciąż piękniała i była wyposażana dzięki zapobiegliwości i trosce [obecnego dziś z nami] ks. prał. Michała Woi i ofiarności parafian z Wólki. Wiele uczynił w tym względzie także poprzedni proboszcz [obecny wśród nas] ks. kan. Janusz Cegłowski, a dzieło poprzedników kontynuuje Wasz obecny proboszcz - ks. kan. Roman i kolejni księża wikariusze.
Zauważcie – Drodzy Moi - że spośród stu dziesięciu lat waszej wspólnej parafialnej historii, przez sześćdziesiąt sześć lat – a więc przez przeszło połowę tego czasu – budowaliście kolejne kościoły. Takie bowiem jest powołanie nas wszystkich: budować Kościół. Nie – burzyć go, nie ośmieszać czy zaniedbać przez swoje dwuznaczne życie, postawy i wybory - ale własnym życiem budować. Co to znaczy konkretnie? – To znaczy, doświadczyć wiary, która przemienia. Szczęśliwy bowiem jest ten, kto w swej duchowej biografii ma takie miejsca i chwile, gdy zmienił się na lepsze, gdy przyjął od Boga światło i słowo, nawrócił się i skruszył swe serce. Szczęśliwy taki człowiek – świadek przemienienia!
To dlatego św. Piotr, gdy zobaczył cud na górze Tabor, wykrzyknął z radości: „Panie, dobrze, że tu jesteśmy! Postawimy trzy namioty…”. Tymi słowy Apostoł wyznacza nam poniekąd duchową drogę wewnętrznego budowania owego namiotu obecności, pamięci i modlitwy. Budowania namiotu spotkania z żywym Bogiem, TYM, który był, który jest i który stale przychodzi do nas.
To wymowne, że na mapie płockiej diecezji jest wiele miejsc, gdzie dziś, na Pańskie Przemienienie odbywają się odpusty. Dość tylko wspomnieć o niedalekiej Drogiszce, do której ściągają teraz rzesze wiernych z daleka i bliska. Co łączy te wszystkie miejsca w przeżywaniu prawdy objawionej na górze Tabor?
Wydaje mi się, że w naszej polskiej, mazowieckiej duchowej tradycji pod osłoną tej tajemnicy kryje się jakaś łaska, której kiedyś w przeszłości ktoś doświadczył. Łaska, która go przemieniła, odmieniła, nawróciła. Łaska, dzięki której Jezusowe przemienienie stało się i jego udziałem. I po to tak naprawdę tu jesteśmy – abyśmy i my się przemienili, a zwłaszcza – jak mówi dzisiejsza Ewangelia – zaczęli naprawdę słuchać Boga.
Myślę też, że prawda o Przemienieniu Pańskim, która u nas jest przeżywana pośrodku żniw, przypomina nie tylko rolnikom – ale nam wszystkim - że to wszystko, na co teraz patrzymy, czego smakujemy, czego dotykamy – kiedyś się przemieni. Ziarna zboża staną się chlebem, a nawet Eucharystią; a nasze życie i codzienne zajęcia, „wszystkie nasze dzienne sprawy” – jak śpiewamy w pobożnej pieśni – złączone z cierpieniem, krzyżem i naszym odchodzeniem – też się przemienią, bo staną się zaczątkiem wieczności.
Kochani Moi! Kończąc naszą medytację nad tajemnicą Przemienienia Pańskiego, postawmy jeszcze raz pytanie o jej znaczenie i przesłanie.
Dla uczniów Pana Jezusa potrzebny był Tabor, bo był to moment umocnienia, aby nie ulegli zgorszeniu krzyża. Dla nas jest to mocne potwierdzenie, że życie duchowe ma sens: modlitwa i ofiarowane cierpienie, porażki i trudności przeżywane z intencją ofiarowania ich Bogu… to wszystko ma sens!! A jak w historii Waszej parafii: nie wszystko dokonało się za życia jednego pokolenia, tak i my, nie pretendujmy do tego, aby wszystko zrozumieć i zobaczyć w krótkiej perspektywie, i by odnieść sukces. Trzeba nieraz poczekać i powspinać się na swój „Tabor”. Trzeba się wpierw namęczyć, a może i znużyć, żeby potem zobaczyć nagrodę.
Spróbujmy się więc dziś – Siostry i Bracia - odnaleźć w słowach Piotra Apostoła: „Panie, dobrze, że tu jesteśmy”. Poszukajmy dla nas sensu w tym jego wyznaniu, aby znaleźć pociechę serca i chrześcijańską radość.
I prośmy wspólnie Boga, aby w czasie tej Mszy św. dokonały się dwa przemienienia: to sakramentalne – chleba w Ciało i wina w Krew Chrystusa, oraz to drugie – przemienienie moralne każdego z nas. Niech ten odpust Przemienienia naprawdę stanie się w nas! Amen.