Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Czcigodni bracia kapłani!
Kochani czciciele Św. Antoniego, Siostry i Bracia! Witam Was wszystkich i serdecznie pozdrawiam!
Na wieki będę sławił łaski Pana. Duch Święty podarował nam dziś te słowa psalmu responsoryjnego 89, wpisując je w liturgię sumy odpustowej ku czci Patrona tego świętego miejsca. Pan Bóg sam podarował nam to miejsce – sanktuarium św. Antoniego w Ratowie. Podarował ten czerwcowy czas, abyśmy mogli jeszcze raz doświadczyć tego, że Jego łaska jest ugruntowana na wieki, że Jego ramię zawsze nas wspiera, że On jest naszym Ojcem, naszym Bogiem, Opoką naszego zbawienia. Tak – Kochani – Bóg jest taki właśnie dla nas. Dlatego w pierwszym porywie serca za Jego miłość, za Jego dobroć, za Jego bliskość pragniemy Mu sercem dziękować. „Na wieki będę sławił łaski Pana”.
Tak to już jest - Drodzy Moi - że łaski Boga doświadczamy często za pośrednictwem ludzi, w konkretnych życiowych okolicznościach, w konkretnych miejscach. Pan sam wybiera miejsce i czas. I Pan sam wybiera ludzi, poprzez których przychodzi, aby być ciągle na nowo darem. Do takich Bożych wybranych miejsc bez wątpienia należy właśnie to, w którym się dziś tak licznie gromadzimy. Ratowo – to znaczy miejsce, które ratuje. To nie tylko dobrze dobrany tytuł pięknego albumu, wydanego staraniem wielu serc kochających to miejsce. To prawda o tym, co się w tym kościele, pod znakiem św. Antoniego Padewskiego od wieków już dzieje. To tutaj Bóg z mocą okazał się i ciągle okazuje tym, który opatruje rany serc złamanych, który głosi wyzwolenie jeńcom i więźniom swobodę. To tu od wieków ludziom ubogim duchem głosi się dobrą nowinę i pociesza się zasmuconych. Wreszcie to tu, do dziś, szaty smutku mogą złożyć płaczący i przygnębieni na duchu mogą odnaleźć nadzieję i siłę. Tak – Kochani Moi - przez wieki, aż do dziś. Bo czy nie to dokonuje się na naszych oczach…To pocieszenie, i umocnienie, i otarcie łez naszych sióstr i braci z Ukrainy, którzy mogli dzięki otwartemu sercu ks. Rektora Bogdana znaleźć tu prawdziwe miejsce, które ratuje… Kochani! Pozwólcie, że w tym miejscu bardzo podziękuję Ks. Rektorowi za jego otwarte serce, i za to, jak potrafił życiem dać świadectwo prawdzie Bożego Słowa, któreśmy słyszeli. Niech Pan Bóg Tobie - Księże Bogdanie oraz wszystkim dobrym ludziom, którzy Cię w tym dobrym dziele wspierają - hojnie błogosławi.
Miejsce i ludzie. Historia i teraźniejszość. Boże i nasze ludzkie dziś. Wszystko powiązane łaską. I wszystko dziś opisane również imieniem naszego świętego Patrona. Antoniego z Padwy, Pan Bóg prowadził po ziemi przedziwnymi drogami. Znacie dobrze – Siostry i Bracia - historię Portugalczyka Fernanda, który zapalony przykładem pierwszych franciszkańskich misjonarzy męczenników, sam zapragnął być małym bratem, oblubieńcem Pani Biedy, na wzór Franciszka z Asyżu. I pozwolił Bogu działać w swoim sercu, i stał się bratem Antonim, i bez trzosa i sandałów ruszył w świat, aby przygotować Bożemu Słowu drogę do ludzkich serc. W ziemi, która dała mu imię, pod którym go wszyscy znamy, w okolicach włoskiej Padwy, jego świadectwo do dziś jest tak żywe, że kiedy ludzie mówią tam „il santo” – „święty”. Nie dodają żadnego imienia, bo to właśnie jego – Antoniego mają na myśli. On jest dla nich „świętym” opiekunem, cudotwórcą, pomagającym odnaleźć to, co zagubione, od zagubionych serc zaczynając… On – Fernando z Lizbony, Antoni z Padwy - przywędrował i do nas, nad Wkrę. Również dla nas jest „świętym” – tym najbliższym, tym najbardziej czczonym, tym, do którego sanktuarium w Ratowie przybywały z całej okolicy pielgrzymki serc tęskniących za odnalezieniem Boga ukrytego…
Moi Drodzy! Antoni był nie tylko cudotwórcą i skutecznym orędownikiem w trudnościach życiowych. Antoni z Padwy to przede wszystkim człowiek Słowa Bożego, głoszonego z mocą. To Słowo pokochał on całym sercem. To Słowo go prowadziło. I to Słowo było mu przewodnikiem w jego własnych duchowych wyborach. Był kaznodzieją zakonu i mistrzem słowa mówionego. Wiedział on dobrze, że nie w głoszeniu samym jest ukryta prawdziwa Boża moc. „Kto napełniony jest Duchem Świętym, ten przemawia różnymi językami. Różne języki - to różne sposoby świadczenia o Chrystusie, a zatem: pokora, ubóstwo, cierpliwość, posłuszeństwo. Przemawiamy nimi wtedy, gdy inni widzą je w nas. Mowa zaś jest skuteczna wówczas, kiedy przemawiają czyny. A zatem proszę was, niechaj zamilkną słowa, a odezwą się czyny. U nas tymczasem pełno słów, ale czynów prawdziwe pustkowie. Dlatego Pan zapowiada nam karę, jak to zapowiedział drzewu figowemu, na którym zamiast owoców znalazł same tylko liście.” (źródło: Liturgia Godzin, t. III, wspomnienie św. Antoniego z Padwy, Godzina Czytań, II czytanie, Kazanie na Niedzielę Pięćdziesiątnicy 16) – mówił brat Antoni do swoich słuchaczy.
Mowa jest skuteczna wtedy, kiedy przemawiają czyny. To od św. Antoniego pochodzi słynne napomnienie dla głoszących: życiem rujnujesz co na ambonie budujesz. Najpiękniej o Bogu opowiadają czyny ludzi Jemu oddanych. Pokora, cichość i posłuszeństwo – to najbardziej wymowne „języki”. I nic tu po „szumie liści”. Z szumu nie rodzą się owoce. Owoce rodzą się wtedy, kiedy się daje życie. I to jest - Moi Kochani - lekcja św. Antoniego również dla nas – na dziś. Dziś, może bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, w czasie próby, w czasie epidemii i wojen, trzeba nam bardziej czynów niż słów. Miłość tak się właśnie okazuje – czynami. Bóg tak się nam dziś przecież sam opisał, sam się nam tak „opowiedział” – jako Ten, który czyni konkretne dobro potrzebującym konkretnej pomocy ludzkim sercom. Wiemy, jak w momencie, w którym potrzeba pomocy, drażnią wręcz ludzie mnożący słowa i wyliczający dobre rady. Kiedy się pali dom, potrzeba ludzi, którzy po prostu ugaszą płomień, kiedy serce krwawi, potrzeba ludzi, którzy będą umieli w ciszy być razem z poranioną duszą, i tym byciem razem, i prostym gestem bliskości, zrozumienia i czułości, przyniosą prawdziwe pocieszenie sercu. Tu się tego uczymy. Od Słowa Bożego. I od św. Antoniego. Tu, w Ratowie, w miejscu, które ratuje, sami czujemy się uratowani, otuleni Bożą pomocą, i stajemy gotowi ratować innych.
Pozwólcie, Kochani, że na końcu poproszę też Was o to, abyście tutaj w swoich modlitwach pamiętali czasem o Piotrze, Biskupie, Piotrze – pielgrzymie, który stawał pośród was, dla was – jako biskup, z wami – jako chrześcijanin. Proszę Was, wspomnijcie również i o mnie w modlitwie w tym miejscu przez Boga na mazowieckiej ziemi wybranym…
Niech Bóg wam, za wstawiennictwem św. Antoniego Padewskiego błogosławi. Niech się zatem stanie to Słowo życiem w nas. Niech się tak stanie. Amen.