Homilia na zakończenie Roku Wiary w Kościele Płockim - Ratowo 24.11.2013

[czytania z Uroczystości Chrystusa Króla – rok C]

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

1. Serdecznie witam i pozdrawiam Ks. Biskupa Romana! [Pozdrawiam szanownych przedstawicieli władz świeckich]

Pozdrawiam Was, wszystkich, Czcigodni Księża, Osoby życia konsekrowanego, Szanowni Delegaci Dekanatów i Parafii, Umiłowani Siostry i Bracia, w naszym sanktuarium diecezjalnym w Ratowie. Moim pozdrowieniem obejmuję słuchaczy Katolickiego Radia Ciecha

Ratowskie sanktuarium to miejsce w którym pamięć o ojcach bernardynach i siostrach Misjonarkach Świętej Rodziny; pamięć o mazowieckich szlachciurach, którzy tutaj pokutowali, waląc się w piersi aż huk rozchodził się po całej świątyni; pamięć o pobożnym, utrudzonym ludzie, wylewającym tu łzy żalu i krzywdy splata się z współczesnymi działaniami duszpasterskimi i metodami nowej ewangelizacji. Mam nadzieję, że w ten sposób Ratowo powoli staje się świetlistym punktem na mapie Kościoła Płockiego, gdzie każdy może przyjść, poukładać sobie w świetle wiary życie, odnaleźć jego sens, odnaleźć drogę do serca innych, spotkać się ze spowiednikiem, ojcem duchownym, egzorcystą.

To właśnie dlatego przychodzimy tu dzisiaj także my, przedstawiciele wszystkich stanów Kościoła Płockiego na Diecezjalną Uroczystość Zamknięcia Roku Wiary. Jak zapewne pamiętacie, otworzył go 11 października 2012 roku, w dniu pięćdziesiątej rocznicy inauguracji II Soboru Watykańskiego i dwudziestej rocznicy opublikowania Katechizmu Kościoła Katolickiego, Ojciec Święty Benedykt XVI. „Pragniemy – pisał papież w liście apostolskim <Porta fidei> - aby ten Rok rozbudził w wierzących aspirację do wyznawania wiary w jej pełni i z odnowionym przekonaniem [...]. Każdy wierzący powinien [w tym czasie] ponownie odkryć treść wiary wyznawanej, celebrowanej, przeżywanej i przemodlonej [...]”.

Wiele i wielu spośród Was pamięta zapewne, jak wymowny był akt inauguracji Roku Wiary w naszej Bazylice Katedralnej. Dokonałem wtedy symbolicznego otwarcia średniowiecznych Drzwi Płockich, dość dawno już nazwanych przez ks. profesora Ryszarda Knapińskiego Porta fidei, Drzwiami Wiary, a więc tak jak zacytowany przeze mnie przed chwilą dokument papieski. Przypomnę także, że dokonałem wtedy również otwarcia 43. Synodu Płockiego, który wciąż się toczy i w przyszłą sobotę w Bazylice katedralnej odbędzie się III jego Sesja.

2. Nie ukrywajmy: za sprawą nas, ludzi, naszych grzechów i ulegania szatańskim pokusom, był to trudny rok. Ale nie mamy też potrzeby ukrywać, że za sprawą Ducha Świętego to był dobry, wielki Rok! Gdy kilka miesięcy po jego ogłoszeniu z urzędu następcy św. Piotra zrezygnuje Benedykt XVI, papież krystalicznej nauki wiary i bezkompromisowego sprzeciwu wobec pewników współczesnego relatywizmu -akt tenzostał przez miliardy ludzi na świecie zrozumiany i przyjęty jako szlachetny wyraz pokornej wiary.

Kto, jeśli nie Duch Święty, sprawił, że marcowe konklawe, na przekór wszystkim kalkulacjom, stało się prawdziwym świętem wiary - świętem czuwającego, poszczącego (był to czas Wielkiego Postu), adorującego Najświętszy Sakrament i rozmodlonego Kościoła? I kto, jeśli nie Duch Mądrości i Rady sprawił, że widzialną głową Kościoła został biskup, który rozpoczynając od przyjęcia pokornego imienia „Franciszek”, przez pełne prostoty gesty, tak upodabniające go do błogosławionego Jana Pawła II, aż po niezapomniane spotkania na Placu św. Piotra, w Rio de Janeiro i w Asyżu - będzie przypominał coraz bardziej obojętnemu światu główne prawdy wiary!

Będzie napominał pasterzy – biskupów, księży – że musimy „pachnieć zapachem owiec”. Będzie mówił wszystkim chrześcijanom, że naszej wierze powinny towarzyszyć trzy proste słowa: „DZIĘKUJĘ – PRZEPRASZAM – PROSZĘ”. Będzie zachęcał małżonków do wierności i przebaczania sobie, mówiąc prosto: „kłóćcie się ile chcecie, niech latają talerze, ale nigdy nie kończcie dnia bez zgody”…   

3. Tak, papież Franciszek szczególnie mocno akcentuje godność powołania małżonków i znaczenie kształtowania wiary w rodzinie. Już teraz, w tych dniach, ogłosił, że nowy Synod Biskupów w Rzymie poświęci wielkiej sprawie małżeństwa, rodziny. Dlaczego? Ano dlatego, że – jak już wielokrotnie podkreślałem – współcześni twórcy laickich programów walki z wiarą już wiele lat temu jako nową strategię przyjęli uderzenie w rzeczywistość, która obok Kościoła stanowiła i – mam nadzieję – wciąż stanowi najmocniejszy budulec chrześcijańskiej tożsamości naszej cywilizacji i naszej Ojczyzny: w pobłogosławioną przez Boga płodną miłość mężczyzny i kobiety, w rodzinę, w godność rodzicielstwa, w prawa rodziców, choćby tego miliona, który nie doprosił się od sejmu o referendum w sprawie wieku dzieci idących do szkół.

Czy naprawdę – pytam kolejny raz - chcemy takiej Polski, w której Polacy nie chcą być ojcami, a Polki nie chcą rodzić dzieci? Czy naprawdę chcemy Polski, w której jak najszybciej odbie­ra się dzieci rodzicom i posyła je do szkoły, bo rodzice ci nie zga­dzają się na sprzeczne z ich sumieniem rozumienie rodziny i wychowania? Czy naprawdę chcemy takiej wolności, jaką zanosi się już do niektórych przedszkoli także tu, u nas, na Mazowszu – do przedszkoli, które nęci się jakimiś brudnymi pieniędzmi w zamian za niszczenie naturalnego, dziecięcego poczucia wstydu? Czy naprawdę chcemy takiej Stolicy, w której na Placu Zbawiciela – zwróćmy uwagę na tę nazwę: Plac Zbawiciela! – instaluje się symbol współczesnych ruchów gejowskich?

Nie muszę chyba tłumaczyć, że nie popieramy aktów chuligaństwa, ale nie popieramy też coraz częstszych aktów prowokacji wobec wartości prorodzinnych, wobec świętych znaków naszej wiary! Nie chcemy wolności, na której żeruje współczesny przemysł pornograficzny, przemysł antykoncepcji, przemysł in vitro. Nie chcemy, aby odbudowa zdewastowanego państwa polskiego zderzała się z niemądrymi eksperymentami, które pod płaszczykiem nowoczesności i tolerancji niszczą pobłogosławioną przez Boga rzeczywistość rodziny.

4. Warto w tym kontekście pamiętać o okolicznościach, w jakich powstała dzisiejsza Uroczystość Chrystusa Króla; uroczystość, w którą zamykamy Rok Wiary.

Ustanowił ją Ojciec Święty Pius XI w 1925 roku, w niezwykle dramatycznych okolicznościach; w okolicznościach, w których takie  kraje jak na przykład Meksyk, stały się areną jednego z pierwszych współczesnych eksperymentów, mających na celu wyrugowanie wiary katolickiej z życia społeczeństwa. Zachodziła obawa, że eksperymentem tym masoneria światowa obejmie cały kontynent południowoamerykański – najbardziej katolicki kontynent świata, z którego pochodzi – jak wszyscy wiemy - papież Franciszek. W kilku popularnych, ale niestety zakłamanych hollywoodzkich produkcjach pokazywano tamte wydarzania jako postępową rewolucję.

Pierwszy w miarę prawdziwy film pt. „Cristiada”, powstał dopiero w dwa tysiące dwunastym roku! Powiedzmy sobie jasno: w Meksyku nie było żadnej rewolucji, lecz barbarzyńskie, masowe prześladowanie katolików. W 1915 roku władzę objął tam mason Venustiano Carranza. Wkrótce podpisał on konstytucję, która przyniosła drastyczne podporządkowanie Kościoła laickiemu państwu. Rozwiązano zakony, duchownych zmuszano do zawierania związków małżeńskich, znacjonalizowano szkoły katolickie, pozbawiono księży i zakonników prawa nauczania, a w 1926 roku, za rządów kolejnego prezydenta generała Plutarco Eliasa Callesa, członka loży „Hellios”, w ogóle zakazano nauczania religii. Gdy do parlamentu został skierowany apel w obronie praw Kościoła, podpisany przez 2 miliony osób, Calles odrzucił go z uzasadnieniem, że katolicy, słuchając papieża - głowy obcego państwa - sami pozbawili się praw obywatelskich. Gubernator stanu Tabasco - Tomas Garrido Canabal, który nadał swoim synom imiona: Szatan, Lucyfer i Lenin, zorganizował bojówki „czerwonych koszul”, mające na celu profanowanie świątyń, denuncjowanie katolików świeckich i mordowanie księży.

To właśnie w tym momencie papież ogłosił Uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata i oddał mu Meksyk. Pod koniec 1926 roku wybuchła cristiada: katoliccy chłopi, z okrzykiem „Niech żyje Chrystus Król i nasza Pani z Guadelupy!” – Viva Cristo Rey ed nostra Segnora de Guadalupe! chwycili za broń. W przeciwieństwie do rewolucji marksistowskich, które nigdzie nie zdołały pociągnąć za sobą ludu, cristiada była autentycznie ludowym ruchem: setki tysięcy kobiet i mężczyzn wybierało raczej śmierć niż zaparcie się Chrystusa Króla.

5. Męczennicy meksykańscy nie mieli problemów ze zrozumieniem Ewangelii krzyża i tego, jak łączy się ona z prawdą o królowaniu Chrystusa, „obrazu Boga niewidzialnego, [w którym wszystko zostało stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne, czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze”.

Nie miała tego problemu także zmarła w tych dniach Pani Marianna Popiełuszko, wspaniała kobieta i matka polskiego Męczennika, mądra prostotą wiary, która przez całe życie była siłą jej życia i która w te dni dokończyła biegu swego ziemskiego życia.        Milena Kindziuk w książce „Matka Świętego” opowiada o wyprawie ponad 30 dziennikarzy do Okopów, rodzinnej wsi Błogosławionego Księdza Jerzego, miesiąc przed jego beatyfikacją.       „Chcecie wiedzieć – zapytała na początek spotkania Pani Marianna dziennikarzy - jak go wychowywałam?? Mówiłam mu: <Prościusieńko w niebo droga: kochać ludzi, kochać Boga. Kochaj sercem i czynami, będziesz w niebie z aniołami!>”.

Dalej posypały się pytania dziennikarzy: „ - Czy modli się pani do księdza Jerzego? - Modlę się do Boga. Bo do Boga trzeba się modlić, nie do ludzi. Można jednak prosić innych o wstawiennictwo. - Czy to wstawiennictwo jest skuteczne? Ksiądz Jerzy pomaga pani? - Czy ja mogę wszystkim ogłaszać, jak on mi po­maga? Jak ktoś chce wiedzieć, czy ksiądz Jerzy poma­ga, to niech się zacznie modlić za jego wstawiennic­twem i się wtedy przekona”.

Odpowiedzcie mi - Drodzy: czy może być piękniejsza wiara? I czy coś innego może lepiej rzeźbić duszę niż taka właśnie wiara?  Kończymy Rok Wiary w Ratowie, daleko od centrum Diecezji, żeby dać znak, że właśnie taką wiarę trzeba dzisiaj osłaniać jak płomyk przed wiatrem. Więcej, taką wiarę – kształtującą życie w prostocie i szczerości - trzeba budzić w sobie i innych.

6. Proszę Was zatem, Umiłowani: kończy się Rok Wiary, ale niech wiara w podobny sposób przenika i kształtuje nasze życie, jak przenikała życie Pani Marianny! Niech będzie, jak tego pragnął Benedykt XVI, z odwagą i bez fałszywego wstydu wyznawana, niech będzie celebrowana przez udział w coniedzielnej Mszy Świętej, niech będzie przeżywana na co dzień i przemodlona w codziennej rozmowie z Bogiem!

Umiejmy wychowywać dzieci, nie narzucając wiary, nie zmuszając do niej, ale własnym przykładem ukazując jej piękno i godność!

Umiejmy bronić tego, w co wierzymy!! Nie poddawajmy się proponowanym nam, katolikom, przez zepsutych, niemoralnych hedonistów,  dawnych kolaborantów, modelom: życia, pracy, zabawy czy  oceny Kościoła!

Pomyślmy przez moment, czy w naszym domu czyta się systematycznie „Gościa Niedzielnego”, czy też nie czyta się nic albo czyta tylko pisma, przez których kupowanie nabija się kabzę wrogich chrześcijaństwu redaktorów i zaśmieca się swoją głowę? Pomyślmy również: kiedy ostatnio komuś bezinteresownie pomogłam, pomogłem? Czy nasza wiara wyraża się przez solidarność, najpierw z tymi, którzy cierpią blisko nas, a potem przez solidarność z chrześcijanami prześladowanymi w Syrii, Nigerii czy cierpiącymi na Filipinach! Nie może zabraknąć naszych - choćby małych – gestów pomocy, gestów płynących z wiary!

O takie proste owoce tego Roku Wiary w Kościele Płockim serdecznie Was proszę! Proszę tu, w Ratowie, przez orędownictwo św. Antoniego z Padwy, którego relikwie uroczyście wprowadziliśmy do Sanktuarium. Niech ten wielki odnowiciel wiary w czasach Średniowiecza, Ewangelizator, którego kazania dokonały nawrócenia tysięcy ludzkich serc, uprosi mieszkańcom naszej Mazowieckiej Diecezji pomnożenie wiary, umocnienie nadziei i rozpalenie miłości Boga i człowieka.

Amen.