1. Cieszę się, że mogę, jako Biskup Płocki, uczestniczyć w Waszym świętowaniu. Nasza Diecezja, w znacznej mierze rolnicza, jest jedną z najstarszych w Polsce, liczy sobie blisko 950 lat. Ale Państwo też macie się czym pochwalić – już pięć lat po odzyskaniu niepodległości, w 1923 roku, Sejmik Płoński powołał do życia Ognisko Kultury Rolnej i Zakład Doświadczalny w Poświętnem. Jako jego spadkobiercy, jesteście zatem najstarszym w Polsce ośrodkiem, upowszechniającym wiedzę rolniczą. Jubileusz jest zawsze okazją do spojrzenia wstecz, do podsumowania. Z pewnością w bogatej historii Waszej instytucji było wiele znaczących dokonań. Zakład w Poświętnym jest znany ze swoich doświadczeń, dotyczących m.in. uprawy zbóż, buraków cukrowych i ziemniaków, a także z doświadczeń w stosowaniu nawozów, w reprodukcji zbóż i zwierząt. Wyhodowaliście własną odmianę ziemniaka i wyselekcjonowaliście najlepsze dla naszego regionu odmiany żyta, pszenicy czy ziemniaków. Rozprowadzaliście materiał siewny i hodowlany, organizowaliście dożynki, wystawy, kursy, szkolenia i konkursy, wydawaliście własne publikacje i polecaliście literaturę fachową. A wszystko to po to, aby na mazowieckiej wsi żyło się lepiej, aby gospodarstwa były zasobniejsze, aby ludzie widzieli tutaj swoją przyszłość. W ten sposób Wasza praca zyskuje, ma wymierny, konkretny sens.
2. Ale przecież ma ona jeszcze inny, o wiele głębszy sens niż sama satysfakcja, jaką daje pomaganie innym, sumienne wykonywanie obowiązków, zarobek, dzięki któremu można godnie żyć, utrzymać rodzinę, kształcić dzieci. Świadomie zresztą tak obrałem modlitwy dzisiejszej Mszy Świętej i czytania z Pisma Świętego, aby pomogły Wam one ten głębszy sens uzmysłowić. Przypominają one, że przez swoją pracę współuczestniczycie Państwo w stwórczym dziele samego Boga, że warto nad tą tajemnicą się zatrzymać. To On – jak naucza nas także dzisiaj św. Paweł - daje nasienie siewcy, i ziarno rozmnaża, i chleba dostarcza ku pokrzepieniu... To On obdarza błogosławieństwem. To ku Jego chwale mamy żyć, dbając o dobre, sprawiedliwe wykorzystanie Jego darów. Inaczej mówiąc, mamy sami stawać się ziarnem, przynosząc plon: sprawiedliwości, prostoty, uczciwości, rzetelności, pobożności. Jezus Chrystus z kolei, odwołując się do pracy rolnika, pokazuje losy słowa Bożego, sianego przez Boga do ludzkich serc. Każdy doradca pewnie doradziłby temu ewangelicznemu siewcy, aby nie rzucał ziarna na miejsce skaliste, między ciernie i na drogę. Ale Bóg taki jest – sieje, gdzie się da, pragnie poruszyć serca, sumienia najbardziej skamieniałe czy zagubione...
3. Wszyscy pokochaliśmy Papieża Franciszka. Ale on z pewnością pragnie także, abyśmy go słuchali. Wsłuchajmy się więc w to, jak Ojciec Święty komentował dzisiejszą Ewangelię trzem milionów młodych ludzi, zgromadzonych na nocnym czuwaniu podczas Światowych Dni Młodzieży w Rio de Janeiro.
„Znamy wszyscy – mówił wtedy Papież Franciszek - przypowieść Jezusa opowiadającą o siewcy, który poszedł siać na polu. Niektóre ziarna padły na drogę, pośród kamieni, między ciernie i nie mogły wzrosnąć. Inne natomiast padły na ziemię żyzną i wydały obfity plon. Sam Jezus wyjaśnił znaczenie tej przypowieści: ziarnem jest Słowo Boże, które pada w nasze serca. A więc nasze serce, serce każdego z nas, nasze życie, prawdziwym Campus Fidei – „polem wiary”. Jezus prosi, byście Mu pozwolili wejść w wasze życie przez Jego Słowo, przez Jego obecność. Proszę, pozwólcie Chrystusowi i Jego Słowu wejść w wasze życie, zapuścić korzenie i wzrastać! Jezus mówi nam, że nasiona, które padły na skraj drogi lub między kamienie czy też między ciernie, nie wydały plonu. Jaką glebą jesteśmy lub chcemy być? Może czasami jesteśmy jak ta droga: słuchamy Pana, ale nic nie zmienia się w życiu, bo dajemy się zagłuszyć licznym powierzchownym wezwaniom, których słuchamy. Lub jak teren kamienisty: z entuzjazmem przyjmujemy Jezusa, ale jesteśmy niestali i w obliczu trudności nie mamy odwagi iść pod prąd. Albo jesteśmy jak teren ciernisty: negatywne rzeczy, namiętności tłumią w nas słowa Pana. Dziś jednak jestem pewien, że ziarno pada na ziemię żyzną, że chcecie być dobrą glebą, chrześcijanami nie <na pół etatu>, nie <skostniałymi>, powierzchownymi, ale autentycznymi. Jestem pewien, że nie chcecie żyć w iluzji takiej wolności, która poddaje się nurtom mody i kieruje chwilowymi korzyściami. Wiem, że mierzycie wysoko, do decyzji definitywnych, dających pełny sens życiu. Jezus może wam to dać. On jest „drogą i prawdą, i życiem” (J 14, 6). Zaufajmy Mu. Pozwólmy, by On nas prowadził!”.
4. To jest to przesłanie, które dzisiaj, w dniu Waszego Jubileuszu, a zarazem w obchodzonym w całym Kościele Roku Wiary chciałem Wam, Umiłowani, zadedykować. Odnajdźcie w nim najgłębszy sens swojego życia, doradzania i pomagania! Tym bardziej, że jak wszyscy wiemy, Ośrodek w Poświętnem wyrasta z wielkiej tradycji sienkiewiczowskiej... To przecież tutaj, w dworku Wejherów, młody Henryk uczył jako guwerner syna ziemiańskiej rodziny. To tu, przygotowując się do matury i podjęcia studia w warszawskiej Szkole Głównej, ogromnie dużo czytał, obserwował życie wsi, kończył swoją pierwszą powieść, podjął decyzję, że zostanie pisarzem, dojrzewał duchowo. Wychowany i wychowujący innych w szacunku dla wartości religijnych, nigdy nie uległ temu, czemu wczoraj i dziś uległo i ulega wielu z tzw. salonu: kultowi postępu i wierze w ślepą ewolucję; nie uległ materializmowi i antyklerykalizmowi. Bez tego szacunku dla wiary i bez głębokiego zakorzenienia w słowie Bożym nie stworzyłby przecież niezapomnianych postaci swoich powieści: nawracającego się Kmicica, modlącej się o to nawrócenie Oleńki, wspaniałego księdza Kordeckiego, umierającego za Ojczyznę Wołodyjowskiego czy tylu świetlanych wizerunków pierwszych chrześcijan w „Quo vadis”.
5. Temu, czego tutaj, na Mazowszu, się nauczył da Sienkiewicz kilka lat później wyraz w reportażu z procesji Bożego Ciała, którą obserwował z wysokości wieży kościoła Świętego Krzyża w Warszawie. Pisał tam tak: „Jakby zgięty kłos chylą się przed Sakramentem światła i barwiste chorągwie; z piersi tłumów zerwie się pieśń ogromna. [...] Dobrze jest czasem spojrzeć z wysokości na codzienne sprawy ludzkie, a i na ludzi samych. Jakże małymi wydają się, na przykład, niektóre nasze znakomitości miejscowe, widziane choćby tylko z takiej wysokości jak świętokrzyska wieża [...]. O dzi-wo! Wydają nam się robaczkami! Ach! Warszawscy moi czytelnicy, na wyżyny wychodźcie, na wyżyny jak najczęściej! Stamtąd nie tylko nasze rogatki widać, nasze małomiejskie kłótnie i burze w łyżce wody. Tam horyzont szerszy, atmosfera jaśniejsza; w blaskach zachodzącego słońca widać Wisłę rodzoną, a tam pola i łąki, i wierzbowe gaje, i lasy, i bory, szare strzechy wieśniacze i szeroki szmat kraju całego. Na wyżyny, o czytelnicy moi, na wyżyny!”
6. Chciałoby się powtórzyć to samo po łacinie: Sursum corda! Sursum corda!
Sursum corda, w górę serca - Czcigodni Jubilaci! Sto lat już niedługo! Jako Biskup rolniczej, mazowieckiej Diecezji, obiecuję Wam – zresztą czynię to już dzisiaj – reprezentować to wszystko, czym żyje wieś, na łonie Konferencji Episkopatu Polski. Bądźcie też pewni, że chętnie słucham Waszych postulatów i uwag, dotyczących duszpasterstwa rolników, kultury wsi i wyzwań etycznych, związanych z rolnictwem. I nie zapominajcie, że wezwania: „Nieumiejętnych pouczać” i „Wątpiącym dobrze radzić” należą w chrześcijaństwie do serii „uczynków miłosiernych względem duszy”! Pełnijcie więc miłosierdzie, Miłosierdziu Bożemu w życiu się powierzajcie!
Sursum corda! W górę serca! Amen.