Homilia na Inaugurację Roku Akademickiego na Północnym Mazowszu - Płocka Katedra 6.10.2013 r.

Magnificencje,  Czcigodni Księża, Szanowne Panie i Panowie Profesorowie, Adiunkci i Asystenci, [Szanowni przedstawiciele Parlamentu, władz samorządowych i miejskich,], Drodzy Alumni, Studenci,  Kochani słuchacze Katolickiego Radia Płock,  Witam was wszystkich i serdecznie pozdrawiam!

1. Bardzo jestem rad z tego, że kolejny już raz akademicy Północnego Mazowsza gromadzą się w katedrze na inauguracji nowego roku pracy naszych wyższych uczelni. Inicjatorką tego spotkania, tej Eucharystii akademików z biskupem była i pozostaje Wyższa Szkoła imienia Pawła Włodkowica. To imię, imię księdza kanonika Pawła Włodkowica z podpłockiego Brudzenia, prawnika i rektora, każe nam powrócić do początków kształtowania się polskiego uniwersytetu i związanej z tym ściśle polskiej racji stanu. Warto przypomnieć, jak w 1363 roku w liście do papieża Urbana V Kazimierz Wielki, władca wielce zasłużony także dla naszego miasta, uzasadniał potrzebę utworzenia w Krakowie uniwersytetu. A uzasadniał ją tak: chodzi nam „o uniwersytet o każdym wydziale, a zwłaszcza prawie, […] ponieważ nauka w tych krajach z powodu wielkiego oddalenia wygnanie cierpi”. A ponieważ niezdrową jest rzeczą, aby „nauka wygnanie cierpiała”, na Akademii Krakowskiej utworzono katedrę sztuk wyzwolonych, dwie katedry medycyny i aż osiem katedr prawa! (Nawiasem mówiąc, błogosławiony Urban V nie zgodził się na powołanie najbardziej prestiżowego wtedy wydziału - wydziału teologii).

2. W ten właśnie sposób – przez Uniwersytet - Polska tworzyła instrument swojej obecności w świecie narodów cywilizowanych, a Stanisław ze Skarbimierza i Paweł Włodkowic, kształtując rodzimą szkołę prawa, urzeczywistniali długofalowy zamysł cywilizacyjny. Obchodzimy właśnie Jubileusz 600-lecia Unii Horodelskiej - pamiętamy zapewne, że została ona uchwalona 2 października 1413 roku. Paweł Włodkowic mógł być współtwórcą tego niezwykłego aktu; aktu mądrego, który wzmacniał wspólną politykę obydwóch zrzeszonych państw; potwierdzał instytucję wielkiego księcia na Litwie; wprowadzał zwyczaj zwoływania wspólnych sejmów; równał szlachtę litewską z polskimi rodami, które przyjęły tamtejsze katolickie rody bojarskie do swoich rodzin herbowych - Jastrzębców, Leliwów, Nałęczów, Odrowążów. A już niewątpliwie niezwykłe było samo sformułowanie preambuły tego traktatu:
„Nie dozna łaski zbawienia, kogo nie wesprze miłość. Ona jedna nie działa marnie: promienna sama w sobie, gasi zawiści, uśmierza swary, użycza wszystkim pokoju, skupia, co się rozpierzchło, podźwiga, co upadło, wygładza nierówności, prostuje krzywe, wszystkim pomaga, nie obraża nikogo, a ktokolwiek się schroni pod jej skrzydła, ten znajdzie bezpieczeństwo i nie ulegnie niczyjej groźbie. Miłość tworzy prawa, włada państwami, urządza miasta, wiedzie stany Rzeczypospolitej ku najlepszemu końcowi, a kto nią pogardzi, ten wszystko utraci. Dlatego też my wszyscy zebrani: prałaci, rycerstwo i szlachta, chcąc spocząć pod puklerzem miłości i przejęci pobożnym ku niej uczuciem, niniejszym dokumentem stwierdzamy, że łączymy i wiążemy nasze domy i pokolenia, nasze rody i herby…”.
Wielu dopatruje się w tym tekście - wyraźnie inspirowanym trzynastym rozdziałem Pierwszego Listu do Koryntian - pióra i stylu Pawła Włodkowica. Rok, dwa lata później na Soborze w Konstancji (nie zapomnijmy – w 2014 roku minie również 600 lat od jego otwarcia) Włodkowic – powołując się nie wprost na prawa człowieka - stanie w obronie suwerenności narodu, w tym szczególnie narodu litewskiego.

3. To w imię tej szczytnej tradycji, w 1988 roku, gdy do Polski przybył sekretarz generalny sowietów Michaił Gorbaczow, Ojciec Mieczysław Albert Krąpiec, wieloletni rektor KUL, na Zamku Królewskim w Warszawie pozwolił sobie upomnieć się o wciąż deptaną wtedy suwerenność naszych narodów. Powiedział wtedy do Gorbaczowa: „Współczesna, żywo dyskutowana, problematyka praw człowieka, suwerenności narodów i państw ma swe historyczne i merytoryczne sformułowania w polskiej kulturze, tak w okresie średniowiecza, jak i dzisiaj. Sam problem ograniczenia suwerenności państwowej i narodowej, powiązany ostatnio ze słynną doktryną Breżniewa, pojawił się w historii Polski i Europy już w średniowieczu w postaci słynnego sporu z Zakonem Krzyżackim, którego ideologią było nawracanie nawet siłą i mieczem ludów pogańskich na chrześcijaństwo. Krzyżacy, sprowadzeni na ziemie polskie dla obrony przed najazdami plemion pruskich, zmienili doktrynę obrony w doktrynę agresji. I wówczas rektor Akademii Krakowskiej, Paweł Włodkowic, na Soborze w Konstancji [...] uzasadnił doktrynę o suwerenności narodów i państw. Jako niemoralną i błędną ogłosił doktrynę ograniczającą suwerenność narodów, nawet w imię najwyższych wówczas ideałów [...]. Od tego czasu w świadomości Polaków zawsze budziła sprzeciw doktryna ograniczania suwerenności w imię jakichkolwiek, nawet najszczytniejszych ideałów”.

4. Drodzy Moi! Czy nie trzeba przypominać tych słów dzisiaj w obliczu ogromnej przewagi państw i narodów bogatych, potężnych w bronie niszczycielskie i zarazem niezmiernie ubogich w dziedzinie moralnej, co skutkuje potem takimi dramatami, jak ten w Syrii?
Czyż sprzężenie potęgi materialnej i finansjery z nędzą moralną nie jest dzisiaj źródłem wielkiego kryzysu ekonomicznego? Czy nie są zagrożeniem całych narodów ponadnarodowe media, służące przeprowadzaniu destrukcyjnych pomysłów na jakieś niedorzeczne małżeństwa jednopłciowe, na manipulowane przy początkach człowieka, na zamykanie ludzkiej świadomości w okowach materializmu i konsumizmu?
Radujemy się dzisiaj z bliskiej już kanonizacji bł. Jana Pawła II. Czy jednak to wydarzenie wypełni prosta, szczera wdzięczność za dokonania tego wielkiego Polaka i Człowieka Kościoła, także w dziele odzyskiwania naszej suwerenności, czy też zostania ona wykorzystana do tworzenia kolejnych podziałów i wznoszenia kolejnych murów?

5. Bazylika katedralna, w której jesteśmy, jest w swoim wystroju renesansowa, ale niemało w niej romańskich śladów, które przypominają czasy jej świetności, czasy świetności Mazowsza. Romańska katedra płocka była wtedy największą taką budowlą w Polsce. W średniowieczu w ogóle Europa sięgała tam, pokąd sięgały katedry i taką właśnie pograniczną katedrą była w tamtym okresie ta świątynia. Dzisiaj możemy tylko sobie wyobrażać, jak co dzień rozbrzmiewały tu gregoriańskie śpiewy, które tak wyraziście łączyły gród Hermana i Krzywoustego z Europą katedr, opactw i kolegiat. Możemy tylko wyobrażać sobie klasztor benedyktynów na Tumskim Wzgórzu; jak się tu modlono, studiowano i cierpliwie przepisywano kolejne księgi Biblii; jak kwitła tu wymiana: idei, myśli, ksiąg i dzieł sztuki z Krakowem i Magdeburgiem, z Gnieznem i Liege, czego słynne Drzwi Płockie, prawdziwe Drzwi Wiary – Porta fidei są najwymowniejszą pamiątką. Tamtych ludzi jednoczył świat ufnej wiary i związanej z nią symboliki, jednoczyła łacina, jednoczyła universitas scholarów i żaków, jednoczyła sztuka i pragnienie tworzenia ad maiorem Dei gloriam – „dla powiększenia chwały Bożej”. Jednoczyło ich także słowo Boże:

6. ”Niech nie twardnieją wasze serca jak w Meriba, jak na pustyni w dniu Massa, gdzie Mnie kusili wasi ojcowie, doświadczali Mnie, choć widzieli moje dzieła” – woła dzisiejszy psalm responsoryjny.
A Jezus napomina Apostołów w Ewangelii: „Mówcie : »Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać«”...
To samo słowo wciąż tutaj wybrzmiewa.... Gdy więc uroczyście, w togach i z pocztami sztandarowymi swoich uczelni, wkraczacie Państwo w progi katedry, to niejako wracacie do siebie, do swoich korzeni, do naszych wspólnych korzeni. Tu w katedrze najlepiej to sobie uświadamiamy! I uświadamiamy sobie, że na służbie jesteśmy! Na służbie najszczytniejszych ideałów: prawdy, rzetelności i odpowiedzialności za kolejne pokolenia młodej polskiej inteligencji! Na służbie wartości, których źródłem była i niech pozostanie Ewangelia. Amen.