Za czym kolejka ta stoi?
Po szarość, po szarość, po szarość
Na co w kolejce tej czekasz?
Na starość, na starość, na starość
Co kupisz, gdy dojdziesz?
Zmęczenie, zmęczenie, zmęczenie
Co przyniesiesz do domu?
Kamienne zwątpienie
Bądź jak kamień, stój, wytrzymaj
Kiedyś te kamienie drgną
I polecą jak lawina
Przez noc, przez noc, przez noc
Wielce Szanowny Panie Prezydencie Rzeczpospolitej,
Szanowni Uczestnicy Płockiego Czerwca ’76,
Szanowni Członkowie Płockiej „Solidarności”,
Siostry i Bracia,
1. Słynny „Psalm stojących w kolejce” Ernesta Brylla, tak wspaniale wykonywany przez Krystynę Prońko, chyba najgłębiej, a przy tym najbardziej boleśnie oddaje to, co działo się w płockich blokach i rodzinach, w sklepach i przed sklepami, w Petrochemii i „na Tysiąclecia”, przed KW PZPR i przed komendą milicji w czerwcu 1976 roku... Ile tej szarości, zmęczenia i krzywdy na zdjęciach, robionych wtedy po kryjomu przez „ubeków” w dniach robotniczego protestu? Ile dramatów ludzi z Petrochemii, z „Naftoremontu”, z „Elektromontażu”, z FMŻ-u, karanych więzieniem i grzywnami, zwalnianych z pracy, przenoszonych na gorzej płatne oddziały? Ginalski, Górecki, Kamiński, Kurowska, Lasocki, Lewicki, Łukjaniuk, Mikołajewski, Rosiński - to tylko kilka spośród setek nazwisk kobiet i mężczyzn, nazywanych wtedy – cytuję - „warchołami” i „buntownikami”. Osamotnionych, odsyłanych z „wilczymi biletami”, pewnie nieraz ogarniało ich „kamienne zwątpienie”... Pewnie także ten zapowiedziany przez Chrystusa z dzisiejszej Ewangelii krzyż nieraz przygniatał ich na drodze życia... Ale to oni zrobili kolejny „krok ku Wolności”, jak napisaliście wczoraj na pamiątkowej tablicy! Bolesny, okryty szarością, zmęczeniem i kłamstwem, ale godny pamięci „płocki krok”...
2. Bo Płock, to nie tylko widniejąca tam, w oddali, katedra z największą nekropolią Piastów, z grobowcami Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego, którzy stąd rządzili wszystkimi ziemiami kraju Polan.
To nie tylko ten ratusz i tablica upamiętniająca odznaczenie naszego miasta przez Marszałka Piłsudskiego krzyżem walecznych za bohaterstwo w wojnie z bolszewickim najeźdźcą w 1920 roku.
Płock, to także najnowsza historia, pisana pięknymi kartami „Czerwca’ 76” i pierwszej „Solidarności”.
To ciężki codzienny trud życia tysięcy ludzi, zapracowanych, bez perspektyw, wykrzykujących te najboleśniejsze trzy słowa: „My chcemy chleba”!
To siedziba głównego automatyka w Petrochemii. To hala FMŻ-etu. To komenda milicji - miejsce przesłuchań wielu bohaterów tamtych dni.
To kościół świętego Jana Chrzciciela przy Seminarium i salezjańska Stanisławówka, sprzed której przyszliście tutaj w wymownym pochodzie ku czci „Uczestników czerwca 1976” - ku czci tych, co robiąc „krok do wolności”, wymownie pokazali, że:
Kiedyś te kamienie drgną
I polecą jak lawina
Przez noc, przez noc, przez noc
3. Drgnęły, poleciały jak lawina przez noc... Dziękuję Wam, ludziom płockiej „Solidarności”, za Waszą troskę o dziedzictwo. Więcej, dziękuję Wam za troskę o to dziedzictwo – dziedzictwo „czerwca ‘76”. Nie miejmy wątpliwości: tamta walka i dzisiejsze dzieło jego upamiętniania, dzieło odbudowy moralnej i materialnej Polski solidarnej – jest także formą odpowiedzi na pytanie naszego Mistrza i Pana: „A wy, za kogo mnie uważacie?” Jest także przedłużeniem Pawłowego wyznania: „W Chrystusie jesteś synem, a nie niewolnikiem” - wyznania, które później stało się jednym z haseł „Solidarności”.
W tej perspektywie najlepiej widać, jak bolesna, jak nierozumna jest współczesna choroba chrystofobii – choroba strachu przed Chrystusem, przed chrześcijaństwem. W ostatnich miesiącach, tygodniach, dniach obserwujemy, jak dotknięty tą chorobą Zachód wręcz panicznie boi się Polski, która ustami swojego Prezydenta wyznaje: chcemy być w Europie, ale chcemy także szanować chrześcijańskie dziedzictwo Mieszkowego chrztu; szanować i bronić naszej tożsamości, wyrosłej z Krzyża Świętego i miłości Bogarodzicy; szanować i wspierać małżeństwo i rodzinę. Jak niewygodna jest dla wielu taka Polska! Niewygodna zwłaszcza dla tych, tak rzekomo nowoczesnych tu, w kraju, i tam, na pogubionym duchowo Zachodzie, którzy – wbrew wołaniu św. Jana Pawła II: „Nie lękajcie się!” - lękają się przyjąć Chrystusa,lękają się odpowiedzieć z księdzem - poetą:
A ja już wierny Tobie zostanę
o Chryste, Chryste -
bo wiem, że oczy matce dałeś
jasne i czyste
Kolegom moim - wstręt do krętactwa
i komże srebrne
Mickiewiczowi wojnę powszechną
i sny podniebne
4. Tam, na rogu tego historycznego Starego Rynku, jest klasztor Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, miejsce, w którym uczymy się „patrzeć na Tego, którego przebili”, miejsce„komeż srebrnych” i „snów podniebnych”. Stworzył je bowiem jeszcze jako ksiądz mój wielki poprzednik, męczennik z Działdowa, bł. Arcybiskup Antoni Julian Nowowiejski, który powołał tam do życia instytucję opiekuńczo-wychowawczą pod nazwą „Zakład Anioła Stróża”, a kilka lat później sprowadził do tego Zakładu Siostry Matki Bożej Miłosierdzia. Od maja 1930 roku do listopada 1932 roku pracowała w nim – w piekarni, kuchni i sklepie - św. Siostra Faustyna. I to tu 22 lutego 1931 roku otrzymała pamiętne objawienie:
„Ujrzałam Pana Jezusa ubranego w szacie białej. [...] Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady. [...] Po chwili powiedział mi Jezus: wymaluj obraz [...] z podpisem: Jezu, ufam Tobie”. „Obiecuję - że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie. [...] Ja Sam bronić ją będę jako Swej chwały”.
Lata trzydzieste XX wieku to były lata, w których gwałtownie rozwijały się największe w dziejach ideologie zła: hitlerowski, bezbożny nazizm i stalinowski, ateistyczny komunizm. I to w takim czasie, tu, w Płocku, przez prostą dziewczynę z polskiego ludu, Jezus Chrystus przypomniał, jak wielka jest godność każdego człowieka - nie ma gorszych i lepszych ras, jak głosił Hitler; nie jesteśmy masami i „wyżej zorganizowanymi zwierzętami”, jak chciał Stalin; nie jesteśmy zwykłym ogniwem w wielkim łańcuchu ewolucji, lecz mamy Zbawcę, który broni każdą ludzką duszę „jako swoją chwałę” - jako miejsce, w którym On sam pragnie zamieszkiwać i zamieszkuje w sanktuarium ludzkiego sumienia.
5. Do tej prawdy - prawdy o Bożym Miłosierdziu i ludzkim sumieniu powrócił św. Jan Paweł II podczas pielgrzymki do Płocka, której ćwierćwiecze w tym roku obchodzimy. Dobrze pamiętamy pochmurny, deszczowy dzień i moment, w którym wraz z rozpoczęciem homilii Ojca Świętego ustała ulewa, a przez chmury zaczęły przebijać promienie słońca - jakby promienie Bożego Miłosierdzia. A święty Papież prosił nas - tak, prosił - abyśmy troszczyli się o „miłosierdzie w prawdzie”, co znaczy:
- aby nikt nie bogacił się kosztem bliźniego;
- abyśmy nie zagubili wrażliwości na ludzką biedę;
- abyśmy nie stawali się społeczeństwem, w którym wszyscy wszystkim czegoś zazdroszczą;
- abyśmy przywracali blask pięknemu słowu „uczciwość”.
To jest wciąż nasze zadanie.
W jego spełnianiu także wyraża się odpowiedź na pytanie: „A wy za kogo mnie uważacie?”
Amen.