1. Ogromnie się cieszę, że mogę jako Biskup Płocki uczestniczyć w podniosłej Uroczystości odsłonięcia i poświęcenia tablicy pamiątkowej Anny Nakwaskiej, Patronki Waszego Gimnazjum. Cieszę się również z tego, że zadbaliście Państwo o to, aby ta Uroczystość miała wymiar religijny. Współbrzmi to z naszą polską historią, z naszą tradycją i - co może najważniejsze - z duchem całej twórczości Wojewodziny Anny.
Modlę się zatem podczas tej Mszy Świętej o spokój jej duszy, a także za zbawienie jej syna Mirosława Henryka, który za udział w powstaniu listopadowym wraz musiał uchodzić z żoną Karoliną z Polski i do końca życia pozostał na emigracji we Francji. Modlę się również o Boże błogosławieństwo dla Waszego Gimnazjum i dla wszystkich, którzy krzewią szlachetną pamięć o jego patronce. Dzięki Bogu, minęły te czasy, kiedy chciano pisać naszą historię bez obecności w niej Boga, bez Jasnej Góry, bez św. Wojciecha i św. Stanisława, bez szlacheckiego dworku i bez świątyni, bez cudu nad Wisłą i bez Katynia, bez krzyża i bez lekcji religii. Dzięki Bogu, dzięki Błogosławionemu Janowi Pawłowi, już niedługo świętemu, skończyły się tamte czasy i zaczynamy w wielkim trudzie zagospodarowywać nasz ojczysty dom, wymiatać z niego – może zbyt wolno – rozmaite brudy i przyozdabiać go, choć mała, krzykliwa grupka krótkowzrocznych polityków i antywychowawców chce tamte czasy przywrócić, sztucznie oddzielać naukę i wiarę, wyrwać religię ze szkół, usuwać krzyże, ośmieszyć ludzi Kościoła! Bo wtedy o wiele łatwo jest manipulować – manipulować wykorzenionym narodem!
Przypomnijcie sobie w tym kontekście dzisiejszą Ewangelię. Czy wciąż nie powtarza się to samo, o czym mówił wtedy Jezus Chrystus? „Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku. A gdy go nie znajduje, mówi: «Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem». Przychodzi i zastaje go wymiecionym i przyozdobionym. Wtedy idzie i bierze siedem innych duchów, złośliwszych niż on sam; wchodzą i mieszkają tam”. Łatwo byłoby tych siedem innych duchów wskazywać. Nie czyńmy tego jednak, to niechrześcijańskie. Dziękujmy dobremu Bogu za ród Nakwaskich, który tyle dobra na tej ziemi uczynił, módlmy się za naszą wspaniałą patronkę, starajmy się od niej uczyć.
2. A jest od kogo się uczyć! Władysław Stefański, który w 1842 roku wydał książkę Anny Nakwaskiej pt. „Obraz warszawskiego społeczeństwa w dwóch powieściach”, tak napisał w „Przedmowie”: „[w ostatnich czasach] najwięcej z kobiet naszych, wydała Pani Wojewodzina Anna Nakwaska, której pisma tchną najgorętszym ojczyzny umiłowaniem. Wielka wprawdzie szkoda, iż pisała w znaczniejszej cz꬜ci po francusku, ale ta wada ówczesnego wychowania [chodzi o francuszczyznę] nie skaziła jej serca i umysłu”.
Rzeczywiście, wszystkie wcześniejsze opowiadania Wasza Patronka tworzyła po francusku. Dopiero książkę „Powstaniec litewski. Obraz romantyczny z czasów rewolucji w Polsce 1831 r.” napisała w języku polskim. O duchu publikacji świadczy piękna dedykacja: „Na korzyść żon i dzieci za nas walczących wojowników pierwszą swą pracę w ojczystym języku ofiaruje Autorka”.
Ta „pierwsza praca w ojczystym języku” – za względu na jej głęboko patriotyczny charakter - nie mogła jednak być wydana w Ojczyźnie. Autorka opublikowała ją w 1832 roku, w Lipsku, do tego pod pseudonimem...
3. Akcja opowiadania rozgrywa się w Warszawie. Bohaterowie wybierają się pewnego sierpniowego wieczoru na Bielany, które wtedy są podwarszawską wioską, znaną ze znajdującego się tam klasztoru ojców kamedułów. W pewnej chwili mija ich młody zakonnik, w którym jeden z bohaterów książki - Zdzisław rozpoznaje swojego kolegę ze studiów w Wilnie. Woła więc zdziwiony: „Czy to ty, przyjacielu, tu, w klasztorze pod Warszawą, w tej szacie pokutnej? Tak, to ja – odpowiada zakonnik, rzucając się w objęcia Zdzisława. Każdy prawie Polak nie jest teraz nikim innym jak pokutnikiem; czyż nie lepiej mi będzie w tych cichych murach, niż w obłudnym świecie? Prześladowany tam, postanowiłem pogrzebać na zawsze przyszłość mą w tej świątyni. Bądź więc zdrów, dzwon woła mnie na pacierze, idę pomodlić się także za ciebie” (s. 35-37). Ten młody zakonnik, Kazimierz Normutt, pokutuje, bowiem Polska roztrwoniła swoją dawną wielkość, została rozgrabiona przez zaborców, a jego samego dotknęła zdrada obcych i śmierć najbliższych.
4. Wkrótce wybucha powstanie listopadowe... Główna bohaterka, Aniela, widzi, jak warszawską ulicą jedzie na białym koniu młody ułan. „Do broni, Polacy!” - woła pełnym, uroczystym głosem. Aniela rozpoznaje ten głos i tę postać – to Zdzisław, „uzbrojony – jak pięknie pisze autorka - dla wolności ojczyzny”. W tym momencie dziewczyna zdejmuje z szyi złoty krzyżyk, rzuca go do nóg Zdzisława i głośno woła: „Niech cię to godło od wszelkiego niebezpieczeństwa broni; bądź mężny jak twoi dziadowie! Będę błagać Boga za ciebie”. Zdzisław porywa krzyżyk, przyciska go do ust i woła oddalając się: „Teraz niezwyciężonym będę!” (s. 96-97).
5. Ale nie dosyć to było polskiej duszy – dodaje Anna Nakwaska. Aniela, podobnie jak inne Polki w dobie straszliwego powstania, oddaje się cała „świętym obowiązkom ojczyzny”. Nie szczędzi ani czasu, ani zdrowia, ani ofiar pieniężnych, aby zawsze iw każdym czasie być użyteczną. „Piękne jest – podkreśla z przekonaniem autorka - powołanie kobiety w wielkich niebezpieczeństwach ojczyzny: kiedy bracia, synowie i krewni walczą o wspólną naszą niepodległość, my jak anioły opiekuńcze czuwamy nad ich potrzebami, ocieramy pot z ich rycerskiego czoła, tamujemy krew z ran za wolność poniesionych, i czekamy z odwagą na najboleśniejsze ciosy, które z pokorą na ołtarzach religii i ojczyzny składamy.”
6. Być mężnymi jak ojcowie i dziadowie; widzieć w krzyżu godło, godne najgłębszego szacunku; żywić poczucie świętego obowiązku; składać z pokorą na ołtarzach religii i ojczyzny najboleśniejsze ciosy i cierpienia – oto – Drodzy Moi - literacki i życiowy program Waszej Patronki.
Tym większa moja pochwała dla tych, którzy tę pisarkę, krzewicielkę oświaty, patriotkę i głęboko wierzącą chrześcijankę, prawdziwie zakochaną w Ziemi Wyszogrodzkiej, w tej jej „małej ojczyźnie”, wydobyli z nie-pamięci, nadali jej imię gimnazjum i dzisiaj fundują tablicę ku jej czci.
Nie ustawajcie, Drodzy Wychowawcy – przez pamięć o niej - w uczeniu podobnych postaw, we wdrażaniu w poczucie obowiązku, w prowadzeniu do pełnej dojrzałości, w wykorzenianiu wad. Miejcie odwagę pokazywania uczniom swoim przykładem mądrych zachowań i sprawności. Ktoś głęboko powiedział, że ten, kto nie postępuje zgodnie z mądrym myśleniem, ten zaczyna myśleć zgodnie ze swoim niemądrym postępowaniem. Uczcie więc mądrego myślenia! Nie zrażajcie się! Wiem, że Wasza praca jest marnie wynagradzana, ale wiem także, że wychować mądrego, dobrego, Bożego człowieka, znaczy dużo więcej niż dorobić się czy zrobić karierę.
Drodzy gimnazjaliści – umiejcie być wdzięczni waszym Kochanym Rodzicom, Księżom i Nauczycielom! Nie „odpuszczajcie sobie”! Szanujcie i doceniajcie swoją szkołę! Szkołę, które nosi piękne i dumne imię Anny Nakwaskiej. Amen.