HOMILIA - INAUGURACJA DIECEZJALNEGO ETAPU SYNODU O SYNODALNOŚCI - Katedra Płocka, 7 XI 2021 r.

[czytania z 32. niedzieli zwykłej, rok B]

Ekscelencjo, Księże Biskupie Mirosławie,
Czcigodni Księża, Kochani klerycy, Drogie Siostry Zakonne,
Czcigodni przedstawiciele Bratnich Kościołów Chrześcijańskich naszego Miasta: z Księdzem Marcinem z Kościoła Starokatolickiego Mariawitów i księdzem Szymonem z Kościoła Ewangelickiego,
Drodzy Radiosłuchacze Katolickiego Radia Diecezji Płockiej,
Umiłowani Siostry i Bracia! Kochani Diecezjanie!

Duch Święty przynaglił nas, abyśmy zgromadzili się w tej prastarej bazylice katedralnej - matce wszystkich kościołów diecezji, w wigilię osiemset siedemdziesiątej siódmej rocznicy jej poświęcenia. To miejsce i ta rocznica uświadamia nam, jakiego dziedzictwa jesteśmy spadkobiercami.

Z drugiej strony jednak, choć mija tyle wieków, dobry Bóg wyprowadza nas na to wyniosłe Wzgórze Tumskie i wciąż ukazuje przed nami daleki horyzont, perspektywę drogi, która wciąż jest przed nami. Patrzymy też na tę umiłowaną katedrę, jak nową świeżością zaczyna lśnić jej stara renesansowa kopuła i inne odrestaurowane zabytki w jej wnętrzu. I zastanawiamy się, co te wszystkie znaki mówią dziś do nas, gdy chcemy rozpocząć Synod.

Od dawna powtarzamy, że „Ecclesia semper reformanda est!”. Co oznacza to powiedzenie? Trochę obrazuje tę prawdę widok naszej katedry z jej odnawianą właśnie kopułą: to przecież ta sama świątynia, choć remontowana, to jednak niezmienna pozostaje jej istota i zadania, ale ozdobione nowym blaskiem.

„Ecclesia semper reformanda est!”, to znaczy, że Kościół pozostając wierny swojej tożsamości i depozytowi wiary, idąc przez świat i przez wieki, ciągle na nowo odczytuje wolę Bożą i stara się zrozumieć swoje posłannictwo, a także wciąż pyta o swoje miejsce w świecie, dla którego ma być przecież solą i światłem.

Dziś jesteśmy świadkami, jak podnoszą się krytyczne głosy, potęgowane przez media, które domagają się, aby wobec grzechów, zaniedbań i skandali, reformować po swojemu Kościół, a przy okazji „majstrować” przy jego doktrynie, wygładzać Ewangelię i uczynić ją politycznie poprawną. Jak odpowiemy na te głosy świata, a także na naszą polską rzeczywistość, tak płynną, coraz mniej chrześcijańską w wielu kręgach, wręcz skażoną apostazją?

Rozpoczynamy dziś z Bożą pomocą diecezjalny etap synodu o synodalności, w łączności z Ojcem Świętym Franciszkiem i całym Kościołem Powszechnym. Jest to nasza konstruktywna i pozytywna odpowiedź na to wszystko, co przeżywają wierzący i świat wokół nas, także na krytyki, różne zarzuty i pokusy, ale też na wewnętrzny kryzys wiary, który nie omija i naszych kościelnych środowisk. W otwarciu procesu synodalnego objawia się - Siostry i Bracia - macierzyński rys Kościoła, który zwołuje wszystkie dzieci Boże, abyśmy zastanowili się wspólnie nad tym, czy tak naprawdę idziemy razem? Czy siebie nawzajem słuchamy i rozumiemy, i czy wspólnie – świeccy i duchowni – próbujemy zrozumieć i wypełnić wolę Bożą tu i teraz?

Tu nie chodzi – jak niektórzy uważają - o demokratyzowanie Kościoła, czy jego kosmetykę, ale o kwestię jego głębokiej tożsamości. Bo przecież Lud Boży - Kościół jest wydarzeniem Ducha Świętego, a więc On – Duch Boży jest prawdziwym protagonistą synodu, który harmonizuje różnice, jedna je i prowadzi ku jedności, którą jest sam Chrystus, żywy i obecny w swoim Kościele (por. P. Coda).

Chciałbym się posłużyć pewnym obrazem, który przytoczył w tych dniach kardynał Mario Grech, sekretarz generalny Synodu Biskupów, w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną. Jej prezes – pan Marcin Przeciszowski– przyjechał dziś do Płocka i modli się z nami w katedrze, a po tej Mszy św. wygłosi do nas prelekcję o procesie synodalnym w Kościele Katolickim. Już teraz dziękuję za jego obecność i wygłoszone słowo.

Ale wracam do kardynała Grecha, który mówił tak: Były dwie parafie, w którch nie było światła. Jeden z proboszczów powiedział: „Wiesz co zrobię? Rozpalę wielkie ognisko na placu, to oświetli trochę miasteczko”. A drugi na to: „Ja zrobię inaczej. Dam świece każdej rodzinie, żeby je zapalili w swoich domach”. Jeśli chcemy zbudować Kościół na placu, to jest to bardzo ograniczony sposób odnowy. Jeśli natomiast uda nam się zapalić światło w Kościołach domowych, będziemy w stanie oświetlić całe miasteczko – tyle kardynał Grech.

Jakże bym chciał – i to jest moje wielkie pragnienie i nadzieja związana z procesem synodalnym w naszej diecezji – aby w tej katedrze, przy naszych maryjnych sanktuariach, w każdej parafii i we wspólnotach - została podjęta próba spotkania ludzi różnych środowisk i doświadczeń, starszych i młodszych, świeckich i duchownych, ludzi zaangażowanych w Kościół, a nawet dalekich od niego, którym jednak na tym Kościele zależy, aby o nim rozmawiali i nawzajem spróbowali się słuchać. Jakiż to będzie prorocki znak dla naszej ojczyzny tak podzielonej, dla naszych rodzin i wspólnot, czasami dotkniętych dramatem podziałów. Jakiż to będzie ważny znak dla każdego z nas, aby w swoim osobistym życiu: w czynach i intencjach, w sercu i sumieniu szukać konsekwencji, wewnętrznego ładu, harmonii i pokoju ducha.

Umiłowani Siostry i Bracia! Aby naprawdę rozpoczął ten synod na ziemi północnego Mazowsza i Ziemi Dobrzyńskiej, przylgnijmy mocno do Słowa Bożego, które dziś jest tak wyraziste i konkretne.

Spróbujmy najpierw dostrzec w proroku Eliaszuz dzisiejszego pierwszego czytania obraz współczesnego nam Kościoła. Oto wielki prorok przeżyje dzięki ubogiej wdowie, która sama jest bezbronna i dramatycznie potrzebuje pomocy. Eliasz – wielki prorok, prosi umierającą praktycznie z głodu kobietę o życie: „Daj mi, proszę, trochę wody w naczyniu… Weź dla mnie kromkę chleba!”.

To zaskakująca zamiana ról!! Podobnie uczyni Pan Jezus w spotkaniu z Samarytanką, gdy będzie ją prosił: „Daj mi pić”. Pouczająca jest ta biblijna scena, która ma skłonić współczesny Kościół do pokory, aby pochylił się z uwagą nad maluczkimi, z których wiary i grosza żyje. Do tego właśnie przynagla nas synodalne zaproszenie, aby autentycznie słuchać siebie nawzajem i nikogo nie lekceważyć, bo nie wiadomo przez kogo przemówi Duch Święty.

To wszystko jest obrazem tego, jak postępuje z nami Bóg, który przecież wydaje się zwracać do człowieka jak żebrak: wyciąga rękę, jakby prosząc – lecz po to, aby dawać. Bóg nie nakazuje, lecz prosi, nie zmusza, lecz pomaga otworzyć się. Nie ignorujmy tej wyciągniętej ręki Boga, zwłaszcza teraz w czasie drogi synodalnej, nie odrzucajmy tego głębokiego pochylenia się Kościoła, który chce słuchać wszystkich swych dzieci. Bo Bóg chce o wiele więcej nam dać niż sobie wyobrażamy.

Nie odrzucajmy też obrazu „Jezusa milczącego i słuchającego”, który jest ukazany w Ewangelii, również tej dzisiejszej. „Pan usiadłszy naprzeciw skarbony, przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz” (Mk 12, 41) – słyszeliśmy przed chwilą. A Jezus nic nie mówił, tylko milczał i patrzył.

Ewangelie ukazują nam najpierw takiego Jezusa, który przez okres życia ukrytego, a więc przez niemal 30 lat, milczy i słucha. Jakież to pouczające dla nas, rozpoczynających ten Synod! Ale nawet potem, w czasie publicznej działalności, Pan będzie pytał z troską swych uczniów: „Czy zrozumieliście to wszystko?” (Mt 13, 51), „O czym to rozprawialiście w drodze?” (Mk 9, 33), czy w czasie ostatniej wieczerzy: „Czy rozumiecie, co wam uczyniłem?” (J 13, 12).

Jak bardzo Jezus pragnie nas słuchać! Bo największą radością Jego serca jest, gdy do Niego mówimy i wylewamy przed Nim nasze serca, gdy widzi w nas wiarę ubogiej wdowy, która zdaje się całkowicie na Boga. Powie św. Grzegorz Wielki, Ojciec Kościoła, że wtedy, tam, przy skarbonie, Jezus patrzył na „usposobienie serca”: wielu bogatych wrzucało wiele, ale to czynili dla pozoru, uboga wdowa zaś „ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała na swe utrzymanie”.

Baczmy zatem - Kochani Siostry i Bracia - z jakim usposobieniem sercawchodzimy teraz w te kościelne ćwiczenia z przeżywania wspólnoty, jakimi jest synod. I niech nas Bóg strzeże, abyśmy nie stwarzali pozorów, li tylko zewnętrznych i pustych gestów! Przecież sam Chrystus, jako prawdziwy i jedyny Arcykapłan, sam się ofiarował, sam skazał się dobrowolnie na to, aby wpaść do skarbony ludzkiego serca i je odkupić swą Najświętszą Krwią.

Niech ta prawda o Bogu, „który prosi nas, by dawać” i sam składa się w nasze dłonie i serca – niech ta prawda nas nawróci. I niech nas skłoni do ofiary całkowitej, a nie połowicznej w czasie tego synodu.

Może komuś się wydawać, że ten nasz diecezjalny wkładw dzieło synodu wobec tylu głosów z całego świata, będzie tak mały, jak grosz ewangelicznej wdowy. Lecz jeśli uczynimy to z pełną wiarą i całkowitą miłością, w posłuszeństwie Duchowi Świętemu, na pewno będzie podobał się Bogu. Dlatego w modlitwie prosimy:

Adsumus, Sancte Spiritus…

Stajemy przed Tobą, Duchu Święty,

zgromadzeni w Imię Twoje (…).

Zamieszkaj w naszych sercach,

naucz nas drogi, którą mamy iść

i jak mamy nią podążać.

Amen.