Czcigodni Bracia Kapłani z Księdzem Dziekanem Prałatem Kazimierzem Ziółkowskim, z Waszym miejscowym duszpasterzem Księdzem Kanonikiem Sławomirem Krasińskim, z Księdzem Krzysztofem Biernatem, Duszpasterzem Rolników Diecezji Płockiej, na czele;
Wielce Szanowni Pani Starościno i Panie Starosto tegorocznych Dożynek Diecezjalnych i XIII Dożynek Gminnych w Wieczfni;
Szanowni Przedstawiciele Władz Państwowych i Samorządowych z Panem wójtem Gminy Wieczfnia na czele;
Szanowni Członkowie Komitetu Organizacyjnego tegorocznych Dożynek Diecezjalnych, a także rozmaitych instytucji i kół rolniczych oraz Zespołów Artystycznych;
Drodzy Przedstawiciele dekanatów i parafii Diecezji Płockiej, którzy przybyliście na tę uroczystość z wieńcami żniwnymi, bochnami chleba i koszami tegorocznych płodów ziemi,
Kochani rolnicy i ogrodnicy, sadownicy i plantatorzy, pszczelarze i hodowcy, Gospodarze i Gospodynie z Wieczfni i całej Diecezji Płockiej i Radiosłuchacze KRDP!
Jak najserdeczniej witam i pozdrawiam Was wszystkich staropolskim i zawsze aktualnym: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!”
Zgromadziliśmy się w to niedzielne, wrześniowe, a jeszcze upalne południe, aby podziękować za tegoroczne zbiory, za „z-boże”, a więc za to, co w żniwnym trudzie „z Bożego” obdarowania, „z Bożej” łaski Anno Domini 2016 zebraliście. Dlatego centrum dożynek jest zawsze Eucharystia dożynkowa. „Eucharystein” oznacza po grecku: dziękczynienie, podziękowanie. Eucharystia, Msza Święta jest sercem dożynek, bo pozwala nam zachować świadomość, że w żniwach łączy się zawsze to, co ludzkie – z tym co Boskie. Bo przecież jest w całej tej pracy na roli, przy zasiewach, przy żniwach, również świadomość tego, że pracujecie, krzątacie się wokół Bożego cudu.
Już Pan Jezus patrzył z podziwem na ziarno, na cud maleńkiego ziarna i dziwił się: skąd w nim ta moc, że wsiane w dobrze uprawioną glebę, może wydać nawet stukrotny plon! Opowiadał też o gromadzeniu ziarna w spichlerzu – że jest to ważne, ale nie może stanowić sensu życia, bo jeszcze tej nocy „mogą zapytać człowieka”, który ma pełne spichlerze: a co zrobiłeś ze swoim życiem (pamiętacie, co się stało w Stanach Zjednoczonych 11 września, piętnaście lat temu??). Opowiadał Jezus o zazdrości i zawiści, gdy zły sąsiad wsiewa kąkol na pole pszenicy... Tak, także kąkol zawiści, zazdrości, czasem kłótni może towarzyszyć cudowi ziarna i chleba. Dlatego dożynki – Siostry i Bracia - są dobrą sposobnością do przeproszenia, podania ręki, wyspowiadania się. Także dzisiaj Jezus opowiada nam w Ewangelii o wiejskim życiu: o pasterzu, wychodzącym na poszukiwanie zagubionej owcy, o gospodyni sprzątającej dom, wreszcie o bogatej, wiejskiej rodzinie – o dobrym ojcu, o jego dwóch synach, i także – tak sobie myślę - Drogie Panie - o matce... Bo przecież tych synów, ktoś musiał urodzić, prawda?
To jest też opowieść trochę o Was, Drodzy Młodzi Przyjaciele, Drogie Dzieci, o tym, że nawet dobremu ojcu nie zawsze udaje się swoich synalków, córek dobrze wychować. Młodszy wyjeżdża daleko, za granicę i tam kończy..., no, dzisiaj powiedzielibyśmy - na „zmywaku i kobietach”, a starszy okazuje się być zwykłym zawistnikiem. Czy nie powtarzają się takie historie w naszych wiejskich, trudzących się przy Bożych cudach rodzinach? Dlatego dobrze, że w Polsce rozpoczyna się dziś Tydzień Wychowania, którego hasło brzmi: Wychowanie naśladowaniem miłosiernej miłosci Boga. Pan Jezus wciąż uczy: tak, grzech jest straszny, ale nie ma innej drogi niż przebaczenie! Niż pojednanie! Niż bycie miłosiernym jak Ojciec! Pamiętacie? „Miłosierni jak Ojciec”, to hasło wciąż trwającego Jubileuszu Miłosierdzia! Tak, Bóg Ojciec, nasz Bóg jest Miłosierdziem!
Gdy więc przyjdzie ten moment, zbierz ten swój kąkol razem z pszenicą, oddziel to, oczyść, spal i wróć! I niech będzie pojednanie, przebaczenie, miłosierdzie! Takich cudów też trzeba, żeby można było naprawdę dziękować za „z-boże”, za cud, który z Bożego obdarowania otrzymaliśmy!
Naszymi dożynkami mazowiecka wieś, szlachetna wieś całej Diecezji Płockiej, rolniczej Diecezji, dziękuje dzisiaj za 1050 lat Chrztu Polski i za Nawiedzenie, którego Maryja dokonywała w naszych sercach, w naszych parafiach, pośród naszych pól, gdy było w nie wsiewane, gdy na nich wzrastało to zboże, za które dzisiaj dziękujemy, z którego wypiekliśmy nasze dożynkowe bochny!
Kochani! Za co dziękujemy, obchodząc 1050-lecie ojczyźnianego Chrztu? Najpierw za wszczepienie ziem Polan, Lechitów, które potem rozrosną się w Polskę, w krwiobieg życia Chrystusowego. Dotąd na tych ziemiach, pośród wielkich puszcz i lasów, pośród niewielkich jeszcze pasemek pól, ich mieszkańcy, każde plemię czciło swojego boga, bożka, miało swoich kapłanów. Od Mieszkowego chrztu, miał to być jeden Bóg! Bóg sprawiedliwy, miłosierny Ojciec, który w swoim Synu Jezu Kryście (tak wtedy mówiono), sam stał się zapłatą, przebłaganiem za grzech ludzi. Kościół stawiał dawnym bałwochwalcom za wzór św. Pawła i mówił za nim (słuchaliśmy dzisiaj tych słów): „byliście dotąd jak Paweł bluźniercami, prześladowcami i oszczercami. Działaliście jednak w nieświadomości. Dlatego dotyka was dzisiaj miłosierdzie - łaska naszego Pana wraz z wiarą i miłością, która jest w Nim!”
Wybór tej wiary był wyborem tożsamości, czyli wyborem tego, kim się odtąd będzie; jak się będzie kształtować sumienia! I udało się – nie znamy innej Polski niż chrześcijańska! Nie znają jej historycy, nie znamy jej my! Nie znamy – ani na mapach, ani w kronikach - jakiejś Polski przedchrześcijańskiej! Bo jej ni było! I może nie byłoby w ogóle Polski, gdyby nie ten wybór sprzed tysiąca pięćdziesięciu lat – wybór wiary w Jezu Krysta, wybór chrześcijaństwa!
Ale jest jeszcze jedna sprawa, o której trzeba mówić, dziękując za chrzest Polski, za naszą ochrzczoną Ojczyznę. O której trzeba mówić zwłaszcza podczas tego pięknego święta, jakim są dożynki.
Zamyka się ona w pytaniu: kto tak naprawdę stworzył tamtą Polskę, Polskę u jej korzeni, Polskę w ogóle? Owszem, był Mieszko, była Dobrawa - Dąbrówka, byli ci, co potrafili dzierżyć: miecz, topór, włócznię i tarczę – rycerze. Większość tamtejszego społeczeństwa stanowili jednak mężczyźni i kobiety, którzy uprawiali ziemię, oswajali i hodowali ptactwo i zwierzęta domowe, przędli len i szyli z pomocą igieł z kości ubrania, przygotowywali strawę, polowali w pobliskiej puszczy, zbierali runo leśne... To nie byli niewolnicy czy w ścisłym sensie poddani... To byli, jak nazywa ich profesor Andrzej Nowak, wybitny nasz historyk, „wolni chłopi-dziedzice”. Wielka część mieszkańców ówczesnej Polski składała się z ludzi, którzy żyli z tego, co ich własne ręce wraz z rękoma ich żon i dzieci potrafiły wydobyć z kawałka dziedziczonej ziemi ornej, z wód, nad którymi się urodzili, z lasów które okalały ich posiadłość. Jeszcze w XII wieku owi chłopi-dziedzice mogli swoją własność swobodnie sprzedawać, zamieniać, darować... I mogli wędrować dalej, przemieszczać się. Ale najczęściej znajdowali proste, rodzinne szczęście na swoim kawałku ziemi, nie widząc żadnej potrzeby wychylania nosa poza dobrze znane sąsiedztwo.
Tyle mądry Profesor - zręby naszej ojczyzny wykuwali wolni chłopi-dziedzice. Wykuwali je, wznosząc pierwsze, drewniane kościoły, chodząc co niedziela do tych kościołów, przestrzegając chrześcijańskiego obyczaju i domowej modlitwy, ciężko pracując na swojej ojcowiźnie, płacąc podatki na rzecz księcia, a gdy zachodziła potrzeba – broniąc Ojczyzny! To nie jest więc ani przesada, ani pustosłowie, gdy na sztandarach, pod którymi stają polscy rolnicy i chłopi, od tylu, tylu lat jest napisane: „Żywią i bronią”.
Przypominam te proste fakty, bo wielu o nich nie wie lub nie chce wiedzieć. Niech się więc dowiedzą. Niech się dowiedzą – ale to już bardziej od Was - że polska wieś także chce, żeby niedziela była „Boża i nasza”. Niech się dowiedzą z tych dożynek, że naszerolniczerodziny chcą podtrzymywać to, dzięki czemu trwamy 1050 lat jako naród - tradycję: wiary, modlitwy, rzetelnej pracy i patriotyzmu. Niech się również dowiedzą, że polski rolnik – zwłaszcza w takim trudnym, suchym roku jak ten – potrzebuje większej pomocy ze strony państwa, ze strony Unii.
Niech dowiedzą się, że rolnik z Wieczfni, z Chmielewka, z Grzybowa, Jabłonowa, Kuklina, Uniszek i Windyk, z całej Waszej pięknej gminy, z naszej Diecezji stoi murem za Prezydentem Rzeczpospolitej, gdy ten na jasnogórskich dożynkach pyta, czy to jest sprawiedliwe, że wzrasta produkcja w polskim rolnictwie, wzrasta eksport produktów rolnych, a w tym czasie spada dochód gospodarstw? Czy państwo polskie dobrze więc spełnia swoje obowiązki wobec tych, co żywią i bronią?
Tak, Panie Prezydencie, ma Pan rację mówiąc: „Polska musi się rozwijać równomiernie. Na polskiej wsi musi być zapewniony dobry poziom edukacji, [leczenia, dochodów] - tak, by młodzi ludzie nie uciekali; by również tu mogli się realizować. Wierzę, że zdołamy to zrealizować - także dzięki opiece Królowej Polski i Pani Jasnogórskiej, do której pielgrzymujemy. Niech Matka Jasnogórska błogosławi polskim rolnikom - na ten rok i na następny”.
Tak – Drodzy Moi- niech nam błogosławi! Niech nam błogosławi Ta, której w tym roku na nowo zawierzyliśmy! Jakże nie wspominać tych pięknych chwil Jej Nawiedzenia także Waszej parafii! Jakże za nie nie dziękować! I jak wymownym znakiem Jej Matczynej Pamięci było to, że starostami tegorocznych ogólnopolskich dożynek na Jasnej Górze zostali Państwo Marek i Małgorzata Gogolewscy z Karniewa, z naszej Diecezji. Mają piątkę dzieci, gospodarują na blisko 80 hektarach, są ludźmi Kościoła...
Dziękuję za podobne świadectwo także Państwu Aldonie i Tomaszowi Turowskim z Turowa, Starostom naszych Dożynek Diecezjalnych.
Dziękuję Wam wszystkim! Cóż dodać?
Udanego świętowania! I „Szczęść, Boże!” Życzmy sobie wszyscy, razem, gromko – na cały następny rok – trzykrotnie:
„Szczęść, Boże!” „Szczęść, Boże!” „Szczęść, Boże!”
(To było tak po górniczemu, po śląsku – stamtąd jestem. Ale … przecież i po mazowiecku.) Amen.