HOMILIA DIECEZJALNA PIELGRZYMKA MĘŻCZYZN DO SANKTUARIUM MATKI BOŻEJ KRÓLOWEJ NIEBA W KOZIEBRODACH – 24 WRZEŚNIA 2022

(Czytania z dnia – sobota 25 tygodnia zwykłego, rok II)

Drodzy Bracia: Kapłani, Mężowie, Dziadkowie, Ojcowie, Synowie! Witam was wszystkich i serdecznie pozdrawiam: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Spotykamy się już drugi raz na Diecezjalnej Pielgrzymce Mężczyzn do Sanktuarium Matki Bożej Królowej Nieba w Koziebrodach. Jest to w Diecezji Płockiej miejsce, gdzie – jak to już kiedyś opowiadałem - w XVII, XVIII wiekuwiele osób, pod przysięgą, poświadczało widzenie tutaj, przed Obrazem Jasnogórskiej Pani, „cudownego światła”. Gdy wieść ta coraz bardziej szerzyła się, biskup płocki Hieronim Szembek, wierny Ojczyźnie członek konfederacji Sejmu Czteroletniego, wyznaczył do zbadania sprawy komisję,złożoną z kanonika kolegiaty płockiej, jednego z księży dziekanów, profesora seminarium i świeckiego matematyka. I również oni z przekonaniem poświadczyli ten „cud światła”. Światła z Boskiego, niewidzialnego wymiaru życia – z nieba, w którym, Ona, Maryja, przebywa. Światła, w którym – jak czytamy dzisiaj w Brewiarzu – oglądamy światło…

Pielgrzymujemy w naszym męskim gronie, by zaczerpnąć z tego Bożego, Maryjnego światła, które rozjaśnia mroki duszy ludzkiej i ukazuje prawdziwy sens naszego życia. Wiele już dzisiaj mówiliśmy o haśle tej Pielgrzymki – apelu skierowanym przez św. Jana Pawła Wielkiego do młodzieży, zgromadzonej przed warszawskim kościołem akademickim św. Anny: „Przyjmijcie ode mnie tę modlitwę, której nauczył mnie mój ojciec”. Wiemy, że Papież wypowiedział te słowa w Warszawie o poranku Uroczystości Zesłania Ducha Świętego 1979 roku, drugiego dnia swojej pamiętnej, inauguracyjnej pielgrzymki do Ojczyzny i to stamtąd zaczerpnęli je Organizatorzy naszego pielgrzymowania z Ks. Kustoszem Dariuszem na czele. Dziękuję!! Chodzi nam zatem w tym roku o jeden z siedmiu darów Ducha Świętego - dar pobożności w życiu mężczyzny, o dar przekazywania autentycznej wiary i ducha modlitwy w życiu ojca, męża, dziadka.

Co to znaczy: męska pobożność?? Zanim odpowiemy, wsłuchajmy się dobrze w to słowo: „pobożność”, „dar pobożności”. I zapytajmy: Czy nie pobrzmiewa w nim prosta treść: „po-Bożemu”, „żyć po-Bożemu”, dar życia „po-Bożemu”?! A więc „po-bożny”, to nie pobożnie przemawiający, pobożnie składający ręce, ale „żyjący po-Bożemu”. Właśnie to chcemy przemyśleć, o to się teraz, podczas tej pielgrzymiej Eucharystii, sprawowanej w naszym męskim gronie modlić. Dlaczego? Bo także o to tak naprawdę chodzi w dzisiejszym słowie Bożym. Słyszeliście: Kohelet, starożytny, natchniony mędrzec wypowiada wprawdzie słynne: „Marność nad marnościami i wszystko marność” - Vanitas vanitatum et omnia vanitas, ale w gruncie rzeczy zaprasza nas do pozytywnego podejścia do życia, do cieszenia się życiem. Nawet przypominając o sądzie, który nas czeka, zachęca do unikania przygnębienia. Uda się to – mówi – jeśli zachowamy pamięć o Bogu. Bo to On i tylko On chroni przed utratą sensu i steru życia. A traci je ten, kto pokłada nadzieję w samych rzeczach ulotnych, owej osławionej „marności” – vanitas. Pustka i bezsens nie mogą zwyciężyć tych, którzy budują życie na nieprzemijających wartościach. Myśl tę w wymowny sposób popiera Psalmista, który tak jak trzy tysiące lat temu, tak i dzisiaj uczy nas modlić się:
Naucz nas, Panie, liczyć dni nasze,
byśmy zdobyli mądrość serca. […]
Dobroć Pana, Boga naszego, niech będzie nad nami
i wspieraj pracę rąk naszych,
dzieło rąk naszych wspieraj! (Ps 90)

Zwróćmy w tej perspektywie również uwagę na dzisiejszą, króciutką Ewangelię. Ewangelista Łukasz zaznacza, że „wszyscy pełni byli podziwu dla wszystkich czynów Jezusa”. On jednak jakby chciał zaznaczyć: czyny, znaki, cuda, to mało. Moim największym czynem będzie Krzyż. Wszystko dopełni się, gdy przyniosę ludzkości pokój z Bogiem, stając się ofiarą przebłagalną za grzech świata.

Drodzy moi mamy w historii liczne przykłady, jak mężczyźni potrafili krzewić w sobie i swoich potomkach dar pobożności, „życia po-Bożemu”. Pozostańmy jeszcze przez moment przy ojcu Papieża Jana Pawła II. W książce „Dar i tajemnica” św. Jan Paweł II zostawia nam jeszcze jedno wspomnienie o nim, o jego pobożności. Przywołując swoją drogę do seminarium, pisze tam: „Moje przygotowanie seminaryjne do kapłaństwa zostało poniekąd zaantycypowane, uprzedzone. W jakimś sensie przyczynili się do tego moi Rodzice w domu rodzinnym, a zwłaszcza mój Ojciec, który wcześnie owdowiał. Matkę straciłem jeszcze przed Pierwszą Komunią św. w wieku 9 lat i dlatego mniej ją pamiętam i mniej jestem świadom jej wkładu w moje wychowanie religijne, a był on z pewnością bardzo duży. Po jej śmierci, a następnie po śmierci mojego starszego Brata, zostaliśmy we dwójkę z Ojcem. Mogłem na co dzień obserwować jego życie, które było życiem surowym. Z zawodu był wojskowym, a kiedy owdowiał, stało się ono jeszcze bardziej życiem ciągłej modlitwy. Nieraz zdarzało mi się budzić w nocy i wtedy zastawałem mojego Ojca na kolanach, tak jak na kolanach widywałem go zawsze w kościele parafialnym. Nigdy nie mówiliśmy z sobą o powołaniu kapłańskim, ale ten przykład mojego Ojca był jakimś pierwszym domowym seminarium”.
Drodzy Bracia oto prosty przykład zwykłej, codziennej pobożności – życia „po Bożemu” – wojskowy w stopniu oficera, który szybko traci żonę, córeczkę Olgę i syna lekarza. Krzyż po krzyżu… Ale mimo to Karol Wojtyła senior nie traci religijnej równowagi. Żyje prostym, surowym życiem, nie zachęca specjalnie syna do wyboru drogi kapłańskiej, nie mówi dużo o Panu Bogu, ale traktuje Boże tajemnice z należną dyskrecją, modli się, modli się nocą, na kolanach. I to wystarczyło, aby młodszy syn odnalazł drogę do seminarium, a potem był, kim był.

Męska pobożność zatem, to proste, dyskretne, codzienne „życie po-Bożemu”. Ale to także przekazywanie w życiu swojej rodziny, swego otoczenia wzorców prawdziwej siły, odwagi, rycerskości. To dlatego tak mi zależało na tym, by w Roku św. Stanisława Kostki, który obchodziliśmy 4 lata temu, odzwyczaić Polaków od wizji „świętego Stasia z pokornie złożonymi dłońmi i <buzią w ciup>”, a przywrócić jego wizerunek patrona Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litwy; Bożego rycerza, którego wstawiennictwu przypisywano sławne zwycięstwa pod Chocimiem i Beresteczkiem. Sama młodzież szuka dzisiaj zresztą powrotu chrześcijańskiego ideału rycerza: gotowego do obrony najwyższych wartości, do stawania po stronie słabszych, do nieulegania popędom, ale - z różańcem w ręku - kształtowania swojego serca, sumienia. Ilu z nich pamięta o Żołnierzach Wyklętych jako Żołnierzach Niezłomnych! Rycerzach stąd - z mazowieckich miast i wsi, nauczonych Polski niepodległej, Polski chrześcijańskiej, Polski spod znaku Białego Orła w dumnej królewskiej koronie, a nie spod sierpa i młota! Polski spod znaku Maryi - Hetmanki Żołnierza Polskiego, a nie „spod ciemnej gwiazdy”! To właśnie oni stali się dla wielu młodych, zwłaszcza „terytorialsów”, symbolem prawdy, odwagi i uczciwości. Symbolem tego, co to znaczy zachować się, jak trzeba. Co znaczy wymagać od siebie, choćby inni od nas nie wymagali. Co znaczy otwierać serce na świat przejrzystych wartości. Czyż nie na tym również polega fenomen Rycerzy św. Jana Pawła II, Wasz fenomen, Bracia, tak licznie zgromadzeni dzisiaj w koziebrodzkim sanktuarium?

Męska pobożność, to także konsekwentne, życie po-Bożemu w prawdzie i uczciwości. Są wśród Was – Bracia - ludzie działający w samorządach, w polityce lokalnej czy nawet tej na forum ogólnopolskim. Trzeba naprawdę myśleć tam w prawdzie i działać uczciwie. Przypatrzcie się – Bracia - co się dzieje u nas, jeszcze ponad rok przed wyborami. Po jednej i po drugiej, i trzeciej stronie. Niestety! Jedni i drudzy, i trzeci robią wszystko, żeby pokazać, że TAMCI, że ONI wszystko zrobili albo robią totalnie źle; że MY JESTEŚMY, BĘDZIEMY nieskończenie lepsi. Za Arcybiskupem Stanisławem Gądeckimpowtarzam: „Nie na tym polega lepsza polityka. Lepsza polityka oznacza wzmacnianie więzi między ludźmi, a nie ich dzielenie”.

Na koniec jeszcze jedno: tak łatwo dzisiaj narzekać, tracić nadzieję, wszystko widzieć w czarnych kolorach. Covid, coraz straszliwsza wojna na Ukrainie, inflacja, ceny nawozów, ceny opału, ceny benzyny, ropy… Wciąż powtarzane słowo: kryzys. Pamiętajmy jednak – dla po-bożnego, żyjącego „po-bożemu” mężczyzny kryzys zawsze oznacza sposobność do podjęcia wysiłku, aby uratować to, co najważniejsze. Kryzys to sprawdzian miłości, odpowiedzialności, nadziei i solidarności z tymi, którym mogę, powinienem pomóc. To wyzwanie do jeszcze żarliwszej modlitwy i jeszcze odważniejszego przekazywania wiary. Genialnie, wciąż na nowo w każdym pokoleniu, uczy nas tego wiersz Adama Asnyka:

Przestańmy własną pieścić się boleścią,
Przestańmy ciągłym lamentem się poić!
Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią,
Mężom przystoi w milczeniu się zbroić.

Lecz nie przestajmy czcić świętości swoje
I przechowywać ideałów czystość;
Do nas należy dać im moc i zbroję,
By z kraju marzeń przeszły w rzeczywistość.

Matko Boża, Królowo Nieba, bądź z nami!

Amen.