Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Czcigodni kapłani, z ks. Proboszczem Andrzejem na czele. Umiłowani Siostry i Bracia, uczestnicy jubileuszowej Eucharystii! Kochani Parafianie i mili zaproszeni Goście!
Z radością biorę udział w tej podniosłej liturgii, która jest dziękczynieniem za Wasz kościół i Waszą parafię. To tutaj od sześciu wieków dzieje się historia zbawienia i głoszona jest Ewangelia, a mury tej neoromańskiej świątyni od 130 lat są świadkami niewidzialnej łaski, która przedziwnie działa w człowieku. Piękna i wymowna jest ta Wasza wdzięczność za Kościół i przywiązanie do tego miejsca modlitwy, zwłaszcza dzisiaj - w czasach i kulturze na rozdrożu, między tym, co jest Ewangelią i anty-ewangelią! Bóg Wam zapłać za to Wasze świadectwo!
Zauważcie, Drodzy, że Wasz kościół stanął przy drodze, tuż obok niej. To bardzo wymowny obraz na dzisiejsze czasy: aby do kościoła było "po drodze" wszystkim, którzy tędy jadą albo przechodzą, aby do kościoła było bliżej, a nie dalej. To obraz, który tu, w Ciachcinie jest jasny i czytelny ... aby do kościoła było nam zawsze po drodze!
Czytaliśmy przed chwilą fragment Ewangelii według św. Marka. U tego Ewangelisty wszystko dzieje się w podróży. Ukazuje on Jezusa, gdy naucza, dokonuje cudów i formuje swych uczniów, ale zawsze czyni to idąc. To jest właśnie Kościół w drodze, Ewangelia w praktyce, miłosierdzie w czynie.
To taki obraz, który uświadamia nam, dziś wierzącym w Chrystusa, że w pewnym sensie "wiara wchodzi przez nogi". Co to znaczy? To, że nie liczą się bardzo deklaracje i puste słowa, mędrkowanie i faryzejskie rozdzieranie szat. Liczy się wspólna droga, chodzenie za Jezusem, bycie z Nim, który jest obecny na ołtarzu i w tabernakulum od dwóch tysięcy lat. Dla mnie i dla ciebie.
Dziś dziękuję Bogu za to, że tu jesteście i że ten kościół jest Wam drogi i serdeczny. Okazaliście to wielokrotnie, choćby w tych ostatnich kilkunastu latach, gdy z Waszym duszpasterzem, ks. Andrzejem podjęliście się wielu gruntownych prac remontowych, a teraz, przy okazji tego jubileuszu, tak pięknie zmobilizowaliście się, aby przygotować tę uroczystość oraz zebrać wspomnienia, fotografie i inne pamiątki, żeby powstała wystawa i okolicznościowa publikacja, oraz żeby pozostało po tej uroczystości trwałe upamiętnienie w postaci tablicy. Naprawdę, dobrze się stało, że jubileusz jest dla Was okazją, aby podzielić się tym, co pamiętacie z przeszłości parafii i waszych miejscowości. Dobrze, że tak się stało, bo wdzięczność jest pamięcią serca. Zobaczcie, to taki żywy, wdzięczny Kościół dziś stanął przy drodze!
Wasza parafia i kolejne cztery kościoły, które wznoszono na tym samym miejscu, mówią wiele o wierności, o korzeniach i tożsamości tego miejsca, w które od samego początku zaszczepiali Ewangelię płoccy benedyktyni i misjonarze, którzy wędrowali tym traktem na Bielsk i Sierpc, nie zaniedbując również tej szlachetnej, podpłockiej ziemi.
Pozwólcie, że z Waszych długich dziejów przywołam historię, o której dowiedziałem się z "Martyrologium duchowieństwa diecezji płockiej". (I chyba o niej wspominał Wam również przed tygodniem ks. prof. Michał Grzybowski). W czasie II wojny światowej proboszczem w Ciachcinie był pracowity i gospodarny ks. Eugeniusz WIŚNIEWSKI. Gdy wybuchła wojna, nie skorzystał z możliwości ucieczki. Pozostał w Ciachcinie nawet wtedy, gdy usłyszał o aresztowaniach duchownych w Płocku. Będąc w Bielsku na spotkaniu dekanalnym i nabożeństwie 40-godzinnym, gdy dowiedział się o możliwości aresztowania księży, miał zakończyć rozmowę słowami: "Najlepiej będzie, gdy odprawimy spowiedź generalną, bo nie wiadomo, co z nami będzie". I pierwszy taką spowiedź odbył. A potem postanowił, że z parafii nie wyjedzie, choć wiedział, że księża z Waszej gminy mieli być wywiezieni.
W chwili aresztowania, ks. Wiśniewski miał poprosić przypadkowo napotkanego człowieka, aby ten powiadomił organistę i uratował puszkę z Najświętszym Sakramentem. Udało się i jedna z Waszych parafianek, dla niepoznaki, w koszyku, zaniosła Najświętszy Sakrament do Płocka, do fary, przekazując Sanctissimum tamtejszemu proboszczowi, ks. inf. Stanisławowi Figielskiemu. A ks. Wiśniewski, Wasz proboszcz, zginął w obozie koncentracyjnym w Działdowie, w wieku 41 lat.
Siostry i Bracia! Oto nasz kler, oto Kościół, który stanął przy drodze... ze swoją historią, świadectwem, męczeństwem, z pracą na roli tylu pokoleń i cichą, zwyczajną modlitwą pokoleń. A co do nas mówi jeszcze ten jubileusz?
Mówi przede wszystkim przez Słowo Boże i przez usłyszaną Ewangelię, abyśmy się nawrócili i sobie nie zazdrościli innym, abyśmy nie byli duchowo puści, ale napełnieni Bożym Duchem, abyśmy nie pobłażali złu, lecz od niego się odcinali, byśmy demaskowali niesprawiedliwość, ale jak to powiadał ks. Piotr Skarga, byśmy "budowali Kościół serdeczny". Bo trzeba nam wszystkim pamiętać o jednym, że te mury zostały wzniesione tu po to, aby nas nawrócić i serdecznymi uczynić.
Siostry i Bracia! I ostatnie już słowo. 600 lat temu, a z pewnością i wcześniej, zaczęto uczyć tu, na Waszej ziemi, że kiedyś na Golgocie ukrzyżowano okrutnie Boga-Człowieka, a On jeszcze na krzyżu modlił się za swoich oprawców. I że na tym krzyżu ratował łotra. I że w przeddzień Męki ogłaszał, że swoją Miłością obdaruje nas, ilekroć na Jego pamiątkę będziemy "łamać chleb" - sprawować Mszę Świętą. I że tylko z tej Miłości płynie pokój, którego świat dać nie może. I wreszcie, że tę Boską Miłość poniesie dalej, przez wieki Duch Święty. To się sprawdziło: i w świętym Stanisławie, biskupie i męczenniku - Waszym patronie, i w św. Stanisławie Kostce, i w św. Siostrze Faustynie, i w św. Janie Pawle II, i w tylu naszych pobożnych dziadkach, rodzicach, znajomych i nieznajomych!
Kochani! To jest nasze sprawdzone dziedzictwo! Innego nam nie trzeba! Trzeba tylko, abyśmy je rozwinęli i ponieśli je dalej!
Zobaczcie, oto Kościół stanął przy drodze: dla naszego szczęścia, nawrócenia i życia wiecznego. Amen.