Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Czcigodni bracia w kapłańskiej posłudze; Drogie osoby życia konsekrowanego; Szanowni przedstawiciele władz samorządowych miejskich i powiatowych; Kochani rolnicy na czele ze Starostami Dożynek Dekanalnych; Drodzy mieszkańcy Żuromina przeżywający swój doroczny Odpust ku czci Narodzenia Matki Zbawiciela; [Druhowie Strażacy i Członkowie pocztów sztandarowych]; Umiłowani Siostry i Bracia, Czciciele Matki Bożej Żuromińskiej, której cudowny obraz został ozdobiony przed dwudziestu laty koronami papieskimi – witam Was wszystkich bardzo serdecznie i pozdrawiam.
„ Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie”. Przypomniał nam przed chwilą Apostoł Paweł. Nasze życie jest jak ziarno, posiane ręką hojną, pełną miłości ręką boskiego Siewcy. Wzrastamy wpatrzeni w niebo, jak pszeniczne kłosy, czując, że ziemia nie jest naszym ostatecznym przeznaczeniem. Wreszcie owocujemy – obumierając, porzucając plewy a odsłaniając to, co najważniejsze i najpiękniejsze, co już nie należy do nas, ale co stanie się jak chleb - darem, ofiarą. Odkrywamy, że na końcu czeka na nas znów spotkanie z Siewcą i Gospodarzem wiecznego żniwa. „ Kiedy umieramy – umieramy dla Pana”, aby w Nim odnaleźć życie trwające na wieki, aby razem z nim cieszyć się radością ziarna, które pozwoliło się ofiarować i właśnie dlatego, że straciło wszystko – wszystko w Nim, w Panu Żniwa, odzyskało.
Kochani, jesteśmy tu dziś wszyscy, jak św. Antoni na żuromińskim Cudownym Obrazie– wpatrzeni w Maryję. Kierujemy ku Niej nasze oczy jako ku Pani Siewnej. Ona jest przecież najpiękniejszym owocem ziemi. W Niej też wzrastało i stało się Ciałem posiane w ziemię Odwieczne Słowo. Przez ręce Maryi składamy więc Bogu owoce naszej pracy. Pięknie symbolizują je wieńce żniwne, które zostaną za chwilę przeze mnie poświęcone. Prosimy też Maryję o błogosławieństwo na nowy zasiew, dla ziarna, które podejmie życiodajną pielgrzymkę samoofiarowania, aż po kolejny plon.
Składamy przy tym ołtarzu polowym owoce rolniczego trudu. Kochani - wiem, wiemy wszyscy - jak inaczej nam w tym roku ten nasz polski chleb smakuje. Ziarno rzucone w ziemię wzrastało w tym roku wśród lęku i niepewności. Cień choroby, obawa o najbliższych, o ich życie i zdrowie, spędzały sen z powiek. Czy będzie można zebrać to, co zostało zasiane, czy będzie miał kto wyciągnąć rękę po kłosy – takie pytania może mocniej niż zwykle zagościły pewnie w niejednym sercu. Dzięki Bogu i wstawiennictwu Jego Matki możemy dziś cieszyć się tym dniem, mimo tego, że ten tak dziwny, niewidzialny, a równocześnie śmiertelnie groźny przeciwnik, ciągle wydaje się gotowy do uderzenia. Jesteśmy o to doświadczenie mocniejsi. Nie tylko o doświadczenie izolacji, ale również o doświadczenie autentycznie przeżywanej wspólnoty. W tym doświadczeniu jest miejsce na dostrzeżenie nie tylko ogromnego wysiłku lekarzy, służb medycznych czy sanitarnych, ale również na zauważenie, docenienie i podziękowanie tym, którzy podtrzymali i ofiarowali innym swoją trudną, ciężką, żłobiącą głęboko dłonie służbę wzrastającemu ziarnu: to rolnicy, ogrodnicy, ludzie ziarna. A kiedy trzeba, zmieniający się w ludzi ratujących w potrzebie, broniących przed żywiołami jako strażacy - ochotnicy. Pozwólcie kochani, że za wasz trud, tak często pomijany, niezauważany czy wręcz wyśmiewany przez tzw. „ wykształconych z wielkich ośrodków”, że za wasze serce, za waszą wierność, nie tylko w tych miesiącach próby - Wasz Biskup - wam dziś serdecznie podziękuje. [ oklaski dla rolników !] To dzięki Wam, waszemu trudowi, możemy wszyscy być spokojni, że nie zabraknie na naszych stołach zdrowej, smacznej żywności. Odpowiadacie tak wielkodusznie na zaproszenie Stwórcy do czynienia sobie ziemi poddaną i nasz Niebieski Ojciec błogosławi wam i wspomaga, aby chleb nasz powszedni został wszystkim dany każdego dnia.
Kochani, wiemy dobrze, uczy nas o tym Słowo Boże, że nie choroby ciała są dla nas największym zagrożeniem. Zło prawdziwebowiem, zło, które może zniszczyć Boży siew, które może zmarnować Boży plon, skrada się do ludzkich serc. Dziś dotyka nas i zbiera owoce śmiercionośne nie tylko koronawirus. Zobaczmy – Drodzy Moi - jeżeli po życie sięgamy nie żyjąc dla siebie, to wirus atakujący nasze życie duchowe będzie chciał sparaliżować naszą zdolność otwarcia się na Boga i na drugiego człowieka. Będzie próbował zainfekowaćnas nienawiścią, złością, obojętnością na drugiego, brakiem miłosierdzia. Tymczasem „ gdy człowiek żywi złość przeciw drugiemu, jakże u Pana będzie szukał uzdrowienia” wołał dziś do nas w pierwszym czytaniu Syrach, Mędrzec Pański! Jakże często powtarza się w nas dramat nielitościwego dłużnika: sami będąc dłużnikami miłosierdzia, nie potrafimy, lub czasem gorzej nawet – nie chcemy okazać go innym. Zasiane przez Boga w nas przebaczenie traci życiodajną moc, kiedy do serca wkrada się egoizm, chęć życia dla siebie. W ilu rodzinach – Kochani - nie może wrócić pokój, bo brakuje prostego słowa „ przepraszam”, „ daruj mi”. Ilu sąsiadów, siedzących czasem w jednym kościele na tej samej mszy, o kilka ławek od siebie, nie zauważa się, nie pozdrawia i życzy sobie wszystkiego najgorszego, czasem z błahych powodów, czasem przez te słynne, wszystkim znane „ kargulowo-pawlakowe” „ trzy palce na miedzy”. Jak ma wtedy owocować dobro, jaki plon przyniosą dla wieczności dni przeżywane w takim tragicznym poróżnieniu? Nie dziwmy się więc, że „ Pan, widząc to, unosi się gniewem”. TEN, którego miłosierdzie jest nieskończone cierpi, widząc, jak Jego dłużnicy nie potrafią darować sobie nawzajem nieskończenie mniejszych niż ON darowuje win…. To prawda, że świat na który patrzymy – ten tzw. „ wielki świat” „ wielkich mediów”, świat celebrytów, „ wielkiej polityki” nie daje nam dobrych wzorów. Widzimy codziennie na ekranach telewizorów czy w internecie, słyszymy w radiowych wywiadach ludzi, którzy wydaje się, że wręcz żyją z wprowadzania podziałów, z ubliżania, hejtowania innych; z poniżania i wyśmiewania drogich i świętych Symboli…
Nie bierzmy z nich przykładu, Kochani!! Okażmy się prawdziwymi dziećmi Bożymi – nie odpłacajmy złorzeczeniem za złorzeczenie, lecz zło dobrem zwyciężajmy. Właśnie tak „ nie żyje się dla siebie” – przebaczając i modląc się nawet za nieprzyjaciół, nawet za prześladowców. Po ludzku takie „ schodzenie z drogi” złemu może wydawać się porażką – może się skończyć zepchnięciem na margines, wyśmianiem, siedemdziesiąt siedem razy „ podeptaniem” przez ludzi. Po Bożemu jednaktak się właśnie zwycięża, tak zdobywa życie, tak owocuje na wieczność. Tak robili ci, którzy wędrowali przez polską ziemię przed nami – od błogosławionej Karoliny Kózkówny, pięknej, dziewiczej, ofiarnej córki prostej polskiej rolniczej rodziny, po błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszkę, św. Jana Pawła II i wkrótce błogosławionego Prymasa Stefana Wyszyńskiego - świętych, których oglądały nasze oczy. Oni z miłosierdzia i przebaczenia uczynili swoją tarczęi swoją drogę ku świętości.
Kochani, Siostry i Bracia!
oto nasz czas, oto my, naznaczeni ciężarem tego czasu, ale wciąż pełni nadziei, jeszcze raz prosimy o błogosławieństwo Boga dla naszej pracy. Jest z nami nasza Matka, Maryja, czczona od wieków w tym cudownym Żuromińskim Wizerunku. Po matczynemu towarzyszy naszym nadziejom i naszym lękom, naszym radościom i naszym trwogom. I jak zawsze, jak św. Antoniemu – tak i nam – pokazuje Jezusa, jak znak na niebie i jak światło dla ziemi. Dlatego też prosimy Pana, jak wtedy, kiedy błogosławimy nowe ziarno na siew: „ spraw Boże, abyśmy za przykładem Najświętszej Maryi Panny, która słuchała Twojego słowa i strzegła go owocnie w swoim sercu, przynosili plon stokrotny przez naszą wytrwałość w pełnieniu Twojej woli”. (por. Podręcznik nabożeństw Diecezji Płockiej, s. 257).Amen!