Czas budowania więzi

W wakacyjne dni, zwykle przynajmniej raz w roku, wybieram się z żoną na oczekiwany urlop. Gwoli wyjaśnienia piszę tu o takim czasie/urlopie, gdy jesteśmy tylko my, we dwoje. Nikt więcej. Jakże ważne jest to, aby znaleźć choć kilka dni w roku, by wyjechać na wspólny małżeński wypad. Jest wtedy czas na to, aby porozmawiać, żeby pozachwycać się przyrodą, wspólnym spacerem po lesie, pooddychać świeżym powietrzem, po prostu pobyć razem. Oczywiście w ciągu roku wybieramy się też na inne, dłuższe lub krótsze, wyjazdy w szerszym gronie. Taki wypoczynek jednak ma zupełnie inny charakter.

16. Fot. Pixabay

Gdzie pojechać? Wydaje się, że nie potrzeba do tego wcale drogiego, a już na pewno zagranicznego, egzotycznego kurortu. Choć i takiego wyjazdu nie należy przecież wykluczać. Nam od początku małżeństwa wystarcza najczęściej pokój w Łebie. Wypróbowany punkt wypadowy nad Bałtykiem, gdzie niemalże zawsze mamy dobrą pogodę. Warto znaleźć takie miejsce, gdzie będzie nam dobrze, skąd przywiezie się dobre wspomnienia i naładowane akumulatory. Z czasem okazać się może, że będziemy mieli „własną” plażę, „własną” ścieżkę w lesie, a nawet „własną” kafejkę z najbardziej urokliwie ukwieconym podwórkiem w tej części kraju. Życzę każdemu, żeby znalazł takie miejsce, gdzie nawet zielony, ładnie przystrzyżony trawnik może cieszyć i być powodem zachwytu. Warto w sobie taką wrażliwość wyrabiać i uczyć się jej od siebie nawzajem.

Jak spędzać czas? Tak, jak się lubi. Różne są przecież gusta. Podzielę się jednak jedną radą. Najlepiej jest odłożyć telefon, komputer, ale za to wziąć ze sobą dobrą książkę, bynajmniej nie po to, aby stać się molem książkowym i nie wytykać z niej nosa, bo efekt byłby przecież podobny do tego, gdy nie wypuszczalibyśmy z ręki smartfona. Mi w tym roku towarzyszyła literatura faktu. Przeczytałem niezbyt obszerną, choć ciekawą powieść o Ryszardzie Kuklińskim (1930-2004).  Niezwykła historia człowieka, który postawił dobro Ojczyzny nad własnym. Czy dziś mamy jeszcze takich ludzi? Z pewnością, choć zapewne w innym wymiarze.

A wracając do pytania, jak spędzać czas? Wypada dodać, że urlop taki należy rzeczywiście spędzać RAZEM. Razem na plażę, razem na obiad, razem na kawę, razem na zakupy, razem. Czy to znaczy, że grzechem będzie pójście gdzieś w pojedynkę? Bynajmniej nie, ale trzeba pamiętać, że ten czas jest dla nas, dla budowania więzi, a nie dla moich, być może egoistycznych, odczuć, że „teraz, to ja chcę pobyć sam”.

Dobrze jest w czasie wakacji nie zapominać o Bogu. Właściwie przeżyta Msza św. podczas urlopu może stać się umocnieniem na drodze wiary. Będzie to tym bardziej możliwe wtedy, gdy zobaczymy wokół siebie wiele młodszych i starszych par, często z dziećmi a czasami nawet z rodzicami czy teściami, gdy dostrzeżemy ich gorliwość i zapał religijny, gdy po głębszej refleksji zauważymy, że na drodze, którą sami kroczymy od lat są też inni, że przecież nie jesteśmy na niej osamotnieni. Obyśmy wtedy bardziej odczuli również to, że jesteśmy na właściwej drodze.

I trochę na marginesie. Zachwycający od kilku lat jest widok młodych mężczyzn/ojców, którzy w piękny sposób wypełniają swoje tacierzyńskie zadania. W epoce kryzysu ojcostwa, o którym nasłuchać i naczytać się można aż nadto, dostrzegam wielu takich ojców, którzy wzorowo wypełniają swoje obowiązki. Wydaje się, że z roku na rok zmienia się w naszym społeczeństwie rola taty. W wielu rodzinach, Bogu dzięki, przeminął już czas, gdy ojciec to ten, który podejmował się tylko zarabiania na dzieci, a całym wychowaniem i wszelkimi czynnościami wokół i dla dzieci zajmowała się matka. Dziś, w wielu wspólnotach rodzinnych, role matki i ojca wydają się na bieżąco uzupełniać.

I właśnie takie dobre postawy, niejako jak na dłoni, może zauważyć uważny obserwator na urlopie. Nie do rzadkości należy przecież obrazek, gdy ojciec karmi dzieci, zakłada czapkę od słońca, smaruje kremem z filtrem, a już najbardziej urokliwy jest ten widok, gdy tata buduje z dziećmi zamek z piasku z fosą, do której uparcie nosi w różowym wiaderku wodę z morza. Oby więcej taki obrazów, bo przecież rzeczywistość nie jest mimo wszystko tak idealna. Jest jeszcze wiele do zrobienia w wielu rodzinach choć wydaje się, że rację może mieć Joanna Wróblewska-Skrzek z Instytutu Socjologii UKSW pisząc, że coraz częściej będziemy „mieli do czynienia z nowym ojcostwem, czyli ojcostwem świadomym i w pełni zaangażowanym we wszystkie aspekty związane z wychowaniem i pielęgnacją potomstwa”.

Dlatego warto budować dobre relacje w naszych małżeństwach i rodzinach również po to, aby kształtować w sobie i innych właściwe wzorce macierzyństwa i ojcostwa. Czas wakacji jest dobrą okazją do odwiedzin rodziców, dziadków, wujków, ciocie itd. Warto ten czas dobrze zaplanować. Bo jak co roku szybko minie. Tylko od nas zależy jak go przeżyjemy i komu damy z niego najwięcej.