Twierdza Modlin

Ilekolwiek razy w Zakroczymiu skręcam w kierunku Warszawy, z nowego mostu na Wiśle widzę zarys fortów twierdzy Modlin. Z jednej strony mieszają się wody Narwi i Wisły, z drugiej nad lotniskiem w Modlinie kołuje coraz więcej samolotów wywożących i przywożących naszych rodaków do głównych stolic Europy. Z góry pięknie musi wyglądać nie tylko rozlewisko rzek, ale i mazowiecka równina, skomponowana w maju z żywej zieleni zbóż, szczodrej żółci kwitnących rzepaków i białych folii, chroniących przed chłodem liczne plantacje truskawek. pod Zakroczmiem.

Ilekolwiek razy w Zakroczmiu  skręcam w kierunku Warszawy,  z  nowego mostu na Wiśle widzę  zarys fortów twierdzy Modlin. Z jednej strony  mieszają  się   wody Narwi i Wisły, z  drugiej nad lotniskiem  w Modlinie kołuje  coraz  więcej  samolotów  wywożących  i przywożących  naszych rodaków do głównych stolic Europy. Z góry pięknie  musi wyglądać nie tylko  rozlewisko rzek, ale i mazowiecka równina,   skomponowana  w maju z żywej zieleni zbóż, szczodrej   żółci kwitnących rzepaków i białych folii, chroniących  przed chłodem  liczne  plantacje truskawek. pod Zakroczmiem.

Jakiż to paradoks historii.  W miejscu, gdzie  dwieście lat temu ponad  10 tys.  okolicznych chłopów budowało z  rozkazu Napoleona ceglano-ziemne  fortyfikacje w Modlinie,  dzisiaj kwitną rzepaki,  jak grzyby po deszczu wyrastają parkingi,  na okolicznych plantacjach pracują  setki  Ukraińców. Modlin – miasto otwarte; aż  się nie  chce  uwierzyć, że  w 1813 r.  po klęsce  Napoleona pod Moskwą, twierdzy w Modlinie bronił ponad pięciotysięczny garnizon, złożony z oddziałów polskich, francuskich, saskich i wirtemberskich.

Nie obronił. Charakterystyczne jest zresztą to, że ta twierdza niosła  więcej nadziei niż  realnej siły obronnej. Tak naprawdę nigdy nie dane jej było  spełnić  nadziei, które pokładali  w niej ci, którzy ją  z takim trudem budowali i rozbudowywali. Tak  było w burzliwej historii wojen napoleońskich, rosyjskich, niemieckich i polskich. W  1813 r. po  zdobyciu Modlina, Rosjanie uczynili  z  twierdzy  miejsce  zapobiegające  kolejnym polskim zrywom wolnościowym. Na linii Wisły  umacniali  obronę  swoich zachodnich rubieży, a na przełomie XIX i XX w. uczynili z twierdzy   Nowogieorgiewsk (tak się  teraz  nazywała)  jedną  najpotężniejszych twierdz ówczesnej Europy.

Nowogieorgiewsk   nie oparł się w 1815 r. 80 - tysięcznej armii niemieckiej wyposażonej  w potężna moździerze oblężnicze. Choć  twierdzy  broniło wtedy  100 tys. żołnierzy, Niemcom  wystarczył  tydzień na  zdobycie  Modlina. Po  trzech latach oddali ją Polakom, którzy doczekali się  niepodległej Rzeczypospolitej. Wprawdzie w 1939 r.  Niemcy  tu wrócili, ale w  1945 r. twierdzę Modlin przejęło  Ludowe Wojsko Polskie. Jednym z  dokonań LWP było  rozebranie.  Kościoła  garnizonowego  św. Barbary, który powstał  z   prawosławnej cerkwi św. Jerzego, zbudowanej w Modlinie 182 lata temu.

Historia  znowu zatoczyła kolo. Na osiedlu wojskowym w Modlinie bodaj od  1980 r. trwały próby  utworzenia parafii i postawienia  kościoła. Realne  szanse  pojawiły się  wraz  z wolnością, która niestety przyniosła   daleko  idącą  dewastację  umocnień, fortów i samej twierdzy. Agencja Mienia Wojskowego  wystawiła na sprzedaż  nawet  wewnętrzny obwód Cytadeli wraz koszarami obronnymi.       Okazuje się, że w  wolnej Polsce prawie wszystko można  sprzedać i na  wszystkim  chce  się  zarobić. 

Piszę  prawie, ponieważ kilka  tygodni temu Biskup Płocki przewodniczył Mszy św. w murach wznoszonej świątyni w twierdzy Modlin. Ma ona  otrzymać wezwanie św. Jana Pawła II. Kamień węgielny stawianej świątyni pochodzi z Ziemi Świętej, z papieskiej bazyliki świętego Piotra na Watykanie i z fundamentów rozebranego tutaj w 1957 r. kościoła.  „Jakże nie dziękować Bożej Opatrzności – mówił tuż przed Mszą ks. Janusz Nawrocki, proboszcz parafii św. Barbary -  że dziś w ręce biskupa kładziemy kamień i prosimy o wmurowanie go pod ten murowany kościół. Kamień ten otulony jest modlitwą tych, którzy na ten kościół czekali. Ten kamień, otoczony jest ofiarnością i wyżłobiony również cierpieniem”.

Dzielny  Ksiądz Proboszcz  wie co  mówi. Budować  dzisiaj kościół  nie  jest łatwo,  tym bardziej w twierdzy Modlin. Trzeba mieć charakter kapłański, odwagę i zaufanie do Boga i wiernych świeckich.  Patrzyłem na  parafian zebranych na uroczystości, władze powiatu, miasta i służby mundurowe. Po Mszy wszyscy powtarzali:. –  długo czekaliśmy na budowę tej świątyni. Dzisiaj codziennie możemy patrzeć, jak rośnie nasz kościół. Modlimy się, żeby budowa przebiegła szczęśliwie. Jak możemy, to wspomagamy ją naszymi ofiarami. 

Przed  końcowym błogosławieństwem mszalnym Księdzu  Biskupowi dziękowała młoda  matka z  dzieckiem na ręku. „Dobrze – pomyślałem – że  to dzieciątko  w  ramionach matki, w swojej  rodzinie i w  nowobudowanym Kościele  odnajdzie  twierdze, które ochronią je przed burzami życia. Doprawdy są trwalsze niż  wszystko, co budowali Napoleon, Iwan Dehn, Konstatntin Wieliczko i Nestor Bujnicki” 
   
      
        . 
               
.