O spowiedzi furtkowej (2)

Problemy, jakie rodzi dyskusja o spowiedzi furtkowej, nie są wydumanymi przez teoretyków fantazmatami. Rodzi je życie i praktyka duszpasterska. Teologia powinna je reflektować. Nadarza się dobra okazja, aby korzystając z Opinii Komisji Teologicznej, opracowanej przez teologów z KUL, postawić kilka pytań. W istocie chodzi o zachowanie klarownego odróżnienia między sakramentem pokuty, w którym uwolnienie od winy jest owocem doświadczenia absolutnego usprawiedliwienia przez Boga (Opinia, nr 4), od egzorcyzmu, który jest obrzędem liturgicznym, mającym na celu wyjęcie człowieka, a więc także jakieś jego uwolnienie spod wpływu szatana.

Problemy, jakie rodzi dyskusja o spowiedzi furtkowej, nie są wydumanymi przez teoretyków fantazmatami. Rodzi je życie i praktyka duszpasterska. Teologia powinna je reflektować. Nadarza się dobra okazja, aby korzystając z Opinii Komisji Teologicznej, opracowanej przez teologów z KUL, postawić kilka pytań. W istocie chodzi o zachowanie klarownego odróżnienia między sakramentem pokuty, w którym uwolnienie od winy jest owocem doświadczenia absolutnego usprawiedliwienia przez Boga (Opinia, nr 4), od egzorcyzmu, który jest obrzędem liturgicznym, mającym na celu wyjęcie człowieka, a więc także jakieś jego uwolnienie spod wpływu szatana.

Nie tylko więc praktyka pokazuje, że wspomniane dwa uwolnienia są powiązane. Teologowie z KUL piszą: „Należy pamiętać, że sama spowiedź jest już egzorcyzmem (…)”. Jeśli tak, to w obu wypadkach uwolnień trzeba precyzyjnie – czy nie precyzyjniej? - określić mechanizmy zniewolenia oraz wskazać na różnorodność środków uwolnienia. Uwolnienie od winy przy spowiedzi sakramentalnej wymaga klarowności w określaniu odpowiedzialności, zwłaszcza jej rozróżnienia na obiektywną i subiektywną.

Do tego wrócimy w dalszych uwagach, ale już tutaj warto podkreślić, że odpowiedzialność obiektywna związana jest z czynem osoby lub osób. Czyn ten został dokonany i niezależnie od tego, czy jego sprawca żyje, a nawet w jakim stopniu subiektywnie czuł się winny, jego skutki pozostają w historii. Odpowiedzialność subiektywna wiąże się z uchwyconą przez sumienie sprawcy odpowiedzialnością sprawcy. I jakkolwiek odpowiedzialność subiektywna nie jest dziedziczona, to słusznie w dokumencie Międzynarodowej Komisji Teologicznej (Pamięć i pojednanie 2000), podkreśla się, że „jedyną odpowiedzialnością, jaka może trwać w historii, jest odpowiedzialność o charakterze obiektywnym, na którą można zawsze dobrowolnie zgodzić się albo nie zgodzić. W ten sposób popełnione zło często przeżywa tego, kto je uczynił, poprzez konsekwencje postaw, które mogą stać się dużym obciążeniem sumienia i pamięci potomstwa”(5.1).

Otóż temu obciążeniu chyba poświęca się za mało uwagi w naszej praktyce duszpastersko-sakramentalnej, w tym także w sakramencie pokuty. Zbyt szybko staramy się uporać z odpowiedzialnością subiektywną, w imię słusznej zresztą troski, aby nie obciążać penitentów winą za nieswoje grzechy. Dlatego tak często przywołujemy teksty z Jeremiasza i Ezechiela, ciesząc się, że bronią synów przed bólem zębów z powodu jedzenia winogron przez ich ojców. Czy jednak biblista może zapomnieć o ponadsubiektywnej realności grzechu w Starym Testamencie? (por. G. von Rad, Teologia Starego Testamentu, Warszawa 1985, s. 211). Sprawa jest też bardziej skomplikowana z punktu widzenia współczesnych nauk o człowieku. Najnowsze badania epigenetyków, a więc specjalistów od dziedziczenia, pokazują, że dziedziczyć można nie tylko wygląd czy cechy budowy ciała, ale również wspomnienia i uczucia.

Geny mogą przenieść pamięć przeszłych wydarzeń. Ślady traumatycznych przeżyć rodziców zostają zakodowane poprzez zmienioną gospodarkę neurohormonalną. Dlatego dzieci osób, które przeżyły traumę bywają mniej odporne na stres i bardziej skłonne do depresji. Traumatyczne wspomnienia mogą zmienić nie tylko świadomość, ale i sposób funkcjonowania organizmu. Podobno dzieci holenderskich matek, które w czasie wojny cierpiały głód, w dorosłym życiu miały podwyższone ryzyko otyłości. (por. A. Lato, Lęki twoich rodziców, „Na pamięć” 2015, nr 23.

Jakkolwiek te badania są dopiero w powijakach i w żaden sposób nie zamierzam przeceniać ich znaczenia, to jednak - także w kontekście spowiedzi furtkowej – nie można przeoczyć realnych, na ogół bardzo skomplikowanych, związków między odpowiedzialnością subiektywną, chętnie przywoływaną w kontekście spowiedzi, a całą strefą odpowiedzialności obiektywnej, powiązanej z genetyką, dziedziczeniem, uwarunkowaniami społecznymi. Czy przez te mechanizmy może przedostać się wpływ szatana, tego nie wiemy na pewno. Podobno lęk przed wężami występuje nawet w tych społecznościach, które nie miały z nimi do czynienia.

W kontekście tego, co wiadomo, można sformułować pierwszy wniosek. Tak jak przy sprawowaniu sakramentu pokuty, nie można obyć się bez pomocy etyki (sumienie, odpowiedzialność subiektywna, pojęcie czynu ludzkiego), tak przy wszelkich rozważaniach o oczyszczaniu pamięci, złu pokoleniowym, które może wykorzystywać szatan, trzeba rozróżniać aspekty psychopatologii i parapsychologii od opętania demonicznego. Istotą tego ostatniego jest gwałtowna nienawiść „do Boga, do Najświętszego Imienia Jezus, Najświętszej Maryi Panny j Świętych, do Kościoła do Słowa Bożego, do przedmiotów sakralnych, obrzędów, zwłaszcza sakramentalnych, i do świętych obrazów”(Rytuał Egzorcyzmów).

Uczciwe postawienie sprawy nakazuje najpierw diagnozę medyczno-psychologiczną każdego przypadku opętania. Nie można zbyt pochopnie przypisywać wielu zjawiskom psychopatologicznym czy parapsychologicznym wpływów szatańskich. Poddanie ich rzetelnej ocenie współczesnej wiedzy naukowej oczyszcza przedpole nie tylko dla praktyki egzorcystów, ale i pogłębionej praktyki spowiedzi. Pozwala – moim zdaniem – lepiej zrozumieć intrygujące stwierdzenie W. Goldinga, że człowiek wytwarza zło jak pszczoła miód.

5. 04. 2015.