Co nam zostało z tych Dni?

  Oczywiście chodzi o Światowe Dni Młodzieży, kiedy gościliśmy w Polsce papieża Franciszka i setki tysięcy młodych katolików z całego świata, kiedy Pan Bóg tak hojnie obdarzył nas dobrą pogodą, wszystko odbyło się bez zapowiadanej przez niektórych katastrofy, kiedy młodzi katolicy ze świata pokazali uśmiechniętą, choć wcale nie wesołkowatą twarz wspólnoty gromadzącej w imię Jezusa Chrystusa ludzi różnych ras, kultur i kolorów skóry. Jest to realna, potężna alternatywa dla świata wojen, bezdusznego kapitalizmu, zajętych sobą egoistów i zwolenników postmodernistycznej narracji o człowieku jako spacerowiczu, włóczędze i turyści.

    Oczywiście chodzi o Światowe Dni Młodzieży, kiedy gościliśmy w Polsce papieża Franciszka i setki tysięcy młodych katolików z całego świata, kiedy Pan Bóg tak hojnie obdarzył nas dobrą pogodą, wszystko odbyło się bez zapowiadanej przez niektórych katastrofy, kiedy młodzi katolicy ze świata pokazali uśmiechniętą, choć wcale nie wesołkowatą twarz wspólnoty gromadzącej w imię Jezusa Chrystusa ludzi różnych ras, kultur i kolorów skóry. Jest to realna, potężna alternatywa dla świata wojen, bezdusznego kapitalizmu, zajętych sobą egoistów i zwolenników postmodernistycznej narracji o człowieku jako spacerowiczu, włóczędze i turyści.

  Przecież to nie mogło zostać niezauważone przez wielu zwolenników cywilizacji bez Boga. Szkoda by było gdybyśmy tego czasu łaski nie wykorzystali, poprzestając na wrażeniach, powierzchownych interpretacjach słów Papieża, próbach ich wykorzystania czy to przez poprawnych politycznie zwolenników świata bez Boga, czy zgorszonych zwolenników tradycjonalizmu. Ci ostatni w Polsce z nadzwyczaj dużą pewnością siebie wypisują rzeczy nie mniej jednostronne niż owi poprawni politycznie.

    Pan Lisicki mówi o utopijności Franciszka. Boleje, że wizja chrześcijaństwa jego babci nie daje się uzgodnić z Franciszkową. Pan Warzecha ma za złe Papieżowi, że zamiast stanąć na czele obrony zachodniego świata, wygłasza łzawe katechezy o tym, że trzeba pomagać ubogim. Pani Ewa Polak - Pałkiewicz słuchając nauk Ojca świętego, miała wrażenie, że Papież posiadając z pewnością jak najlepsze intencje, jako szczery i prostolinijny człowiek – nie porusza zasadniczego tematu, ale go kunsztownie omija (Rzeczpospolita. Plus. Minus 2016, nr 34).

   Ataki na prostodusznego Franciszka w tym ostatnim wypadku są okazją do kolejnej krytyki Soboru Watykańskiego II. Według Autorki Kościół po Soborze ma kłopoty z głoszeniem całego kompendium wiary, nie mówi prawdy o grzechu, sądzie i sprawiedliwości Bożej, zatracił się w ekumenizmie. Nic więc dziwnego, że w duszpasterstwie młodzieży na ŚDM pomylono religię z kulturą, połączono drogę krzyżowa z baletem i popisami akrobacji, a Mszę św. z zabawą i tańcem. Mylenie religii z euforią wywołane silnymi zbiorowymi emocjami, świecką zabawą z jej atrybutami, nie jest przypadkowe, nie wynika też z zaniedbań, jest konsekwencją projektu pozbawienia świata jego osi – krzyża Chrystusa. (tamże).

    Czytając to wszystko, żałowałem, że zarówno podczas pielgrzymki Franciszka, jak i teraz rzadko odnosimy się do dwóch encyklik Benedykta XVI, które wskazuję źródła nie tylko Bożego Miłosierdzia, ale i tego, co mówił Franciszek na temat uczynków miłosierdzia, pomocy ubogim, łączenia sprawiedliwości z miłością. Encykliki Deus caritas est (2005) Caritas in veritate (2009) powinny być obowiązkową lekturą dla wszystkich czytelników przemówień Franciszka w Polsce, a zwłaszcza dla tych, którzy mają kłopoty z przyjęciem Jezusowego Kazania na Górze, ośmiu błogosławieństw, zwyciężania zła dobrem, nie mówiąc już o Krzyżu Pana naszego Jezusa Chrystusa..

    Jest to jedno z tych zadań, które trzeba odrobić na katechezie, w przepowiadaniu niedzielnym, w publicystyce katolickiej, a nawet na Wydziałach Teologicznych. Niektórzy biskupi już planują systematyczne spotkania z uczestnikami ŚDM w swoich diecezjach, inni proponują wsłuchać się w to, co mówi młodzież. Osobiście wsłuchałbym się także w to, co mają do powiedzenia ci duszpasterze, siostry zakonne i wolontariusze, którzy byli w Krakowie, przeżyli smak radości ze spotkania i przyjaźni, patrzyli na modlitwę i wiarę młodych ludzi. Tam naprawdę chodziło o wiarę.

    Wbrew temu, co pisze pani Polak - Pałkiewicz, na ŚDM można było dostrzec różnicę między religią a kulturą, wiarą sprotestantyzowaną a ortodoksyjną, teologią Jana Pawła II, Benedykta XVI, Franciszka, a tą, którą prezentują autorytety przywoływane przez wspomnianą Autorkę. No i ostatnia uwaga - 76 proc. badanych przez IBRIS twierdzi, że słowa Franciszka miały wpływ na ich stosunek do pomocy potrzebującym. 33 proc. respondentów deklaruje, że Papież zmienił ich nastawienie wobec uchodźców. Redaktor pisze, że to mało. Jest pesymistą.