Radość wysiłku

Kolejne Niedziela Palmowa wypełnia wiernymi mazowieckie kościoły! Rosną dumą duszpasterskie serca proboszczów i wikariuszów, że tak wielu wiernych, że kościoły pękają niemal w szwach, że widać gołym okiem owoce wielkopostnych rekolekcji. W powietrzu pachnie już odświętną atmosferą!

Kolejne Niedziela Palmowa wypełnia wiernymi mazowieckie kościoły! Rosną dumą duszpasterskie serca proboszczów i wikariuszów, że tak wielu wiernych, że kościoły pękają niemal w szwach, że widać gołym okiem owoce wielkopostnych rekolekcji. W powietrzu pachnie już odświętną atmosferą!

Świetnie pamiętam te chwile z pracy duszpasterskiej! Każda z parafii miała własny klimat, własną specyfikę, ale bazylikę pułtuską i płocką farę, i ciechanowskiego św. Piotra, rypińską parafię  św. Stanisława Kostki  i płońską, św. Maksymiliana, łączyła radość pracy i wysiłku! Tu jeszcze kolejki w konfesjonale, tam już trzeba myśleć i procesji z palmami i jeszcze umawiać się z ministrantami i zespołem muzycznym na przedświąteczne próby, ba i o budowie Grobu Pańskiego zapomnieć nie można... uff!

Od mojej pielgrzymki do Ziemi Świętej, ten klimat Palmowej Niedzieli nabiera dla mnie jeszcze jednego, bardziej refleksyjnego znaczenia... 

Kiedy widzę tłumy wypełniające świątynie i przemieszczające się z palmami ulicami miast – mam przed oczyma tłum wypełniający ulice Jerozolimy. Też z palmami, też z entuzjazmem i radością, też pachnąca w powietrzu odświętna atmosferą... A w  uszach brzmią mi słowa arcykapłana Kajfasza: „... lepiej żeby jeden człowiek umarł, iżby miał zginąć cały lud”, które przypieczętowały los Jezusa.

...myślę jak niebezpiecznie blisko jest od euforii do zdrady, od radosnego, odświętnego tłumu machającego palemkami, do tłumu wrzeszczącego: „ukrzyżuj”...

Jak blisko, jak niebezpiecznie blisko jest w moim sercu od miłości do nienawiści...